Adam

Była pierwsza połowa lat 50. Pani Maria urodziła czwartego syna. Lekarze radzili, żeby zostawiła go w szpitalu. Razem z becikiem dziecko ważyło 1700 gramów. Matka zobaczyła ciało bez mięśni, kostki opięte siną skórą. "Zabieram go do domu", powiedziała.

01.02.2011

Czyta się kilka minut

Wskutek konfliktu serologicznego Adam był głęboko upośledzony. Cierpiał na zanik mięśni i niedorozwój mózgu, miał zaburzone widzenie, nieskoordynowany odruch oddychania i ssania. Zaczęły się pielgrzymki do lekarzy i znachorów. Mówili, że chłopiec nigdy nie będzie chodził. I że nie pożyje długo. Ale pani Maria postanowiła walczyć. Straciła już dwóch synów, bliźniaków, którzy jako niemowlęta nabawili się w szpitalu zapalenia płuc. Żył i zdrowo się rozwijał trzeci syn. Adam też miał prawo żyć. Znachor pokazał, jak masować chłopca. Kazał kąpać go w ziołach, każdą część ciała w innych. Znajomi pukali się w głowę, ale ciało Adama zaczęło obrastać mięśniami, skóra nabrała koloru. Pani Maria uczyła go pierwszych kroków, opierając jego stopy na własnych.

Poznaliśmy się w połowie lat 80., kiedy Adam, trzydziestoparoletni mężczyzna, przychodził co niedzielę do kościoła św. Mikołaja na Msze dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Zawsze w białej koszuli, pod krawatem, z mamą, elegancką panią w kapeluszu, o twarzy skupionej i smutnej, z której pamiętam przede wszystkim usta starannie pociągnięte szminką. Gdy podawałem mu rękę, chichotał zawstydzony. Mówił niewiele, głównie gestykulował. Pani Maria tłumaczyła, co chce nam powiedzieć.

Zaczął chodzić, kiedy miał pięć lat. Rodzice kupili starszemu bratu rowerek. Zaciekawiony Adam zsunął się z łóżka i na rozstawionych nogach, jak lunatyk, ruszył w jego stronę. Pokonał pierwsze dwa, trzy metry. Po latach sam zaczął jeździć na rowerze. Jego hobby stało się majsterkowanie. Miał skrzynkę z narzędziami, uwielbiał gmerać w starych urządzeniach, wykręcać i wkręcać śrubki. Dużo spacerował, jeździł na wycieczki. Pani Maria opowiadała, że sam wszedł na wieżę Eiffla.­ "Adam zawsze wstaje z uśmiechem", pisała w "Liście". "Kiedy jest w wyjątkowo dobrym humorze, staje na moje stopy jak wtedy, gdy był dzieckiem. Czasem, gdy chce się przytulić, a mam dużo zajęć i mówię mu: »Adaśku, nie mam czasu«, bierze mój szlafrok i całuje go. Wszystko wtedy zostawiam i mocno go przytulam".

Przez ostatnich 12 lat pani Maria budowała dom dla Adama i innych osób w jego sytuacji: które mają starzejących się rodziców albo już ich straciły. Odmawiając sobie wszelkich przyjemności, rodziny finansowały budowę. Założyły fundację. Matki kwestowały pod kościołami, pilnowały materiałów, czasem chwytały za łopaty czy wiadra. Udało się postawić budynek w stanie surowym, na pięknej działce z widokiem na klasztor kamedułów na Bielanach, którą podarował jeden z księży. Ale otynkować go i wyposażyć już nie miały sił. Pani Maria zaczęła walkę z nowotworem. Zmarła kilka miesięcy temu. Adam został sam.

Pamiętam taką scenę. W czasie opłatka składałem Adamowi życzenia. Potrząsnął szybko moją ręką i wsunął opłatek do ust. "Przecież my się znamy - mówię. - Z kościoła". Znieruchomiał, jakby usiłował sobie coś przypomnieć. Zachichotał, złapał mnie za rękę i raz jeszcze mocno nią potrząsnął. "Tak, to właśnie ja", powiedziałem.

PS. Więcej informacji o fundacji wznoszącej wspomniany dom można znaleźć na stronie www.fundacjamatkiteresy.org.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2011