Zanurzeni w Duchu Świętym

W czasie zwanym rokiem liturgicznym dorasta się szybko.

04.01.2015

Czyta się kilka minut

Dwa tygodnie temu świętowaliśmy urodziny Jezusa. Teraz świętujemy Jego chrzest, ale mamy do czynienia już nie z dzieckiem, lecz z dorosłym mężczyzną, rozpoczynającym najważniejszy, jak się potem okaże, etap swojego życia.

Jezus zaczyna działalność publiczną od przyjęcia chrztu z rąk Jana Chrzciciela. Wydarzenie to trudno jednak nazwać chrztem. Co prawda teolodzy odróżniają chrzest Janowy od chrztu udzielanego przez apostołów i Kościół, ale na ogół chrzest jednoznacznie kojarzymy z sakramentem. Wskazuje na to sama nazwa: słowo „chrzest” pochodzi od staropolskiego „christ-iti”, co tłumaczy się jako oznaczenie kogoś imieniem Chrystusa i uczynienie go chrześcijaninem. Tego Jan nie mógł dokonać. On bowiem zanurzał ludzi w wodach Jordanu, co miało być zewnętrznym przejawem tego, co działo się w ich duszach i sumieniach: nawrócenia. Polega ono, jak mówi Leszek Kołakowski, „na uznaniu, że korzenie zła są w nas, w każdym z nas” i dopiero później wzrastają w instytucjach i doktrynach.

Biorąc udział w obrzędzie zanurzenia w wodach Jordanu, Jezus postawił siebie w jednym szeregu z grzesznikami. Dał do zrozumienia, że nie rości sobie prawa do bycia sędzią – jeśli już, to co najwyżej do bycia podsądnym. Jezus nie stawia siebie obok lub ponad grzesznikami, lecz stoi pośród nas. Po wiekach Juliana z Norwich powie, że taka postawa jest wyrazem współczucia. To znaczy, że Jezus, widząc nas grzeszących, „nie unosi się gniewem”, ale zaczyna robić wszystko, co tylko dla Boga możliwe, żeby uratować nas przed nami samymi – a to dlatego, że w oczach Boga wszystko jawi się jako „nagie i przejrzyste”, ale też jako „prawdziwe, dobre i piękne”, gdyż Bóg widzi „widzeniem jakże innym niż nasze” (to słowa Jana Pawła II). Stąd dręczące wyrzuty sumienia, czy niechby tylko złe samopoczucie. Stąd również nieustanny głód życia gnający nas poza najdalsze horyzonty, jakie zakreśla nasz rozum i serce, stąd pragnienie i pytanie, które postawił wspomniany już papież, ale które stawia każdy z nas: „jak przeniknąć poza granice dobra i zła?”. To znaczy: jak patrzeć na zło, żeby dojrzeć w nim szansę dla dobra?

Odpowiedź na powyższe pytania sugeruje Jan Chrzciciel, kiedy mówi o Jezusie: „Ja zanurzam was w wodzie, On zaś zanurzy was w Duchu Świętym”. Owo pragnienie pięknego życia, skoro wydaje się nam niemożliwe do osiągnięcia, nie musi być jedynie wytworem naszej psychiki. Przychodzi jakby spoza nas, od Kogoś, kto nie pozwala nam na poddanie się grzechowi i nie pozwala uwierzyć, że śmierć jest unicestwieniem. I tak, szczęście oraz nieszczęście zyskują wspólny mianownik: nadzieję na spełnienie niemożliwego. Świadczy o tym choćby wypowiedź Leszka Kołakowskiego. Na pytanie, czy Jezus był Bogiem, mówi on: „Czy był Bogiem? Nie mam pojęcia. Ale jeśli jakiś Boży człowiek żył kiedykolwiek na tej ziemi, to był nim On”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2015