Odurzeni

Inni się dziwią, a ja nie. Jak ktoś wewnętrznie podległy, przepełniony lękiem, bojący się każdej samodzielnej myśli, która mogłaby zrodzić się w jego głowie, może przygotowywać obchody Święta Niepodległości?

05.11.2018

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /

Wiadomo, że wyjdzie coś wręcz przeciwnego: wielka manifestacja podległości właśnie. Jak wielka? To zależy. Nikt, jak na razie, nie zaproponował gigantycznej historycznej rekonstrukcji, takiej na skalę ogólnopolską, co tam – ogólnoeuropejską. Jakby tak ładnie zrekonstruować wszystko, co się działo, powiedzmy, od bitwy gorlickiej po traktat ryski, to nie ma siły, świat musiałby to dzieło zauważyć! Miliony statystów, przepędzanie ludzi z jednego miejsca na drugie, setki tysięcy płonących chałup i kilometry bandaży zabarwionych na czerwono... Nikt nie zaproponował, ale ponieważ w sprawie świętowania wszystko robi się na ostatnią chwilę, niewykluczone, że znajdzie się ktoś, komu taki pomysł przyjdzie do głowy.

Żeby była jasność – podległość niejedno ma imię. Może się objawiać rozmaicie, także w formie farsowej, kiedy koniecznie trzeba zrobić coś do góry nogami, byleby nie „po bożemu”. Człowieka, który pięć lat temu na Dzień Flagi podsunął prezydentowi Komorowskiemu pomysł z czekoladowym orłem, powinno się skazać na pławienie w basenie wypełnionym żelkami. Lub przynajmniej tortury tortem. To także podległość, tylko strojąca się w pióra dezynwoltury. Jak śpiewał zespół Świetliki: „Słoń zrobił kupę w cyrku”. A skutki są opłakane, bo teraz ta kupa leży i zagradza drogę temu, co mogłoby być rzeczywiście niepodległe i wspólnototwórcze. Mogłoby – ale nie będzie. Zamiast tego zagraża nam powszechna niemożność.

Często odnoszę wrażenie, że w Polsce pewne pomysły publiczne (polityczne, ale nie tylko) rodzą się w ten sposób, że ktoś komuś mimochodem coś doradził. Załóż krawat, zdejmij krawat, podwiń rękawy, wbij łopatę, nie szkodzi, że jeszcze nie ma planów, kop ten kanał albo siądź przed półką z książkami, nikt nie zauważy, że nie twoje książki. „Dobrze by było, żebyś tam poszedł”, szepnie ktoś prezydentowi i prezydent idzie. Idzie, mówi, nie przygotował się, ale mówi, bo przecież nie idzie, żeby milczeć. Do wystąpień już mało kto się przygotowuje, w cenie jest „autentyzm”, czyli żeby „lecieć z głowy”. A wiadomo, nie każda głowa taka sama, z pustego nawet Salomon nie naleje, lepiej byłoby wcześniej napełnić. Efekt jest taki, że zamiast przemówienia mamy wykrzyczenie. Za krzyk przynajmniej do sądu nie podadzą, a nawet jak podadzą, to sąd powie, że w emocjach był i nie należy tego, co wykrzyczał, traktować poważnie.

Czytałem niedawno z młodzieżą „Przedwiośnie”, sławną scenę rozmowy ojca i syna w wagonie, gdzie powietrze było „tak zepsute i ciężkie, iż Seweryn był niby owa wieszczka grecka, której trójnóg znajdował się nad szczeliną wydzielającą gazy odurzające”. W pełnej zmyśleń opowieści starego Baryki jest jeden moment często przegapiany. Młody mówi: „Łotra w człowieku trzeba siłą wydusić, a gdy się nie poddaje – zabić”. „Nie zabijaj”, odpowiada stary, „jedyne, co z zabijania wynika, to zbrodnia zabójstwa. Zabijanie jest zgoła niepotrzebne. Szkoda na to czasu i zdrowia duszy ludzkiej. Wystarcza najzupełniej budowanie życia nowego”. Słowa te są kluczem do wszystkiego, co Cezary Baryka usłyszał od ojca wcześniej. Wizja szklanych domów – szalona, rozpaczliwa, a przecież jakoś w swej konkluzji prawdziwa – to przede wszystkim wizja społeczeństwa, które wzniosło się ponad nienawiść. Które odchodzi od etosu walki, żeby tworzyć nowy etos.

To mogłoby być treścią nadchodzącego święta. A czy będzie? ©

Czytaj także: Szymon Hołownia: Sto pytań o Polskę

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2018