Polska szkoła świętowania

Nie ma jednej Polski, która mogłaby wspólnie przeżywać rocznicę niepodległości. Której radość, duma i nadzieja wyraziłyby się w jednym, wspólnym zrywie. Może nigdy jej nie było?

12.11.2018

Czyta się kilka minut

Odbiór pociągu elektrycznego ELF II przez władze województwa podkarpackiego, 27 września 2018 r. / KRZYSZTOF KAPICA / POLSKA PRESS / EAST NEWS
Odbiór pociągu elektrycznego ELF II przez władze województwa podkarpackiego, 27 września 2018 r. / KRZYSZTOF KAPICA / POLSKA PRESS / EAST NEWS

100 stulatków na 100-lecie” – taki pomysłowy tytuł nosi akcja zorganizowana przez wrocławskie centrum historii Zajezdnia, bardzo skądinąd ciekawa i wartościowa. W ramach projektu grupa seniorów podzieli się wspomnieniami w formie krótkich nagrań.

Program Trzeci Polskiego Radia przygotował listę stu najważniejszych polskich książek. Na analogiczny pomysł – stworzenia nowego kanonu stu lektur – wpadł tygodnik „Polityka”.

Radio Zachód przedstawia listę stu najważniejszych piosenek, a Program Drugi jak zwykle uderza w poważniejsze tony i we współpracy z Polskim Wydawnictwem Muzycznym wydaje „Sto utworów na stulecie niepodległości”. Pomysł zachwala sam wicepremier Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego, mówiąc, że muzyka „nie tylko daje możliwość celebrowania tej wyjątkowej rocznicy w sposób godny i uroczysty, ale daje poczucie wspólnoty kulturowych działań i społecznego porozumienia między podziałami. Jest także jednym z najskuteczniejszych wehikułów komunikowania polityki kulturalnej naszego kraju”.

Dla wzrokowców były wystawy: sto obrazów na stulecie, sto pereł polskiego wzornictwa lub sto plakatów niepodległościowych (ale tu trzeba pofatygować się aż do Paryża). Dla ludzi interesu polecam listę stu najważniejszych polskich firm, także zestawioną z okazji stulecia. Jest też możliwość (kolektywnego) oddania stu litrów krwi, pokojowo.

STO NA STO – TEN KONCEPT URASTA DO RANGI SYMBOLU TRWAJĄCEJ ROCZNICY. Sto piosenek, sto drzew, sto stumetrowych ciast i sto multimedialnych ławeczek przemnożone przez sto różnych projektów finansowanych w ramach setki konkursów. Łącznie daje to symboliczny milion pomysłów, które nie składają się w żadną spójną całość. Może to tylko przypadek, wypadek przy pracy, rezultat czyjegoś zaniedbania?

Czy sto całkowicie niepowiązanych pomysłów na to, jak świętować stulecie pod wspólnym dachem, to wymowny symbol tego, jaka jest dziś nasza ojczyzna? Nie ma (a może nigdy nie było?) jednej Polski, która mogłaby wspólnie przeżywać tę rocznicę, której radość, duma i nadzieja wyraziłyby się w jednym, kolektywnym zrywie.

A może to wcale nie wina Polski albo Polaków, lecz raczej znak czasów? W inflacji niepodległościowych inicjatyw odbija się współczesny sektor kultury – rozdrobniony i podporządkowany logice projektów, eventów i sponsoringów. Neoliberalizm polega właśnie na tym, że państwo abdykuje, wycofując się z coraz liczniejszych obszarów życia w przekonaniu, że problemy najlepiej rozwiąże wolny rynek. Rezygnuje tym samym z kluczowych prerogatyw, delegując je na zewnętrzne podmioty. To system, który niewątpliwie ma swoje zalety. Premiuje najlepszych, buduje konkurencyjność, sprzyja przynajmniej niektórym oddolnym inicjatywom. Ale ten sposób działania w kulturze ma też swoje koszty, które stulecie naszej niepodległości dobrze pokazuje. Tymczasowość, rozdrobnienie, brak zdolności i chęci do podejmowania inicjatyw trudnych, złożonych, długofalowych.

Wygląda na to, że na stulecie nie doczekamy się niczego, co porównać można by było z tysiącem szkół na tysiąclecie państwa polskiego.

DRZEWO JEST W MITOLOGIACH CAŁEGO ŚWIATA JEDNYM Z NAJCHĘTNIEJ EKSPLOATOWANYCH SYMBOLI. Drzewo to axis mundi – oś świata. Symboliczne centrum kosmosu, a zarazem pionowa oś łącząca to, co ziemskie, z niebem i piekłem. W ten sposób pisał o niej Mircea Eliade: „Aby móc żyć w świecie, trzeba go ustanowić – żaden świat nie powstanie zaś w »chaosie« homogeniczności i względności przestrzeni świeckiej. Odkrycie lub wyprojektowanie punktu stałego, »centrum«, jest podobne do stworzenia świata”. To właśnie ten pierwotny gest pokonania potwora i ustanowienia ładu w miejsce chaosu powtarzamy potem w rytuałach. To dlatego tak wiele mitów, legend i pieśni rozpoczyna się od wizji stojącego w polu drzewa.

I być może dlatego motywem przewodnim wielu rocznicowych inicjatyw są drzewa. Z okazji rocznicy planowane jest między innymi zasadzenie dębu pamięci „Stulatek”, wiele różnych akcji sadzenia stu drzew, stu dębów, nieco skromniejsza inicjatywa posadzenia stu krzewów, ale także porażająca rozmachem akcja „100 tysięcy drzew na stulecie niepodległości”.

Najwięcej uwagi przyciągnął chyba orzeł z tysięcy drzew, którego Nadleśnictwo w Lipuszu sadzi na terenie spustoszonym wcześniej przez wichurę. Sylwetka naszego godła widoczna będzie z lotu ptaka (albo samolotu) i obejmie powierzchnię 11 hektarów (rozpiętość skrzydeł wyniesie 300 m).

Zamiast drzewa mamy więc las. O ile jednak drzewo symbolizuje punkt orientacyjny i ambicję ustanowienia trwałego porządku, o tyle las jest raczej metaforą zagubienia, braku orientacji.

„GDZIE SIĘ PODZIAŁO 200 MILIONÓW NA OBCHODY 100-LECIA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI?” – pyta Oko.press. To jeden z bardziej wyważonych nagłówków po tym, jak 2 listopada posłowie Nowoczesnej złożyli do wicepremiera Piotra Glińskiego interpelację, w której wyrażają zaniepokojenie „w związku z powszechnie panującym przekonaniem o porażce obchodów 100-lecia niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej” i pytają o sposoby wydatkowania 238 milionów złotych, jakie w budżecie przeznaczono na realizację wieloletniego programu „Niepodległa”.

Gliński odpowiadał niemal natychmiast. Na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pojawiała się „Informacja na temat działań MKiDN związanych ze 100-leciem odzyskania niepodległości”, w której czytamy między innymi, że „zgodnie z zapisami Programu wydatki w jego ramach nie mogą być wydatkami ponoszonymi na realizację uroczystości oficjalnych organizowanych przez urzędy administracji rządowej i samorządowej. Wydatki nie mogą być również wydatkami inwestycyjnymi, w tym na budowy i remonty nieruchomości, włączając w to upamiętnienia”. Oznacza to, że przeznaczone na realizację programu pieniądze nie zostały zagubione czy sprzeniewierzone, lecz wydane zgodnie z założeniami programu na dofinansowanie setek drobnych inicjatyw. Czy zostały rozmienione na drobne?

WIDZIAŁEM OSTATNIO MAPĘ PUBÓW W WIELKIEJ BRYTANII, krążącą jako popularny internetowy żart. Tysiące narysowanych na niej pinezek-znaczników pokrywały po prostu Wyspy jednolitą plamą czerwieni, z której nie wyłaniał się żaden wzór. Dokładnie tak samo wygląda mapa obchodów umieszczona na stronie programu: niepodlegla.gov.pl. W całej Polsce odbędą się w ramach świętowania setki wydarzeń o bardzo różnym charakterze, adresowanych do różnej publiczności. Od pikników rodzinnych w niewielkich gminach po monumentalny koncert na Stadionie Narodowym.

Jak to rozdrobnienie wygląda od strony samych organizatorów? Zadzwoniłem do kilku podmiotów, które ubiegały się o dotacje w ramach programu „Niepodległa” – z sukcesami lub bez. Ich opowieści są bardzo podobne do tych, jakie słyszałem już wielokrotnie od ludzi pracujących „w kulturze”: niepewność i tymczasowość finansowania, niejasne kryteria oceny, brak informacji zwrotnej, wszystko na ostatnią chwilę.

Izabella Sasin kieruje wołomińską fundacją Ogarnij Emocje. Składała wniosek na dofinansowanie projektu „Patriotyzm widziany młodymi oczami”, w ramach którego przygotowane zostałyby „mural, gra miejska między regionami tutaj, działania dotyczące bitwy z roku 1920...”.

Niestety, muralu nie zobaczymy. Podobnie jak „Happeningu Patriotycznego 2017”, który miał odbyć się w Radomyślu nad Sanem (z autorką tego projektu także rozmawiałem). To tylko dwa z niemal tysiąca wniosków, które w badanych przeze mnie konkursach przepadły. Za każdym kryją się godziny pracy, która nie przyniesie żadnego pożytku.

– Co najmniej cztery miesiące od pomysłu do złożenia – skarży się Izabella Sasin. – To jest praca codzienna, to są rozmowy po prostu, burze mózgów, każdy dział, każdy element tego całego wniosku to jest konkretna osoba. Nie jest tak, że wniosek złoży jedna osoba, która ma swoje wizje. Tyle, ile tam jest wątków, tylu ludzi pracuje przy tym, wchodzą jeszcze w to wolontariusze, którzy mają swoje wizje.

Trzeba walczyć o pieniądze z projektów, tłumaczy mi z kolei Teresa Lachowska, dyrektorka Gminnego Centrum Kultury w Radomyślu nad Sanem: – Małe gminy nie mają łatwo. Budżet nie jest duży, bo to się liczy na mieszkańca. Są gminy, co może mają sponsorów bogatych. Ale my nie mamy takich sponsorów, czasem ktoś może da 500 zł czy 400... Jak słyszę, że ktoś jakieś gwiazdy zaprasza po kilkadziesiąt tysięcy, to ja tego nie rozumiem. My całe duże dożynki robimy za 25 tysięcy.

– To działa mniej więcej w ten sposób: najpierw piszemy w próżnię, czekamy długo, długo, dostajemy 5 minut na zrealizowanie – wyjaśnia Sasin.

I żeby było jasne, to nie tylko głosy rozgoryczonych, którzy tym razem dotacji nie dostali. Bardzo podobne słowa słyszę od autorki jednego z dofinansowanych projektów, pracującej w ośrodku kultury w jednej z niewielkich miejscowości na Mazowszu: – My piszemy dużo projektów, jesteśmy cały czas projektowi. Pisaliśmy też w tym roku i niestety nie przeszedł. Robimy sami, realizujemy sami, za free, nie są zatrudnione żadne dodatkowe osoby.

Pytam ją, jak ten system świętowania stulecia ocenia z perspektywy wykonawcy.

– System może jest dobry, tylko nie jest motywacyjny dla nas, stałych pracowników. Pracownik musi się do tego przygotować, obmyślić plan, załatwić, zrealizować, rozliczyć, ale nie ma żadnej motywacji, robimy to za darmo – odpowiada.

Oto wstydliwe kulisy stulecia niepodległości, a zarazem codzienna rzeczywistość ludzi tworzących w Polsce kulturę. Walka o granty, dotacje, dofinansowania. Godziny spędzone na pisaniu projektów, z których tylko nieliczne doczekają się kiedykolwiek finansowania i realizacji. Opóźniające się rozstrzygnięcia, krótki czas na wydanie i rozliczenie środków, a potem kolejne godziny poświęcone na wypełnianie sprawozdań.

STUMETROWE CIASTO CHCIELI UPIEC UCZNIOWIE ZE SZKOŁY GASTRONOMICZNEJ W CHORZOWIE. Ostatecznie wyzwanie logistyczne nieco ich przerosło i powstało coś w rodzaju węża czy dżdżownicy złożonej z setek mniejszych ciast. Całość udekorowano jednak kremem budyniowym, a w dodatku akcji towarzyszyło wysyłanie kartek do powstańców warszawskich. Sto okolicznościowych kolorowanek otrzymały przedszkolaki z gminy Strzałkowo. Spadochroniarze z Bielska nie zaskoczyli oryginalnością i z okazji rocznicy oddali sto skoków. Z kolei na lotnisku Aeroklubu Kujawskiego, w ramach Gminnego Święta Latawca 2018, wypuszczono sto biało-czerwonych latawców. W Kielcach podziwiać można stumetrową flagę, a w Wojtkowie (woj. łódzkie) narodził się pomysł, by stulecie niepodległości upamiętnił stumetrowy krzyż, „znak wdzięczności, szacunku i pamięci”. Sto kilometrów biało-czerwonego łańcucha z papieru wykleją mieszkańcy powiatu przasnyskiego.

Stumetrowe ciasto zaprezentowane w Chorzowie przez uczniów i nauczycieli Zespołu Szkół Gastronomiczno-Usługowych, 4 października 2018 r. / HANNA BARDO / PAP

Ten łańcuch z papieru to dla mnie jeden z najlepszych symboli obchodów stulecia.

Trwałość to „bardzo słaby punkt organizacji, które myślą najczęściej w kategoriach projektowych, a nie rozwiązywania problemu czy ustanowienia trwałych mechanizmów” – przekonuje w wywiadzie dla portalu NGO.pl Radosław Jasiński, dyrektor programowy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. „Problemy największe to grantoza, projektoza i będący jej skutkiem projektariat, szczególna forma prekariatu – tłumaczy z kolei na swoim blogu Edwin Bendyk. – Te patologie nie są jednak cechą szczególną trzeciego sektora, tylko powielają model upowszechniający się wraz z neoliberalizacją państwa i sektora publicznego, który świadczenie usług publicznych powierza rynkowi i właśnie trzeciemu sektorowi – w poszukiwaniu większej efektywności (czytaj – by zaniżyć koszty)”.

Projektoza wytwarza projektariat, czyli ludzi uwięzionych w tymczasowym zatrudnieniu, podpisujących nowe, czasowe umowy z projektu na projekt. Kuba Szreder napisał o nim książkę „ABC Projektariatu”, gdzie tłumaczy: „Projekt jest naszym sposobem na przeżycie, nadaje rytm pracy, organizuje czas wolny, dostarcza dreszczyku emocji, pozwala zachować »niezależność«. Życie w projekcie, poza instytucjonalnym jarzmem, ma swój niezaprzeczalny urok. ABC Projektariatu czar projektowej egzystencji rozkłada na części pierwsze. Życie w projekcie oznacza przecież zarówno »niezależność« i niepewność, swobodę i konkurencję, mobilność i ryzyko, kreatywność i depresję, podłączenie i wykluczenie”.

STUKILOMETROWY ŁAŃCUCH Z PAPIERU, SPEKTAKULARNY I KOLOROWY DO PIERWSZEGO DESZCZU. Tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo. Oto materiał, z którego budujemy obchody stulecia niepodległości.

Mieszkańcy Przasnysza wykonali stukilometrowy łańcuch z papieru na stulecie odzyskania niepodległości, czerwiec 2018 r. / INFOPRZASNYSZ.COM

Sto kilometrów na stulecie niepodległości można przebyć maszerując, jadąc rowerem, biegnąc w sztafecie, a nawet wiosłując na ergonometrze. Dla prawdziwych twardzieli jest akcja „100 pompek dla Niepodległej”. Można też wziąć udział w wyzwaniu „100 wyczynów na stulecie niepodległości”: „Twórcy projektu wybrali 100 miejsc, które warto zobaczyć, a przy okazji odwiedzin wykonać zadanie, czy raczej wyczyn, którego efektem – jeśli tylko mamy ochotę – możemy podzielić się na Instagramie, opatrując specjalnym hashtagiem”.

A więc raczej wyczyny niż czyny. I sto różnych hashtagów na stulecie niepodległości, choć hashtagi powinny przecież służyć temu, żeby komunikację uspójniać, by wielogłos użytkowników złączyć w jakąś harmonię.

Fragmenty. Skrawki. Odłamki. Na stulecie niepodległości Polska przegląda się w potrzaskanym zwierciadle. Sformowaliśmy chór, który śpiewa setką mocnych, dźwięcznych głosów. Tyle tylko że każdy wykonawca zdecydował się w ostatniej chwili na inną pieśń patriotyczną.

ROZMIENIENIE ROCZNICY NA DROBNE I SCEDOWANIE JEJ ORGANIZACJI PRZEZ PAŃSTWO NA INNE PODMIOTY sprawiło, że w miejscu, gdzie wszyscy spodziewalibyśmy się wielkiej państwowej uroczystości, zieje niepokojąca pustka. Co tego dnia będą robić premier i prezydent, pytają dziennikarze. Gdzie będzie to jedno, najważniejsze wydarzenie? Kiedy wypadnie uroczysty moment będący odpowiednikiem zdmuchiwania świeczek na torcie albo wspólnego odliczania do północy?

Prezydent Andrzej Duda 11 listopada miał uczestniczyć m.in. w mszy w Świątyni Opatrzności Bożej oraz w uroczystej zmianie warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza, w trakcie której punkt kulminacyjny będzie miała jedna z rocznicowych akcji – „Niepodległa do hymnu”. O godz. 14 z kolei nadawać miał ordery Orła Białego m.in. Marii Skłodowskiej-Curie, Januszowi Korczakowi i Romanowi Dmowskiemu.

Premier Mateusz Morawiecki tymczasem zapraszał wszystkich (także polityków opozycji) na piknik patriotyczny „Urodziny Niepodległej”. W opisie imprezy czytamy, że będzie to rodzinne święto z wojskowymi pokazami, grochówką, dmuchanym placem zabaw i koncertem Stachurskiego. Całość zamknie pokaz fajerwerków. Nad tym piknikiem unosi się złowrogi cień orła z czekolady, którego nad Polskę wypuścił w swoim czasie Bronisław Komorowski.

Przez dłuższy czas wydawało się więc, że jedynym wyraźnym akcentem urastającym do rangi centralnego rytuału pamięci stanie się Marsz Niepodległości. Ma już swoją tradycję i na dobre wpisał się w pejzaż obchodów 11 listopada. Był nawet moment, gdy prezydent Andrzej Duda zapraszał na niego przedstawicieli różnych opcji politycznych. Szybko jednak okazało się, że związani z ONR i Młodzieżą Wszechpolską organizatorzy są zbyt kontrowersyjnymi gospodarzami i sam prezydent, choć innych zapraszał, na marsz się nie wybierze.

Aż nagle w czwartek, na trzy dni przed 11 listopada, Hanna Gronkiewicz-Waltz marsz zdelegalizowała. Już kilka godzin później, po spotkaniu Dudy i Morawieckiego, ogłoszono decyzję o zorganizowaniu pod patronatem Prezydenta RP „Biało-Czerwonego Marszu”, na który zaproszeni są wszyscy. Ogłoszono, że wydarzenie będzie miało charakter uroczystości państwowych. Przypadkiem odbędzie się dokładnie na trasie zdelegalizowanego marszu narodowców. Ostatecznie stronom udało się dojść do porozumienia i ulicami Warszawy przeszedł względnie spokojny wspólny marsz.

Na kilka dni przed zapowiadanym od miesięcy stuleciem oglądaliśmy więc nagłe wypełnianie symbolicznej pustki, organizację w popłochu centralnych obchodów i nieoczekiwane upaństwowienie marszu organizowanego przez nacjonalistów. Medialny obraz rocznicy i rozmowy przy rodzinnych stołach zdominowała nie pamięć o przeszłości ani nadzieja na przyszłość, lecz utyskiwania na „odwieczne narodowe wady”: brak zgody, chaos, prowizorkę. Na stulecie niepodległości urządziliśmy rekonstrukcję historyczną, demonstrując przywary, które doprowadziły do jej utracenia.

DLA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ SIĘ ZDECYDOWAĆ, JEST STO POLSKICH OSOBLIWOŚCI ALBO PO PROSTU „STO NAJ”, czyli „plastyczno-muzyczny projekt warsztatowy polegający na ukazaniu na 100-lecie Niepodległości Polski stu największych, najciekawszych, najładniejszych obiektów: zwierząt, ludzi, budynków (najciekawszy człowiek, najładniejszy pałac, najpiękniejszy kwiat, najśmieszniejszy ubiór itp.). Ma na celu rozwijanie zdolności manualnych u dzieci, rozwijanie uzdolnień muzycznych, zapoznanie z przyrodą i historią Polski, zdobycie ciekawych wiadomości...”.


CZYTAJ TAKŻE: 

Marsz z dziegciem - Paweł Bravo o warszawskim 11 listopada 2018 r.


Do redakcji Wirtualnej Polski nadsyłać można... przymiotniki w ramach akcji „Polska Pro100”: „Na stulecie niepodległości chcemy dowiedzieć się, jaka jest Wasza Polska. Piękna? Ważna? A może smaczna? Na adres polskapro100@grupawp.pl wyślijcie nam jeden przymiotnik, który Waszym zdaniem najlepiej opisuje Polskę. I wyjaśnijcie, dlaczego akurat ten przymiotnik jest dla Was najbardziej odpowiedni”. Aż się boję, co też pomysłowi internauci redaktorom nadesłali.

BRAK ZAGRANICZNYCH GOŚCI WYSOKIEJ RANGI NA PAŃSTWOWYCH UROCZYSTOŚCIACH wielu komentatorów uznaje za dowód na słabość pozycji naszego kraju pod rządami PiS. To nie takie proste. Problem tkwi głębiej. Polska pamięć zbiorowa o roku 1918 jest bardzo niekompatybilna z pamięcią większości Europy. W dniu, w którym Francuzi, Niemcy czy Brytyjczycy świętują przede wszystkim koniec Wielkiej Wojny, my celebrować będziemy wyłącznie odzyskanie niepodległości.

Bo obsesja niepodległości przysłania nam wszystko, co bezpośrednio z nią nie związane. Nawet na pamięć o uzyskaniu praw wyborczych przez kobiety niewiele miejsca pozostało w naszym kalendarzu świętowania. Także dlatego świętujemy osobno. A niepodległość Polski widziana osobno, w oderwaniu od globalnego czy europejskiego kontekstu, nie interesuje Francuzów, Niemców czy Amerykanów.

SKORO KAŻDY CHCE WSIĄŚĆ DO BIAŁO-CZERWONEGO POCIĄGU Z NAPISEM NIEPODLEGŁOŚĆ, TO CZASEM TRAFI SIĘ TEŻ PASAŻER NA GAPĘ. Setną pracownię multimedialną ufundowała właśnie firma Orange. „Fundując setną Pracownię chcemy uczcić stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości i pokazać poprzez oddolne, obywatelskie inicjatywy nowoczesny wymiar patriotyzmu” – przekonuje Jean-François Fallacher, prezes Orange Polska. Kusi też „wyjątkowa promocja w Biedronce!”: „W setny dzień roku, w którym Polska obchodzi stulecie odzyskania niepodległości, przygotowaliśmy 100 produktów ze 100-procentowym rabatem”.

Jan Pietrzak opowie sto żartów: „Osobiście opowiem sto żartów. Będą one z różnych czasów. Sprzed wojny, z PRL i oczywiście żarty współczesne. Obiecuję humor w dużych ilościach”.

A wszystkim zmęczonym świętowaniem Episkopat Polski proponuje sto dni abstynencji. ©


CZYTAJ TAKŻE:

Po co nam takie państwo i dlaczego mielibyśmy świętować rocznicę jego istnienia? Jaki jest kłopot z 11 listopada?

Dariusz Kosiński: Dokąd maszeruje niepodległość >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Semiotyk kultury, doktor habilitowany. Zajmuje się mitologią współczesną, pamięcią zbiorową i kulturą popularną, pracuje w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadzi bloga mitologiawspolczesna.pl. Autor książek Mitologia współczesna… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2018