Jak przetrwać święta: poradnik

Mit Bożego Narodzenia głosi, że to czas pojednania, szczęścia i miłości. Tymczasem dla wielu wrażliwych ludzi jest to czas psychicznie bardzo trudny.

19.12.2022

Czyta się kilka minut

Adrian Ślązok / Reporter

Psychiczne bożonarodzeniowe trudności mają kilka przyczyn.

Po pierwsze – bardzo często organizacja wszystkich elementów świętowania (prezenty, wigilia itd.) stawia przed nami wiele dodatkowych zadań w czasie, który i tak jest zwykle napięty i pełen obowiązków.

Po drugie – kultura i tradycja kreują obraz świąt niemal idealnych, przez co świadomie lub podświadomie nakładamy na siebie i swoje otoczenie spore oczekiwania i wymagania.

Po trzecie – często podczas świąt spotykamy się z członkami rodziny, z którymi nie mamy zbyt dobrych ani bliskich relacji. W dużej grupie łatwo o konflikty.

Nie jesteśmy jednak bezradni.

Nie dam rady i nic w tym złego: gdzie leżą moje granice

Dość popularny pogląd głosi, że trzeba innym stawiać granice, by chronić własną integralność. Niekoniecznie jest to naprawdę skuteczne działanie. Po pierwsze, pojawia się wówczas pytanie o władzę wyznaczania granicznej linii w konkretnym miejscu. Po drugie, co robić, gdy ktoś wyznaczone przez nas granice przekroczy? Kłócić się jeszcze bardziej?


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Boże Narodzenie to święto Boga jako Dziecka. A dzieci często wcale nie są takie, jakimi chcieliby je widzieć dorośli >>>>


Można jednak zmienić perspektywę: zrezygnować ze stawiania granic innym, natomiast przyglądnąć się uważnie, gdzie leżą granice własne: „granice” w sensie „możliwości” (po angielsku powiedzielibyśmy: limits). Następnie wziąć poważnie pod uwagę fundamentalną etyczną zasadę: co jest poza możliwościami, nie obowiązuje – i powziąć decyzję, by własnych granic nie przekraczać (chyba że w wyjątkowych przypadkach, z bardzo ważnych powodów).

Nie kierujemy wówczas poleceń i zakazów w stronę innych ludzi. Po prostu zauważywszy, że pewne działanie (albo trwanie w jakiejś sytuacji) leży poza naszymi granicami, nie robimy tego (lub wycofujemy się z tej sytuacji), komunikując otoczeniu: tego nie dam rady. Uwaga skupia się nie na na wymaganiach wobec innych, lecz na ujawnieniu, co my możemy, a czego nie jesteśmy w stanie.

Co więcej, skoro nie stawiamy granic, lecz je po prostu zauważamy, znika podejrzenie arbitralności. Są tu, a nie gdzie indziej (teraz, w przyszłości mogą się bowiem przesunąć) – to niczyja decyzja, tylko po prostu fakt. Jeden nie potrafi wytrzymać na bezdechu pod wodą dziesięciu minut, a inny nie da rady wysiedzieć trzech godzin bez przerwy w hałasie przy stole. Nic w tym złego. I nic złego w tym, że na przykład podczas rodzinnej imprezy wychodzi co jakiś czas do pustego pokoju, by zregenerować swój układ nerwowy.

Grać rolę z szacunkiem dla siebie: jak się przygotować na trudne spotkanie

Ćwiczyć się w obserwacji swoich granic warto cały czas. Ale skoro święta to czas szczególny (i właśnie dlatego szczególnie trudny dla części z nas), pojawiają się w tym czasie szczególne sytuacje, w których ujawniają się szczególne granice, które trudno zaobserwować w innym czasie.

Możemy jednak przygotować się do tych ostatnich zawczasu – dzięki wyobraźni. Nasz mózg reaguje w podobny sposób na sytuacje realne, co na wyobrażone: ślinka cieknie nam na samą myśl o smacznym posiłku. Podobna zasada dotyczy także trudnych sytuacji międzyludzkich. Na przykład wyobrażenie sobie spotkania z niezbyt lubianymi oraz bardzo ekspansywnymi i osądzającymi krewnymi może wywołać emocje podobne, jak samo spotkanie z nimi.

Warto zatem zastanowić się, jakie sytuacje w poprzednich latach były dla nas trudne. Następnie wyobrazić sobie jak najżywiej, że spotykają nas one w najbliższe święta. I obserwować, jakie emocje się w nas pojawiają, jakie odczucia w ciele, jakie impulsy do działania, jakie myśli.

Zauważajmy też swoje granice, które ujawniają się w takim eksperymencie myślowym. Badajmy, na jakie reakcje możemy się zgodzić, a jakich chcielibyśmy uniknąć – i co moglibyśmy zrobić, by tym drugim zapobiec. W tym celu możemy także przećwiczyć w wyobraźni różne scenariusze trudnych interakcji przy świątecznym stole. Przemyśleć i kilkakrotnie odegrać taki sposób grania swojej roli, który jednocześnie pozwoliłby nie eskalować konfliktu i zachować nam szacunek dla siebie.

Zamiast tłumić coś w sobie: jak regulować emocje

Emocji nie sposób powstrzymać lub zmienić na życzenie siłą woli. Możemy jednak nad nimi pracować na kilka sposobów.

Możemy zmienić nasza podatność emocjonalną, i to już na poziomie biologicznym. Warto wiedzieć, że niedobór snu, zmęczenie, nadmiar cukru we krwi sprawiają, że łatwiej reagujemy smutkiem, lękiem, irytacją czy gniewem. Przygotowując święta, często musimy później położyć się spać i jesteśmy zmęczeni. Jedziemy do rodziny albo przyjmujemy gości, choć ciało woła o odpoczynek. Świąteczna ilość słodkiego jedzenia dokłada swoje. Świadomość, że stan ciała wpływa na psychikę oraz zachowanie, i jak do tego dochodzi, pozwala jednak choć trochę zadbać o balans: odpuścić jakiś element jadłospisu, porządku lub wystroju w zamian za choć trochę większy spokój.

Impulsywne działania pod wpływem emocji często niosą niekorzystne konsekwencje. W obawie przed nimi próbujemy stłumić uczucia. Jednak unikanie emocji i myśli, próba ich tłumienia lub udawania, że ich nie ma, może działać tylko na krótką metę – to, z czym walczymy, staje się coraz silniejsze, a to, przed czym uciekamy, wraca do nas nieuchronnie (często w najbardziej nieodpowiednim momencie).

Najbardziej skutecznym sposobem regulacji emocji i uspokojenia myśli jest ich rozpoznanie, nazwanie i przyglądanie się im, jak narastają i odchodzą niczym fala – z akceptacją i zrozumieniem, iż są, jakie są, i że na pewno nie są bez przyczyny, nawet jeśli jej nie znamy. W takiej obserwacji pomaga otwarcie świadomości na odczucia z ciała i impulsy do działania. Bez tłumienia czegokolwiek, ale także bez podejmowania jakiegokolwiek działania.

Bywa jednak, że emocje i związane z nimi myśli stają się zbyt silne, byśmy byli w stanie po prostu im się przyglądać. Można wówczas poradzić sobie dzięki swojemu ciału. Zamiast zadziałać od razu – na moment znieruchomieć, zrobić (najlepiej dosłownie, fizycznie) krok do tyłu. Wziąć kilka wolniejszych oddechów, rozglądnąć się dokładniej wokół, uważnie badając sytuację. I dopiero wtedy działać, pamiętając o swoich granicach i o tym, co dla nas ważne, o co nam – tak w głębi – chodzi.

Oddech, nieco wolniejszy, z nieco większą świadomością wydechu – to jeden z naszych największych sprzymierzeńców w trudnych sytuacjach. Biorąc kilka takich oddechów, można się wspomóc, wyraźnie mówiąc do siebie: „Tak, to trudna sytuacja; ale takie jest życie; będę traktował siebie życzliwie”.

Do oddechu i słów można dodać inne „cielesne” sposoby. Na przykład delikatnie się uśmiechnąć  (tzn. po prosu unieść kąciki ust do góry, rozluźniając mięśnie twarzy) i ułożyć otwarte dłonie wnętrzem do góry. W tej pozycji, oddychając powoli, obserwować chwilę emocje i dopiero po chwili przejść do odpowiedzi w rozmowie lub innego działania.

Nie sądź: nie ma winy, są przyczyny

Wszystkie powyższe sposoby najlepiej funkcjonują, jeśli towarzyszy im postawa, którą zalecał także bohater Bożego Narodzenia – Jezus z Nazaretu. Kluczem jest odpuszczenie osądzania.

Odpuśćmy osądzanie biorące się z przekonania, jak „powinny” wyglądać święta i międzyludzkie interakcje w ich czasie.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
KS. DARIUSZ PIÓRKOWSKI, jezuita: Skoro Bóg stał się człowiekiem, człowiek powinien być drogą Kościoła. Ale to wciąż do nas nie dotarło >>>>


Spróbujmy przyjąć założenie, że każda osoba stara się najlepiej, jak potrafi, nawet jeśli to staranie nie wystarcza, by jej lub jego zachowanie nie raniło innych. Jeśli rani nas, dobrze jest zauważyć swoją ranę, „opatrzyć” ją: poszukać współczucia u kogoś z bliskich, a jeśli nikogo takiego akurat nie ma w pobliżu – okazać współczucie samej/samemu sobie i odpuścić obwinianie. Uznać, że raniące zachowanie ma swoją przyczynę i spróbować ją odkryć, by lepiej zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości… i tyle. Jezusowe: „nie sądź” znaczy: nie szukaj winnych. Nie ma winy – są przyczyny.

Powyższa zasada stosuje się także do nas. Jeśli nie uda się nam umiejętnie przejść przez wszystkie świąteczne trudności. Tak bywa. Nie ma porażek – są okazje do nauki.

Warto przy tym pamiętać, że w razie narastającego napięcia czy konfliktu pragnień więcej można wymagać od osób silniejszych, które mają szersze granice możliwości. Osoby szczególnie wrażliwe, zwłaszcza dzieci lub nastolatki, są zawsze słabszą stroną. Czy zaś istotnym elementem przesłania świąt Bożego Narodzenia nie jest to, że Bóg staje po stronie słabszych i do tego samego nas wzywa?

Większość powyższych wskazówek zainspirowana jest dialektyczno-behawioralnym treningiem umiejętności dla osób o wysokiej wrażliwości emocjonalnej. Autor jest trenerem umiejętności DBT.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.