Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie same sytuacje budzą w nas niepokój, ale to, jak je odbieramy” – zasada odkryta już przez stoików jest wskazówką, że kluczyk do szczęścia mamy gdzieś w sobie. Jak go znaleźć i używać? Poniżej kilka sugestii (do sprawdzenia, nie do przyjęcia na wiarę).
1. Uważaj na siebie. Uświadom sobie, co dla ciebie jest ważne, o co ci w życiu chodzi. Obserwuj, jakie myśli w tobie się rodzą, jakie uczucia, impulsy do działania, odczucia w ciele. Co je wzbudza. Jak są ze sobą powiązane. Jeśli sytuacja pozwala, nie reaguj na nie od razu, pobądź z nimi przez chwilę, niczego nie chwytając się mocno ani nie odrzucając gwałtownie – przewidując, na ile się da, konsekwencje działania, ku któremu się skłaniasz. Obserwuj bez napięcia, ale jak najczęściej, możliwie stale.
Taka uważność tworzy przestrzeń, w której iluzje – tworzone przez nas samych, przez innych albo przez nas wspólnie z nimi – ujawniają swoją iluzoryczną naturę (np. pozwolą dostrzec, że najbardziej depresyjny dzień w roku to ściema, a przed każdą i każdym z nas stoją jej i jego własne wyzwania). Pojawia się wtedy możliwość, by zamienić automatyczną reakcję na bodźce na wolną na nie odpowiedź.
CZYTAJ TAKŻE
FELIETON TOMASZA STAWISZYŃSKIEGO: Nie istnieje najbardziej depresyjny dzień w roku, nie istnieje także – a może przede wszystkim – żaden algorytm pozwalający rozrysowywać amplitudę nastroju ludzkości na podstawie najbardziej choćby szczegółowych danych. CZYTAJ TUTAJ >>>
2. Daj sobie prawo do odczuwania emocji – także tych trudnych i również wtedy, gdy inni tego nie akceptują czy nie rozumieją; i nawet jeśli ty chciałabyś, chciałbyś je zmienić. Czujesz, co czujesz – nie dzieje się to bez przyczyny. Warto jednak sprawdzić, czy dana emocja pasuje do sytuacji i czy działanie zgodne z niesionym przez nią impulsem może przybliżyć cię do osiągnięcia twoich życiowych celów – czy, przeciwnie, może od nich oddalić. Gdy przybliża – działaj niesiony emocjonalną falą. Gdy oddala – pozwól emocji być, nie walcz z nią wprost, uwagę i energię skieruj na działanie przeciwne do rodzących się w tobie impulsów.
Skoro pretekstem jest dzisiaj „Blue Monday”, dla przykładu przyglądnijmy się bliżej smutkowi. Adekwatny – pojawia się razem ze stratą, komunikując nam samym, co dla nas naprawdę ważne. Wzbudza w nas tendencję do zwolnienia tempa życia, powrotu do siebie i pogłębienia świadomości, czego – i dlaczego – pragniemy. Jest także sygnałem dla innych osób, że potrzebujemy pomocy.
Smutek może jednak zawęzić pole naszej uwagi do tego, co utracone, przesłonić resztę rzeczywistości. Zwolnienie tempa może przerodzić się w wycofanie z życia, zamknięcie w sobie – co w konsekwencji zwiększa cierpienie. Wtedy, nie tłumiąc smutku i nie osądzając się za takie, a nie inne jego przeżywanie, warto wszystkie siły poświęcić na maksymalną aktywność, na którą nas stać (czyli zazwyczaj nieco większą, niż wydaje nam się, że możemy podjąć). Z zamknięcia w swojej stracie umysł może wyjść przez uwagę skierowaną na potrzeby innych.
Jednocześnie warto nie lekceważyć również własnych potrzeb, począwszy od prostych potrzeb ciała: snu, odpowiedniego jedzenia, ruchu na świeżym powietrzu. Kiedy smutek trapi duszę, dobrze jest ukoić zmysły – zapachem, dotykiem, dźwiękiem. Stworzyć sobie możliwość skierowania uwagi na coś przyjemnego. Świadome i ponawiane delikatne przekierowywanie uwagi na pozytywne zdarzenia i wrażenia wytrąca umysł z ewolucyjnie wyrobionych kolein: wyczulenia przede wszystkim na ciemną stronę świata, stratę, zagrożenie.
3. Przyjmij założenie, że każdy stara się najlepiej, jak może. A jednocześnie, że – aby cierpienia było mniej w świecie – każdy musi starać się bardziej. Założenia te dotyczą też ciebie. Ich przyjęcie leczy z oczekiwań, że wszystko nam (i innym) musi się udać. Że będziemy odpowiednio uważni, że poradzimy sobie z emocjami, że damy zawsze radę, zachowamy się skutecznie, osiągniemy życiowe cele, nigdy nie przyczynimy się do cierpienia innych.
Żyjesz najlepiej, jak potrafisz – zawsze niedoskonała, zawsze niedoskonały. Inni mają tak samo. W twojej i ich niedoskonałości – nawet jeśli jest przyczyną cierpienia – nie ma żadnej winy. Jest tylko przestrzeń do rozwoju. Nie ma porażek, są okazje do uczenia się – nawet jeśli te okazje bolą (jak mawia Marsha Linehan, twórczyni treningu umiejętności DBT, którym inspirowany jest niniejszy poradnik: nie ma co udawać, że cytryny nie są kwaśne, z kwaśnych cytryn można jednak zrobić słodką lemoniadę). Nie ma więc dni depresyjnych i radosnych. Jesteśmy my, ze swoimi myślami, emocjami i ciałem.
4. Jeśli jest ci naprawdę trudno, nie wahaj się prosić o pomoc – zarówno ludzi, którzy są wokół ciebie, jak i tych, którzy się profesjonalnie taką pomocą zajmują. Kluczyk do szczęścia mamy w sobie, ale często potrzebujemy, by inni pomogli nam go przekręcić.