Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jej królowanie jest szczególne, bo to panowanie w naszych sercach i umysłach przez miłość – tak opisał 3 maja sens tytułowania Maryi Królową Polski przeor Jasnej Góry o. Samuel Pacholski. W licznych tego dnia kazaniach przywódcy polskiego Kościoła akcenty kładli jednak zupełnie gdzie indziej. Jak chyba nigdy dotąd obrodziło przykładami ingerencji Matki Bożej w historię Polski.
Abp Marek Jędraszewski wspomniał o obronie częstochowskiego klasztoru podczas potopu szwedzkiego, o konfederacji barskiej i Konstytucji 3 maja. Bp Waldemar Musioł do zasług Maryi zaliczył zwycięstwo w wojnie z bolszewikami w 1920 r., inni biskupi wspominali o bitwie pod Grunwaldem, ślubach lwowskich Jana Kazimierza i jasnogórskich prymasa Wyszyńskiego (bp Adam Wodarczyk), o chrzcie Polski, zwycięstwie pod Cedynią, zjednoczeniu ziem polskich przez Władysława Łokietka, odnowie uniwersytetu w Krakowie, powstaniu dzieł Mikołaja Kopernika, odsieczy wiedeńskiej Jana Sobieskiego, XIX-wiecznych powstaniach przeciw zaborcom, wyborze kard. Karola Wojtyły na papieża i powstaniu Solidarności (bp Jan Piotrowski).
Uparte nazywanie odparcia bolszewików cudem nad Wisłą to pokłosie przedwojennej narracji endeckiej, próbującej obniżyć zasługi Piłsudskiego, autora miażdżącego manewru znad Wieprza >>>>
W indeksie podręcznika dziejów Polski wydanego pod egidą polskich biskupów Maryja byłaby chyba najczęściej występującą postacią. Historia w takim ujęciu staje się dosłownie Bożym (czy raczej maryjnym) igrzyskiem, w którym podział na dobrych i złych jest jaskrawy, zwycięstwa i cywilizacyjne osiągnięcia są dziełem Maryi, a upadki skutkami odwracania się od niej.
Usiłowania zbudowania takiej narracji o polskich dziejach przypominają starotestamentalne interpretacje własnej historii przez Naród Wybrany. Starcia, o których czytamy w księgach Kronik czy Królewskich, opisano w takim właśnie kluczu: wierność Bogu skutkuje zwycięstwami, zdrady – klęskami. Jesteśmy my, wierni Panu, i oni – Jego wrogowie. Taka opowieść płynie z przekonania o żywej, dostrzegalnej obecności Boga w życiu narodu, a także z potrzeby odczuwania Jego nieustannej opieki (z tym że w polskim ujęciu „odległego” Boga zastępuje „bliska” Maryja).
Bezkrytyczne mnożenie takich opowieści może jednak grozić kształtowaniem się religijności „plemiennej”, zamkniętej na przykład na inne wyznania (co nie jest polską tradycją!), łatwymi manipulacjami (tylko to, co nasze, jest przez Boga wspierane), a także... poczuciem braku podmiotowości w historii.©℗