Polska lodówka

Czy jestem jeszcze Polakiem? Przeczytałem w "Newsweeku" artykuł "Co Polak ma w lodówce" i zasmuciłem się.

06.09.2011

Czyta się kilka minut

Okazuje się, że Polak ma w lodówce przede wszystkim zimne powietrze. I to nie dlatego, że jest biedny i nie stać go na zrobienie większych zakupów, tylko przeciwnie - dlatego, że jest coraz zamożniejszy i nie musi gromadzić zapasów. Dzisiejszy Polak ma w lodówce alkohol i kabanosy ("jako przegryzkę"), "szlachetne sery, anchois i węgierskie salami", "holenderską goudę czy dobry kozi ser" i oczywiście pesto (lub surowce do niego). "Po ciężkim dniu pracy mam prawo zjeść coś naprawdę dobrego", mówi jeden z bohaterów artykułu. "Nie wybieram tego, co polskie, kieruję się jakością, bo chcę mieć coś, co zapewni mi chwile relaksu z jedzeniem". No jasne, po co kupować polskie, przecież wiadomo z definicji, że co polskie, to gorsze. Zjeść rodzimego oscypka albo rodzimą kiełbasę wiejską to żaden relaks, tylko męka i wstyd. Ale by się dzieci ucieszyły, gdybym im do szkoły zrobił kanapki z kozim serem lub anchois!

Ja rozumiem, że w lodówce Roberta Makłowicza muszą się znaleźć "sos worcester, buteleczka tabasco, tubka z węgierską papryką, pasta sardelowa, czernidło z kałamarnicy do risotto" i tak dalej. To rozumiem. Robert jest koneserem, więcej - to są jego narzędzia pracy. W porządku. Akurat Robert nigdy by nie powiedział, że tylko obce go relaksuje. Pamiętam, słuchałem audycji radiowej z jego udziałem. Zadzwoniła pewna pani i zapytała, czy mógłby jej polecić coś dobrego i prostego do przyrządzenia na obiad. I Robert powiedział: "niech pani idzie na targ, kupi prawdziwą wiejską kurę, wrzuci ją do garnka i ugotuje rosół. Nie trzeba nawet specjalnie przyprawiać, bo taki rosół sam z siebie będzie pachniał i smakował". Koneser to dla mnie ktoś, kto potrafi na równi docenić obce i swojskie smaki, a nie wybiera czegoś tylko dlatego, że wyprodukowane zostało za granicą.

Najciekawszy we wspomnianym artykule jest przypadek pani Aliny z Warszawy. Pani Alina jest nauczycielką i zastanawiam się, czego ona uczy i gdzie, skoro w lodówce w szufladach na jarzyny przechowuje głównie "kremy, lakiery do paznokci i lekarstwa". "Nie wszystkie kremy i maseczki trzymam w lodówce", wyznaje pani Alina, "bo gdyby mąż zobaczył, ile ich mam, zrobiłby mi limit na karcie. Jednak i tak czasem spadają na niego, kiedy usiłuje się dogrzebać do ulubionej szynki parmeńskiej". Oczywiście, zazdrościmy pani Alinie i męża, i posiadanej karty, a także tego, że jedyne oszczędzanie w jej domu "polega na kupowaniu wody w tanim markecie". Ale zachodzimy w głowę, co jada na obiad jej rodzina, bo z kontekstu wynika, że pani Alina gotuje, a nawet wkłada w to dużo serca: codziennie kupuje jarzyny w warzywniaku, a i tak boi się, "że jak synowie wrócą ze szkoły, czegoś nie będę miała". Czy gotuje dopiero po powrocie z pracy, czy może dzień wcześniej? A jeśli dzień wcześniej, to gdzie przechowuje przygotowane potrawy? Zaiste, Polska jest niczym księga szyfrem pisana, jak mawiał ks. Tischner.

Zajrzałem do naszej lodówki. Stoi tam gar zupy ogórkowej, co to ją żona wczoraj ugotowała, żebyśmy dziś z głodu nie padli, naleśniki z powidłami jabłkowymi i łazanki dla tych, co nie chcą jeść na słodko. Polędwica sopocka, kiełbasa myśliwska, trochę żółtego sera - wszystko wyprodukowane w Polsce. Do tego wiejskie jaja (tata przywiózł), pasta jajeczna własnej roboty i własnej roboty kompot. A w szufladach na jarzyny - papryka, cebula, sałata lodowa i rzodkiewka. No, sami państwo oceńcie, jakim jestem Polakiem. Na szczęście jest kabanos. Może choć kabanos mnie uratuje? Nie, do licha, też polski...

Niepokoi mnie tylko, że nie znalazłem żadnej maseczki. Muszę zapytać żonę, gdzie ona je trzyma...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2011