Heretyk ortodoksyjny

Chodził po krawędzi. Sprawiał, że pytania człowieka stawały się pytaniami teologii. Zmarł ks. Wacław Hryniewicz.

01.06.2020

Czyta się kilka minut

 / FILIP ĆWIK / NAPO IMAGES
/ FILIP ĆWIK / NAPO IMAGES

Bez przesady można w nim widzieć najwybitniejszego polskiego teologa. Jego myśl pozostaje najbardziej pasjonującą współczesną polską propozycją teologiczną, rozpoznawalną w świecie. Żadna inna koncepcja nie budziła aż tyle podziwu, ale i sprzeciwu, uznania, ale i krytyki. Żadna inna nie potrafiła w takim stopniu elektryzować profesjonalistów, lecz także rzesze „zwykłych” chrześcijan, a nawet ludzi dalekich od Kościoła i niewierzących.

Ks. Wacław Hryniewicz swoje życie związał z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Był jednym z przedstawicieli wymierającego dziś, a ekskluzywnego gatunku twórców własnego systemu teologicznego, któremu nadał miano chrześcijańskiej teologii paschalnej. Jego koncepcja nadziei zbawienia dla wszystkich wywołała najważniejszy, najgorętszy i najdłuższy spór teologiczny nad Wisłą. Należał do grona wybitnych ekumenistów. Reprezentował Kościół rzymskokatolicki w dialogu z Kościołem prawosławnym na forum światowym. W 2008 r. Kongregacja Nauki Wiary sprawdzała ortodoksyjność jego krytycznych wypowiedzi pod adresem jednego z jej dokumentów o Kościele, ale ostatecznie obyło się bez kar. Stale współpracował z „Tygodnikiem Powszechnym”, który w 2010 r. wyróżnił go Medalem św. Jerzego.

Naukowiec i ekumenista

Wacław Hryniewicz urodził się w 1936 r. w Łomazach niedaleko Białej Podlaskiej. Jak wyznał: „Pochodzę z rodziny wierzącej, pobożnej, przy tym prostej, wieśniaczej. W moim wypadku nie było to pełne dramatyzmu przebijanie się do wiary. Z drugiej jednak strony nie mam poczucia, że wyssałem wiarę »z mlekiem matki«. Wyrastałem w rodzinie praktykującej, w pobliżu miejsca pielgrzymkowego, jakim jest Kodeń nad Bugiem”.

Mając 14 lat, wstąpił do Małego Seminarium Ojców Oblatów w Lublińcu na Śląsku. Już dwa lata później z powodu stalinowskiej likwidacji tego ośrodka zdecydował się wstąpić do nowicjatu oblatów. Święcenia przyjął w 1960 r. „Zaraz potem – powiedział kiedyś – przyszedłem na KUL i tu zostałem”. Już w 1963 r. został asystentem II Katedry Teologii Dogmatycznej, a w 1966 r. obronił doktorat poświęcony zbawczemu znaczeniu zmartwychwstania Chrystusa, napisany pod okiem ówczesnej sławy KUL-u, ks. prof. Wincentego Granata, który następnie pchnął go ku teologii prawosławnej.

W latach 1968-70 przebywał na stypendium w ośrodkach teologicznych w Lou­vain, Paryżu, Londynie i Rzymie, gdzie krzepła jego pasja ekumeniczna. Po powrocie do kraju w 1974 r. uzyskał habilitację na podstawie rozprawy „Rola tradycji w interpretacji teologicznej. Analiza współczesnych poglądów dogmatyczno-ekumenicznych”. Tytuł profesora zwyczajnego uzyskał w 1992 r. Gościnnie wykładał w Austrii, Belgii, Francji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Wydał ponad 30 książek i około 900 artykułów, z czego ponad 160 ukazało się w językach obcych (angielski, białoruski, czeski, francuski, niemiecki, rosyjski, rumuński, ukraiński i włoski).


Ks. Wacław Hryniewicz: Wierzę, że świat odsyła nas do ukrytego w nim niewidzialnego sensu i celu. Widzialna rzeczywistość jest tylko ich dyskretną aluzją. Właśnie ta dyskrecja sprawia nam tak wiele trudności w wierze.


 

Od roku 1979 uczestniczył w pracach Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem rzymskokatolickim a Kościołem prawosławnym. A działał w tej strukturze bardzo aktywnie, co poświadczył inny wybitny ekumenista bp Alfons Nossol: „Trzeba przyznać, że nasz przyjaciel Wacław uratował poniekąd już na pewnym etapie dialog prawosławno-katolicki”. Chodziło o reinterpretację zasady „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Hryniewicz pokazał, że nie wolno jej zacieśniać konfesyjnie – Bóg zbawczo nie ogranicza swojego zbawienia wyłącznie do „naszego” Kościoła.

W latach 1979-84 Hryniewicz był konsultorem watykańskiego Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan. A od roku 1998 do 2000 należał do ekumenicznego zespołu, który przygotował tekst dokumentu „Charta Oecumenica. Wytyczne do wzrastającej współpracy pomiędzy Kościołami w Europie”, który w kwietniu 2001 r. w Strasburgu został przyjęty przez przewodniczących Konferencji Kościołów Europejskich, organizację skupiającą Kościoły niekatolickie, i katolicką Radę Konferencji Biskupów Europy.

Pytany o to, czym jest ekumenizm, Hryniewicz odpowiedział: „To wola obalania murów, obniżania ich, by ludzie mogli się do siebie przybliżać i wzajemnie uznawać swoją inność. (...) To jest wielki dar Pana ludzkich dziejów, wielka szansa i wielka lekcja uczenia się, jak być dzisiaj chrześcijaninem, (...) uczenia się od innych, z zachowaniem tego, co najlepsze w moim własnym Kościele”.

Optymista

Szerszej publiczności w Polsce Wacław Hryniewicz dał się poznać w 1978 r., publikując na łamach miesięcznika „Więź” artykuł „Nadzieja powszechnego zbawienia w tradycji Wschodu”. Zaprezentował w nim aprobująco żywą w prawosławiu tradycję o nadziei na eschatologiczną apokatastazę (gr. apokatástasis – „odnowienie”, „przywrócenie”), pojednanie wszystkich stworzeń z Bogiem. Jego tekst mocno wstrząsnął ówczesnymi strażnikami ortodoksji w Kościele nad Wisłą. Sprawa trafiła do naszych najwyższych władz kościelnych, a w „Więzi” ukazała się polemika. Już wtedy to tu, to tam przyklejano Hryniewiczowi etykietę schizmatyka albo heretyka, a on (przekornie?) nie protestował, lecz w kolejnych numerach tego samego pisma bronił nadziei zbawienia dla wszystkich.

W końcu z tej apologii nadziei Hryniewicza narodziła się w 1989 r. chyba najważniejsza teologiczna książka w całej historii polskiej teologii: „Nadzieja zbawienia dla wszystkich. Od eschatologii lęku do eschatologii nadziei”. Inny KUL-owski wybitny teolog o. Stanisław C. Napiórkowski krótko po jej wydaniu powiedział: „Usiłuję wynaleźć wśród naszych publikacji jakąś inną pozycję, którą mógłbym porównać, i nie mogę znaleźć”.

„Nadzieja zbawienia dla wszystkich” stała się przyczyną bardzo gorącego, a pasjonującego sporu, jakiego nigdy wcześniej ani potem nie znała polska teologia. Spór ten na dobrą sprawę właściwie nigdy się nie zakończył. Jego cechą endemiczną jest i czas trwania, i temperatura, i zasięg. Dzięki tej niewielkiej książce, która nie liczy nawet dwustu stron, o nadzieję na apokatastazę spierają się nie tylko teologowie i teolożki, ale również „zwykli” wierni (i „niewierni”). Jak ujęła to Elżbieta Adamiak: „Hryniewicz potrafił myśleć i pisać w rygorze ściśle naukowym (...). Potrafił jednak także przekazywać swoją teologię w odwołaniu do tradycji mądrościowej, formułując proste zdania pełne treści. W ten sposób jego słowo docierało do wielu ludzi niezajmujących się teologią naukowo, a nawet dalekich od Kościoła i wiary”.


Ks. Wacław Hryniewicz: Wraz z pogonią za sukcesem, z kultem młodości i ciała, myśl o śmierci jest coraz bardziej eliminowana ze świadomości. Czy potrafimy jeszcze modlić się o dobrą śmierć?


 

Ważną odsłoną sporu wokół Hryniewiczowej nadziei na apokatastazę okazał się sąd nad nią teologów dogmatyków polskich, który odbył się w 1991 r. na Jasnej Górze. Na debatę przybyło ponad trzydziestu teologów, w tym, bagatela, czterech biskupów. Referaty wygłosili wtedy sam Hryniewicz, ojcowie Jacek Salij i Zdzisław Kijas, księża Ignacy Bokwa i Jan Szczurek oraz niżej podpisany. Swoje refleksje w dyskusji dodali, by wymienić tylko niektóre nazwiska, bp Alfons Nossol, o. Napiórkowski i o. Jacek Bolewski. Na sali obrad może nie wrzało, ale było naprawdę gorąco. Ogólną wymowę jasnogórskiego sądu nad Hryniewiczową nadzieją dobrze, moim zdaniem, oddają słowa o. Napiórkowskiego: „Czy mam iść za eschatologiem Chrystusem czy eschatologiem Hryniewiczem? To nie jest głupie pytanie, ale podstawowe, zupełnie fundamentalne. Nie umiem z przekonaniem odpowiedzieć, że są to eschatologie kompatybilne”.

Autor „Nadziei zbawienia dla wszystkich” na Jasnej Górze szczęśliwie uratował swoją głowę, ale tamtejsza dyskusja nie zakończyła samego sporu, a zapis jej poważnej części znalazł się w książce „Puste piekło?” z roku 2000. Od tamtej pory Hryniewicz opublikował ponad dziesięć kolejnych książek, w których pogłębiał stare i podawał nowe racje za swoją nadzieją. Trudno się dziwić, że wielu jego myśl teologiczną wiąże głównie z apokatastazą. Tymczasem wyrasta ona z teologicznych fundamentów, które budował przez całe swoje teologiczne życie – i to przede wszystkim one decydują o tym, że na stałe wszedł on do panteonu wybitnych teologów przełomu XX i XXI w.

Poszukujący

Zanim powstał spór o nadzieję na apokatastazę, krótko wcześniej zacząłem studia na KUL-u. A były to złote lata tamtejszej teologii, by wymienić nazwiska takich wykładowców, jak bp Nossol, Napiórkowski, Czesław Bartnik czy właśnie Hryniewicz, reprezentujących różne, wręcz kontradykcyjne style myślenia, nie wspominając o tamtejszej znakomitej szkole biblijnej.

Wykłady Hryniewicza – o teologii paschalnej, prawosławiu, teologii staroruskiej czy ekumenizmie – miały charakter, rzekłbym, studyjny. Ściągały nielicznych uczestników, ale zawsze miałem wrażenie, że dla Hryniewicza, także dla jego uczennic/uczniów, spotkania te były rodzajem święta teologii. On nasze myślenie teologiczne budził z letargu, odkrywał nowe lądy na starych oceanach, rozpraszał mgły przykrywające pradawne i nowe drogi… W tej liturgiczno-egzystencjalnej aurze jego wiedza przetapiała się w teologiczną i po prostu życiową mądrość.

U niego teoria była bardzo życiowa. Lubił prowadzić nas do granic teologicznych przepaści – i jeszcze proponował samotne wędrówki po tych skrajach i graniach. Myśl o możliwości zbawienia Szatana wprawiała w osłupienie. Rzucanie koła ratunkowego dla Judasza zaskakiwało. Dowodzenie, że święty Kościół jest grzeszny, właśnie Kościół, a nie tylko jego członkowie – Kościół jako nierządnica, prostytutka – okazywało się trzęsieniem ziemi. Cóż w tym kontekście powiedzieć o „grzesznych dogmatach”? Ależ to były i wciąż są widoki! Hryniewicz zostawił je nam w swoich książkach i niezliczonych artykułach.

Krytyk Kongregacji

Wiele wskazuje na to, że Wacław Hryniewicz był jedynym teologiem z Europy Środkowo-Wschodniej, którego poglądy pod lupę wzięła Kongregacja Nauki Wiary w czasach po Soborze Watykańskim II. W każdym razie tylko jego nazwisko reprezentuje ten region w pracy amerykańskiego badacza Bradforda E. Hinzego o watykańskim dyscyplinowaniu teologów w tym okresie.

Chodziło o artykuł Hryniewicza „Zbawiciel jest polifoniczny”, opublikowany w 2008 r. na łamach internetowego pisma „Open Theology”. Polski teolog skrytykował watykański dokument „Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele”. Kongregacja Nauki Wiary oświadczyła w nim, że nazwa „Kościół” przysługuje Kościołom wschodnim, ale już nie Wspólnotom wywodzącym się z reformacji. Hryniewicz ripostował: „W oczach Kongregacji Kościoły protestanckie nie są Kościołami w sensie właściwym, gdyż brak im »ważnego episkopatu i ważnej Eucharystii« i dysponują »tylko elementami Kościoła«. W Kościele rzymskokatolickim istnieje pełnia, tam – tylko elementy (...). W takim rozumieniu widać ślady ilościowego rozumienia prawdy. Czy dobra i wartości duchowe poddają się prawom liczenia? Z natury swej mają przecież charakter jakościowy, osobowy i eschatologiczny. To nie pewna suma »elementów« sprawia, że dany Kościół jest w pełni Kościołem Chrystusa. To sam Chrystus jest »fundamentem« (por. 1 Kor 3, 11) wiary i Kościoła jako »droga, prawda i życie« (J 14, 6). Wprawdzie Sobór Watykański II nie przyznał wszystkim Kościołom poreformacyjnym jednoznacznie charakteru eklezjalnego, ale z drugiej strony nie odmówił go wyraźnie żadnemu z nich, co przed Soborem uważano za rzecz oczywistą”.

W marcu 2008 r. lubelski teolog, odpowiadając na krytyczne uwagi Kongregacji Nauki Wiary, w liście do niej, wspominając o swojej chorobie nowotworowej, oświadczył, że nie widzi sposobu, by działać wbrew swemu sumieniu, pisząc artykuł z wyjaśnieniami i sprostowaniami, mimo groźby sankcji kościelnych. „Martwi mnie przede wszystkim to, że wyrok Kongregacji może teraz objąć wszystkie moje wcześniejsze prace, w których wyraziłem podobne poglądy i przekonania”. Ostatecznie Kongregacja nie nałożyła na lubelskiego teologa żadnej kary.

Teolog Paschy

Cechą charakterystyczną teologicznej metody Hryniewicza jest erudycja. Zawsze miałem wrażenie, że przeczytał wszystkie publikacje teologiczne na dany temat. Jego erudycja miała jednak specyficzne znamiona: była patrystyczna i ekumeniczna. W jego pracach przemawiają Ojcowie Kościoła Zachodu i Wschodu. A byli to Ojcowie, którzy wsławili się nie tylko, jak uczą podręczniki teologii, umiejętnością udzielania bardzo ortodoksyjnych odpowiedzi, ale także zdolnością stawiania pytań i przeżywania trudności w wierze.

Z drugiej strony Hryniewicz oddawał głos teologom różnych tradycji chrześcijaństwa, prawosławia, luteranizmu, kalwinizmu czy anglikanizmu. Rzecz charakterystyczna, że w jego wykładzie nie przynależność konfesyjna autorów była najważniejsza, ale wiara w tego samego Jezusa Chrystusa, ich problemy, trudności i pytania oraz próby odpowiedzi, myślenie teologiczne. Hryniewicz miał wyjątkową zdolność tworzenia syntez teologicznych z bardzo bogatego, różnorodnego, konfesyjnego i pozakonfesyjnego, teologicznego i nieteologicznego materiału. To ta zdolność, jak sądzę, okazała się podstawowym narzędziem, które pozwoliło mu napisać najważniejsze dzieło – „Zarys chrześcijańskiej teologii paschalnej”, w trzech tomach: „Chrystus nasza Pascha” (487 stron); „Nasza Pascha z Chrystusem” (546 stron) i „Pascha Chrystusa w dziejach człowieka i wszechświata” (531 stron). Półtora tysiąca stron rozważań tworzących wielowątkową patrystyczno-ekumeniczną mozaikę wizji, myśli, wątków, pytań, odpowiedzi, hipotez, które wszystkie wiąże ze sobą tajemnica Paschy Jezusa Chrystusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie. To w Passze autor oczami wiary zobaczył Boga ranliwego, zdolnego dać się zranić cierpieniem i złem, potrafiącego współcierpieć z cierpiącymi. Wizja Boga cierpiącego również wywołała teologiczną debatę w naszej teologii.

To właśnie „Zarys chrześcijańskiej teologii paschalnej” sprawił, że Hryniewicz wszedł do ścisłego grona wybitnych teologów i ekskluzywnej w dobie naukowej specjalizacji grupy myślicieli, którzy stworzyli własny system teologiczny, pozwalający na oryginalne widzenie całej albo prawie całej złożonej tkanki wiary. Takich szerokich wizji obecnie już się raczej nie spotka.


Ks. Wacław Hryniewicz: Zmarli są po stronie Boga, w nowym domu, gdzie „jest wiele mieszkań”. Nie wydzielajmy im specjalnych miejsc.


 

Za jeden z kluczy do zrozumienia teologiczno-paschalnego systemu Wacława Hryniewicza może posłużyć jego wypowiedź z książki „Nad przepaściami wiary”, wywiadu rzeki, który razem z Elżbietą Adamiak przeprowadziliśmy z nim na progu trzeciego tysiąclecia: „W swoim życiu jedynie szukam teologii bardziej wyrozumiałej, bardziej ludzkiej, bliższej doświadczeniu ludzi. (...) Boję się teologii wpędzającej ludzi w rozpacz. Boję się teologii serwującej ludziom beznadzieję, trwogę, lęk przed Bogiem. (...) Jeśli chodzę nad przepaściami wiary, to unoszą mnie nad nimi skrzydła nadziei. Ona mówi: Bóg jest większy niż nasza wiara. Bóg jest większy niż nasza nadzieja”.

Wacław Hryniewicz zmarł 26 maja w wieku 84 lat w Lublińcu. Temat śmierci pojawiał się często w jego wykładach, działalności i twórczości teologicznej. W 1999 r. na łamach miesięcznika „Więź” pisał: „O śmierci mówić trzeba językiem prostoty, pokory i nadziei. Taki jest język Biblii i wielkiej tradycji chrześcijańskiej. Kto rozumie jego sens, temu łatwiej przybliżyć się do samej głębi misterium śmierci jako wyda­rzenia sakramentalnego, jako wielkiej inicjacji do pełni nowego życia”. Właśnie sam wszedł w to życie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23-24/2020