Pusty grób: literacka fikcja czy historyczny fakt?

Dlaczego w ewangelicznych opisach zmartwychwstania jest tyle sprzeczności? Echa teologicznych sporów na te tematy niemal nie docierają do Polski.

05.02.2023

Czyta się kilka minut

„Wesoły Cmentarz” w Săpânța, Rumunia / CUBO IMAGES / EAST NEWS
„Wesoły Cmentarz” w Săpânța, Rumunia / CUBO IMAGES / EAST NEWS

Maleje liczba tych, którzy wierzą w zmartwychwstanie. W 2006 r. deklarowało to 87 proc. badanych ­Polaków; trzy lata później – 85 proc.; po kolejnych dwóch latach – 72 proc.; a w 2015 – 62 proc. „Sondażowo” zatem wiary tej nie podziela nawet spora część tych, którzy przyznają się do chrześcijaństwa. W badaniach nie wyjaśnia się jednak, jak rozumieć „zmartwychwstanie”, i trudno przyjąć, by wśród respondentów w tej materii panowała jednomyślność. Szkopuł w tym, że takiej jednomyślności nie znajdziemy także wśród teologów, którzy od dawna w tej sprawie mocno się ze sobą spierają.

Oświeceniowa krytyka

W Polsce niewiele wiadomo o tym sporze, szczęśliwie możemy to nadrobić dzięki wydanej niedawno książce ks. Eligiusza Piotrowskiego „Początki wiary w zmartwychwstanie Jezusa”. Na 875 stronach autor kreśli przebieg tego chyba najważniejszego sporu w dziejach chrześcijaństwa, ufając, że jego praca pomoże wierzącym uzasadnić ich eschatologiczną nadzieję (por. 1 P 3, 15) wobec „współczesnej umysłowości”, która „nie zadowala się cytowaniem Biblii, recytowaniem katechizmu czy też opowiadaniem oswojonych historii”.

U Piotrowskiego poznajemy ów spór nad sporami przede wszystkim w kształcie, który przybrał od czasów oświecenia, z ówczesną radykalną krytyką chrześcijańskich – jak to widzieli koryfeusze tej epoki – bredni o cudach, włącznie z cudem zmartwychwstania. Kluczowe dla tej krytyki okazały się liczne sprzeczności między czterema Ewangeliami w prezentacji wydarzeń paschalnych. Natchnione pisma podają różne liczby kobiet idących do grobu Jezusa, różne ich imiona, różne liczby aniołów przy grobie, różne usytuowanie aniołów, różne ich słowa do kobiet, różne reakcje kobiet. U Mateusza kobiety są świadkami otwarcia grobu, pozostali ewangeliści mówią o grobie otwartym wcześniej; według Mateusza Jezus ukazał się Marii Magdalenie i innym w drodze do miasta, u Jana natomiast – przy wejściu do grobu; u Mateusza miejscem ukazania się Zmartwychwstałego jest Galilea, Łukasz z kolei mówi o Jerozolimie i jej okolicach (Emaus). Różnic i sprzeczności jest więcej – i chyba dużo za dużo jak na święte teksty napisane pod natchnieniem jednego Ducha Świętego. Nigdy nie udało się nikomu przekonująco zharmonizować w tym względzie czterech Ewangelii.

Ale specjaliści od Pisma Świętego spierają się obecnie również o inne kwestie składające się na biblijną narrację o zmartwychwstaniu. Czy Jezus za swego ziemskiego życia rzeczywiście zapowiadał swoje zmartwychwstanie? Czy wiedział, że zostanie wskrzeszony? Czy „trzy dni” dzielące Jego śmierć od zmartwychwstania to stwierdzenie faktu, czy wypowiedź symboliczna?

Spory dotyczą także Jezusowej, a zatem też naszej „zmartwychwstałej” cielesności. Oraz tzw. stanu pośredniego, czyli sytuacji duszy po śmierci, a przed zmartwychwstaniem. I jeszcze tego, czy aby dusza rzeczywiście jest – jak głoszą główne prawdy wiary – nieśmiertelna. Dzisiaj często kwestionuje się tę nieśmiertelność, a tym samym istnienie stanu pośredniego, opowiadając się za koncepcją „zmartwychwstania w śmierci” – której krytykiem był Joseph Ratzinger, przyszły papież.

W moim przekonaniu, ale wydaje się, że także w oczach Piotrowskiego, najważniejsze spory dotyczą dwóch kwestii. Po pierwsze: czy ewangeliczne opisy pustego grobu Jezusa to literacka fikcja, czy też historyczny fakt? Czy – innymi słowy – wiara w zmartwychwstanie z konieczności zakłada ulotnienie się ciała Jezusa z grobu? Druga z zasadniczych kwestii dotyczy oceny historyczno-krytycznej metody lektury Pisma Świętego, która – podkreślmy – od czasów oświecenia bardzo mocno wstrząsa tradycyjnymi wyobrażeniami. Metoda ta – zdaniem nie tylko Piotrowskiego należąca do największych osiągnięć nowożytnej teologii – obecnie jest coraz częściej poddawana ostrej krytyce. Zasłużył się na tym polu szczególnie Ratzinger, który obawiał się trudności, jakie rodzą jej ­ustalenia, ­bazujące na odzieraniu Pisma Świętego z nadprzyrodzoności.

Wobec oświeceniowej krytyki spór o zmartwychwstanie był nieunikniony. Trzeba jednak pamiętać, że spierano się o nie nawet w Kościele czasów apostolskich. Już wtedy pojawiały się wątpliwości i pytania w tej kwestii, o czym pisze w swoich listach Paweł z Tarsu.

Wątpliwości wiary

Apostoł Narodów pisał w 1 Liście do Koryntian: „jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara” (15, 12-14). Wszystko wskazuje na to, że w Koryncie w sprawie zmartwychwstania prowadzono gorące dyskusje.

Wątpliwości Koryntian mogły mieć naturę podobną do wątpliwości Greków na areopagu w Atenach, gdy Paweł głosił tam Chrystusa (Dz 17). Kiedy zaczął mówić o zmartwychwstaniu, „jedni naśmiewali się, drudzy zaś mówili: O tym będziemy cię słuchali innym razem”. Ludzkie ciało, podatne na choroby, cierpiętliwe, starzejące się i śmiertelne, w greckiej mentalności zasadniczo było czymś złym, rodzajem więzienia dla nieśmiertelnej duszy, która wyczekiwała śmierci, by uwolnić się z jego więzów i wrócić do doskonałego świata duchowego. W tej perspektywie głoszone przez apostoła zmartwychwstanie było horrendalnym nieporozumieniem, bo domaganiem się powrotu duszy do więzienia.

Apostoł w liście do Koryntian robił wyrzuty adresatom, ale nie krył, że sprawa nie jest wcale łatwa, co wyłożył w zakończeniu hymnu o miłości (rozdział 13), gdzie da się usłyszeć apoteozę teologii apofatycznej, uczącej pokory i skromności w dziedzinie zgłębiania tajemnic wiary: „Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe”. Wypada przypomnieć, że w starożytności ludzie przeglądali się nie w lustrach, ale w zwierciadłach wykonywanych zwykle z polerowanego brązu – odbicia w nich były zniekształcone i niewyraźne. Apostoł nie pozostawił złudzeń: takie „zwierciadlane” jest – i jedynie takie może być – poznanie wiary.

Studium ks. Piotrowskiego to najbardziej jak dotąd wyczerpująca prezentacja sporu o zmartwychwstanie Jezusa. Autor w iście detektywistyczny, problemowy, krytyczny i twórczy sposób „przepytuje” aż 103 badaczy i teologów różnych wyznań i języków (niestety, samych mężczyzn!), lokując ich skrajnie różne stanowiska w szerokim kontekście biblijnym, metodologicznym, historyczno-teologicznym i dogmatycznym. Zaczyna od Hermanna Samuela Reimarusa (zm. 1768), a kończy na Josephie Ratzingerze/Benedykcie XVI. Dokładniej rzecz ujmując, w książce znajdziemy stanowiska 104 autorów, bo przecież sam Piotrowski nie kryje własnego, do którego zaraz wrócę. Wcześniej trzeba jednak jeszcze raz zajrzeć do epistolarnej twórczości Pawła, bo daje ona do myślenia.

Ciało i krew

Apostoł, mierząc się z wątpliwościami, korygował własne poglądy. Rezurekcyjny traktat wyłożony w Liście do Koryntian nie jest ani końcem, ani początkiem jego refleksji w tej materii. Początek zaś kryje się już w najwcześniejszym znanym nam piśmie Nowego Testamentu – w 1 Liście do Tesaloniczan. „Pierwszy koryncki” rozdział 15 to drugi etap refleksji apostoła, trzeci daje o sobie znać w 2 Liście do Koryntian, a czwarty – w Liście do Kolosan, o którym u Piotrowskiego głucho.

1 List do Tesaloniczan powstał na przełomie roku 50 i 51. Paweł pomocy w zrozumieniu zmartwychwstania szukał w Księdze Daniela, gdzie czytamy: u końca dni „wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzi się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie” (12, 2). Apostoł był przekonany, że czasy ostateczne zaczną się jeszcze za jego życia, wraz z paruzją Chrystusa, czyli powrotem Zmartwychwstałego na ziemię. Apostoł radził adresatom, by nie martwili się o przyszły los tych, którzy już zmarli, dosłownie „zasnęli”, czyli – zgodnie z antropologią biblijną – istnieją w szeolu bez życia i świadomości. Wraz z powrotem Chrystusa zostaną „przebudzeni” i „podniesieni” (wskrzeszeni) w postaci tożsamej z postacią ziemską, „potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana” (por. 1 Tes 4, 13-18).

Taka eschatologia rodziła wątpliwości i pytania Koryntian. Przypuszczam, że ich pytania mogły być podobne do naszych, współczesnych: w jakim wieku będzie to nasze wskrzeszone, a powstałe z grobu ciało? Czy będzie oczyszczone z wszelkich defektów, wrodzonych i zaciągniętych za życia? W 1 Liście do Koryntian, napisanym ok. 55 r., Paweł zrewidował swoją wcześniejszą eschatologię. Owszem, i teraz mówił o śmierci jako „śnie”, o bliskiej paruzji oraz, oczywiście, o obudzeniu-wskrzeszeniu, ale tym razem nie nauczał, że dokona się to na ziemi i w postaci ziemskiego ciała. Wskrzeszone ciała będą – inaczej niż te z tego padołu – „chwalebne”, „duchowe”, „niebieskie” (por. 15, 42-53). To, co ziemskie – dowiadujemy się – nie ma wstępu do świata niebieskiego: „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego”.

Mistyczna eschatologia

Do tematu zmartwychwstania Paweł wrócił dwa lata później (ok. 57 r.) – w 2 Liście do Koryntian. Widać nie rozwiał wszystkich wątpliwości, a szukając na nie antidotum, kolejny raz dokonał korekty swojej eschatologii. W liście tym nie ma już mowy o paruzji, a ciało nabrało zabarwienia bardziej greckiego (ciało + dusza = człowiek) niż biblijno-hebrajskiego (gdzie i ciało, i dusza = człowiek). Po śmierci zmarli nie „śpią” w szeolu, ale są w Bogu, u boku odnalezionego – w chwili śmierci – Chrystusa. Zmarły przywdziewa ciało niebieskie, oczekujące nas w niebie (5, 1-10).

List do Kolosan powstał w 61 r., a może nawet po śmierci apostoła w roku 67. Znaczyłoby to, że mamy w nim do czynienia z poglądami Pawła spisanymi ręką jego ucznia. Tu eschatologia apostoła uległa kolejnej metamorfozie – w wizję o cechach mistycznych. Wskrzeszenie traktował on nie dosłownie, ale analogicznie: momentem naszego wskrzeszenia jest już chrzest. Apostoł nie mówi więcej o zmartwychwstaniu jako przemianie po śmierci cielesnej. Rozstrzygające dla naszej przyszłości, włącznie z życiem po śmierci, jest obecne, ziemskie bycie „w Chrystusie”: „Wraz z nim zostaliście pogrzebani w chrzcie, w którym też zostaliście wespół wzbudzeni przez wiarę w moc Boga, który go wzbudził z martwych” (2, 9-13).

Mistyczna eschatologia Pawła świadczy o jego poważnych trudnościach z przekonującym pojmowaniem zmartwychwstania – takim, które nie rodziłoby kolejnych problemów. Apostoł zdaje się sugerować, że w tej materii nie ma ucieczki od wątpliwości i pytań, bo również w tym przypadku działa zasada apofatyczna. Te sprawy dziś zna tylko Bóg, a my na swojej skórze dowiemy się wszystkiego wraz z własną śmiercią.

W studium o początkach wiary w zmartwychwstanie nie znalazło się miejsce dla poglądów ks. Mariusza Rosika, autora komentarza do 1. Listu do Koryntian, ale warto przywołać tu znamienny jego fragment. Zgłębiając, czym dla Pawła jest ciało chwalebne czy niebieskie, biblista ten dorzuca zaskakującą myśl: „Niektórzy teologowie twierdzą, że skoro Chrystus zmartwychwstał w ciele chwalebnym (podobnie jak wierzący w Niego spodziewają się zmartwychwstania w ciele chwalebnym), to nie jest konieczna wiara w fizyczne zmartwychwstanie Chrystusa. Innymi słowy, gdyby grób Jezusa nie był pusty, lecz odkryto by w nim szczątki doczesne Jezusa, w niczym nie przeczyłoby to wierze w zmartwychwstanie. (...) Uczeni ci twierdzą, że ciało zmartwychwstałego Chrystusa nie jest ani jakościowo, ani ilościowo uwarunkowane przez ziemskie i historyczne ciało Jezusa”.

Do grona tych uczonych należy ks. Piotrowski, który stawia i inne, równie zaskakujące tezy, a wśród nich choćby takie: Jezus „nie mógł zakładać, że Jego śmierć (...) jest (...) jedynie epizodem, unieważnionym przekonaniem (czy wręcz wiedzą) o rychłym, niezwykłym i wręcz spektakularnym jej pokonaniu [zmartwychwstanie]. Gdyby tak było, wówczas Golgota straciłaby swoją grozę i tragizm, a tym samym swoje teologiczne i społeczne znaczenie. Przecież coś nie może być tragiczne i nietragiczne zarazem. Późniejsze interpretacje doprowadziły do absurdalnej konieczności pogodzenia tego, czego pogodzić się nie da, czyniąc z afirmacji aporii probierz ortodoksji”. Skupmy się jednak na sprawie „pustego”, a może jednak „pełnego” grobu Jezusa.

Pełny grób?

Jak można utrzymywać, że doczesne szczątki Rabbiego z Nazaretu pozostały w grobie, skoro wszystkie Ewangelie twierdzą inaczej? Dla odpowiedzi na to pytanie zasadniczą kwestią okazuje się przede wszystkim sposób lektury Pisma Świętego. Piotrowski, podobnie jak większość zaprezentowanych przez niego uczonych, korzysta z egzegezy historyczno-krytycznej, która już kilkadziesiąt lat temu została (nie bez oporów) zaakceptowana w dokumentach Magisterium Kościoła. Problem w tym, że wciąż jest ona mało znana, a właściwie nieznana szerszym rzeszom (nie tylko) wierzących.

W metodzie tej kluczową rolę odgrywa ustalenie gatunków literackich poszczególnych opowiadań czy fragmentów Biblii. Chodzi o to, by np. przypowieści nie traktować jako formuł dogmatycznych, bajek jako relacji historycznych, hymnów jako kronik, a legend – jako sprawozdań z przebiegu wydarzeń itd. Autorzy biblijni stosowali rozliczne gatunki literackie, w tym charakterystyczne dla swojego środowiska kulturowego. Jeśli chodzi o starożytną Palestynę, to przykładem może być tzw. midrasz, czyli szczególny rodzaj swobodnego komentarza rabinów do wybranych fragmentów Pisma Świętego, z wykorzystaniem – co w naszym kontekście bardzo ważne – paraboli, legend, opowieści, postaci i wydarzeń fikcyjnych itp.

Dzisiaj wielu katolickich biblistów uważa, że techniką midraszową zostały napisane np. Ewangelie dzieciństwa, czyli dwa pierwsze rozdziały Ewangelii Mateusza i Łukasza. A skoro tak, może to oznaczać, że nie wszystko, o czym w nich mowa, musi mieć wartość historyczną, chociaż wszystko ma znaczenie teologiczne. Np. do faktów historycznych można nie zaliczać takich narracyjnych elementów w Mateuszowej Ewangelii dzieciństwa jak sen Józefa, w którym anioł zapowiedział narodziny Jezusa, spotkanie Heroda z mędrcami ze Wschodu, ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu czy jej powrót stamtąd. Midraszowość obu Ewangelii dzieciństwa pozwala także na wyjaśnienie i unieszkodliwienie historycznych „błędów” ewangelistów (np. Łukaszowa informacja o spisie ludności, który w rzeczywistości się nie odbył) czy problemu sprzeczności między nimi (np. u Mateusza dom rodzinny Jezusa znajduje się w Betlejem, a u Łukasza w Nazarecie).

Jeśli ziemski początek Jezusa został odmalowany z pomocą midraszowych farb i pędzli, to dlaczego nie przyjąć, że coś podobnego spotkało w Ewangeliach także nowy początek Jezusa, ten już bez końca? Nie mam pewności, czy ks. Piotrowski akurat zgodziłby się z takim stawianiem sprawy, ale można by w ten sposób osiągnąć cel, do którego i on dąży w swojej książce. Po pierwsze – przekonująco rozwiązać problem z beznadziejnie niemożliwą do przeprowadzenia harmonizacją sprzecznych ze sobą ewangelijnych opowiadań o pustym grobie. Tym samym rozbroić ostatecznie problem tych sprzeczności. Ponadto uwolnić Kościół od wstydliwego wrażenia, że niektórych chrześcijan – którzy byli świadkami pustego grobu i na własne oczy widzieli Zmartwychwstałego, dotykali Go i z Nim ucztowali (chrystofanie) – nie obowiązuje zasada sola fide, czyli konieczność wiary do zbawienia. Niestety, takie spojrzenie na nowy początek Jezusa nie rozwiązuje i nie unieważnia pytania o to, czy można – i jak można – wyobrazić sobie wskrzeszenie przy „pełnym grobie” Jezusa, ale i przy „pełnych grobach” nas, ludzi.

Bez anatem

Być może Paweł z Tarsu nie znał akurat problemów, które cztery Ewangelie rodzą w odniesieniu do zmartwychwstania, wydaje mi się jednak, że „koryncka” zasada apofatyczna razem z prawdą o ewolucji jego eschatologii i mistyczną wizją wskrzeszenia mogą okazać się pomocne w radzeniu sobie z tymi (i innymi) problemami. Niewątpliwie są sprawy wiary, które przekraczają ludzkie możliwości poznawcze, co wcale nie znaczy, że trzeba przed nimi kapitulować. Przeciwnie, można i trzeba je zgłębiać, a nawet spierać się o nie, zostawiając miejsce na różne rozwiązania i stanowiska, bez rzucania anatem. Kluczowa okazuje się Pawłowa wiara, biblijny wspólny mianownik, że chrzest jest tożsamy ze wskrzeszeniem, byciem już dziś „w Chrystusie” na zawsze. ©

Eligiusz Piotrowski POCZĄTKI WIARY W ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA. OD REIMARUSA DO RATZINGERA/BENEDYKTA XVI, Pracownia Mitopoetyki i Filozofii Literatury, Uniwersytet Zielonogórski 2022

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Co wstanie z martwych