A kiedyś będzie tu polska Bawaria

Kandydaci opozycji rzadko się pojawiali na Podkarpaciu. Tak jakby uznali, że to ziemia stracona.

21.10.2019

Czyta się kilka minut

Jasienica Rosielska, wrzesień 2019 r. / DARIUSZ KAŁAN
Jasienica Rosielska, wrzesień 2019 r. / DARIUSZ KAŁAN

Ścisk był taki, że kiedy urodził się Adaś, najmłodszy, wszystkie jego rzeczy zostały w kartonach. W pokoju, w którym musiało się zmieścić siedem osób, nie było miejsca na dodatkową szafę. Dopiero przed rokiem Anna Malinowska, mama Adasia, po kilku miesiącach spędzonych w mieszkaniu swojej matki przeniosła się do domu, który wraz z mężem zaczęła budować siedem lat temu. I – jak twierdzi – to nie byłoby możliwe bez Prawa i Sprawiedliwości.

Jest wiele rzeczy, za które Malinowska szanuje PiS, ale to, co od razu przełożyło się na poprawę jakości życia, to oczywiście 500 plus. Co miesiąc ona i jej mąż, pracownik domu kultury w Krośnie, dostają dodatkowe 2,5 tys. zł. Czyli trzecią pensję. – Odważyliśmy się wziąć kredyt w banku – mówi.

Malinowska, przedszkolanka z Jasienicy Rosielnej i matka pięciorga dzieci w wieku od półtora roku do dziesięciu lat, opowiada. – Wszystkie mają ciężkie alergie. Wiosną nie wolno im wychodzić na podwórko. Nie wolno otwierać okien ani suszyć prania na zewnątrz. Za pierwsze świadczenie kupiliśmy wentylację mechaniczną, żeby dzieci mogły w domu normalnie oddychać.

82,8 procent

Wtej wsi na Podkarpaciu, liczącej 2256 mieszkańców, Malinowska nie jest odosobniona w swoich politycznych sympatiach. W wyborach do parlamentu w całej gminie Jasienica Rosielna (około 8 tys. osób) PiS otrzymał jeden z najlepszych wyników w kraju (82,8 proc.). Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że PiS wygrał tu wszystkie ostatnie wybory, otrzymując od 2011 r. poparcie na poziomie 71-88 proc.

Do Jasienicy nie jest łatwo się dostać. Z oddalonego o 45 km Rzeszowa, stolicy Podkarpacia, odchodzi tylko jeden PKS dziennie, o 15.40. Można też skorzystać z Marcela, czyli popularnego zielonego busa prywatnego, który dowiezie do sąsiedniego miasteczka Blizne. Potem trzeba liczyć na stopa albo przez prawie godzinę iść na piechotę.

Jedna długa ulica, szereg zadbanych domków, kilka sklepów spożywczych, park z XVIII wieku i zabytkowy kościół na wzgórzu – Jasienica Rosielna wygląda jak wiele miejscowości w Polsce. Jest też dobrym przykładem, jak PiS połączył dwa pozornie sprzeczne pomysły: wysokie świadczenia socjalne należące dotychczas do repertuaru lewicy oraz twardy konserwatyzm.

Malinowska przyznaje, że była zwolenniczką PiS-u, zanim wprowadzono 500 plus: – Skłaniają się ku wartościom chrześcijańskim i preferują normalny model rodziny. Z mężczyzną i kobietą, ojcem i matką. Bo ja jednak bym wolała, żeby dzieci wychowywały się w wartościach starych, że tak powiem, które robią się nagle niepopularne. Ale nie możemy się odcinać od korzeni, prawda? – głośno się zastanawia.

W miejscach takich jak Jasienica, gdzie dużo mówi się o wartościach i pielęgnuje pamięć o historii i bohaterach z przeszłości, strach związany z utratą tożsamości jest bardzo silny. Atrakcyjność takich polityków jak Jarosław Kaczyński polega na obietnicy, że ochronią małe społeczności przed wszystkimi niebezpieczeństwami współczesnego świata. A jest ich wiele.

Tym, co Kaczyński w odniesieniu do LGBT+ nazwał niedawno „niebezpieczną ofensywą ideologiczną”, można określić także migrantów i uchodźców, wprowadzenie euro czy skorumpowane liberalne elity z Brukseli. Wszystko zależy od czasu i zapotrzebowania społecznego.

– Nie chcę, żeby ktoś uczył moje dziecko, przepraszam, onanizowania się. Sfera seksualna jest bardzo silna. Po co to podkręcać i pokazywać, przecież człowiek musi nad tym panować – mówi Malinowska, nawiązując do rozpowszechnianego przez media rządowe fałszywego obrazu społeczności LGBT+ jako potencjalnych pedofilów.

Zapytana, kto jej powiedział o lekcjach masturbacji, stwierdziła: – No, na przykład w Warszawie cały czas prezydent miasta chce to wprowadzić w szkołach. I w ogóle są takie tendencje, żeby nie wkładać dzieci w role konkretne, że mama sprząta, a tata naprawia. Żeby było wszystko odwrócone.

Malinowska upiera się, że szanuje homo­seksualistów. Po prostu sprzeciwia się „wszystkim, którzy chcą zepchnąć na margines większość”. I dodaje: – PiS jednak trzyma się tych tradycyjnych wartości.

Jakie siły za tym stoją

Na pewno PiS trzyma się blisko Kościoła. – Podkarpacie, region z silnymi korzeniami chrześcijańsko-demokratycznymi sięgającymi okresu przedwojennego, wyrasta na modelowy przykład sojuszu ołtarza z tronem – mówi Dominik Szczepański, politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego. W Rzeszowie plakaty PiS-u wisiały na ogrodzeniu m.in. kościoła saletynów przy ulicy Dąbrowskiego. Politycy angażują się w pielgrzymki, koncerty i marsze kościelne. Posłanka Krystyna Skowrońska otwarcie poprosiła o wsparcie proboszczów podkarpackich parafii.

– Ludzie czują, że region jest bastionem konserwatyzmu, którego trzeba bronić – twierdzi Szczepański.

Pytam księdza Krzysztofa Chudzia, proboszcza z Jasienicy Rosielnej, czy optował za PiS z ambony. – Zajmuję się głoszeniem Ewangelii. Nigdy nie ośmieliłbym się powiedzieć ludziom, na kogo mają głosować. Obraziłbym ich.

Twierdzi, że to pierwszy wywiad, na jaki się zgodził.

Tradycyjne wartości, które pojawiają się w każdej rozmowie z mieszkańcami Jasienicy, według księdza Chudzia można sprowadzić do motta: „Bóg, Honor, Ojczyzna”: – Pokazuje ono dumę z naszej własnej tradycji i historii, ale także szacunek do innych. Ale szacunku nie należy mieszać z afirmacją.

– Nikt u nas nie zrobiłby krzywdy gejowi – przekonuje. – Nawet jeśli manifestowałby swoją seksualność, nikt by go nie pobił, zapewniam pana. Ludzie po prostu by go ignorowali. Jednak moje pytanie brzmi: jakie siły stoją za finansowaniem ruchu LGBT i dlaczego? Proszę o tym pomyśleć.

Czy ksiądz Chudzio zna odpowiedź? Wzrusza ramionami.

Dla Jerzego Tubka, właściciela warsztatu stolarskiego i rzeźbiarza-amatora, w jego decyzjach politycznych wartości to „punkt zerowy, podstawa nie do negocjacji”. Ich brak automatycznie dyskwalifikuje, dodaje, nawet jeśli ktoś proponowałby „ekonomicznie rozsądne rzeczy”. Tubek, sympatyk PiS-u, twierdzi, że ostatnie propozycje, w tym podwyższenie płacy minimalnej do 4 tys. zł brutto w 2023 r., mogą mieć negatywny wpływ na jego firmę. -– Będzie boleć -– przyznaje. -– Ale jeśli wiesz, że ktoś wykorzystuje twoje pieniądze w dobry sposób, czemu nie? Demokracja to nie anarchia, ktoś ją musi trzymać w garści.

Wyjście z biedy

Nic dziwnego, że Podkarpacie, część dawnej Galicji, z ponad 60 procentami terenów rolniczych, wolniejszym rozwojem gospodarczym, konserwatyzmem i znacznym autorytetem Kościoła katolickiego, znalazło swojego adwokata w PiS. A to tak bardzo odrzuca wielu w Warszawie i na zachodzie kraju. Nieraz padają stwierdzenia, że mieszkańcy zostali kupieni przez partię rządzącą i poddani praniu mózgu przez hierarchów.

Dla Urszuli Brzuszek, wójta gminy Jasienica Rosielna i członkini PiS-u, to oznaka braku tolerancji.

– Niektórzy, jak to słyszą, bulwersują się, bo tyle się mówi o równości. Odpieramy ataki i nienawiści wszelakie, które się pojawiają, bo nie ma tolerancji dla naszych poglądów, tylko atak. Ty jesteś po tej stronie, więc musimy cię atakować. Czujemy się pogardzani, zupełnie bez powodu – mówi mi w swoim gabinecie.

I dodaje: – Czujemy się bardziej wartościowi pod względem okazywania szacunku dla innych, bo my nie atakujemy, nie poniewieramy, nie ubliżamy. I dlaczego nas tak się traktuje?

Trudne warunki gospodarcze i poczucie opuszczenia przez wielkomiejskie elity sprawiły, że ludzie z regionu liczą głównie na siebie. – Jesteśmy obrotni, pragmatyczni i zaradni – twierdzi Brzuszek. – Wbrew temu, co myślą w Warszawie, orientujemy się, co się dzieje na świecie. TVP Info jak najbardziej oglądam, potem patrzę na TVN, jak bardzo są daleko. Jeśli ludzie głosują, jak głosują, to znaczy, że rzeczywiście zgadzają się z tym, co oferuje PiS.

A najwyraźniej oferuje coś więcej niż worek pieniędzy: – Podkarpacie przeżywa na nowo swoją tożsamość – mówi politolog Szczepański. Rządzący wzmocnili w miejscowych przekonanie, że nie muszą się wstydzić swoich nienowoczesnych przekonań. A także dużo mówią o rozwoju Podkarpacia. – Mieszkańcy regionów, które dotychczas nie były dotowane, są mobilizowane przez partie, które o nie dbają – tłumaczy politolog.

Mit o Podkarpaciu jako najbardziej zacofanej części Polski powoli upada. Regionowi daleko do „polskiej Bawarii”, co obiecywał przed rokiem Kaczyński, ale chyba na dobre udało mu się wyjść z traumy transformacyjnej. Ta akurat nie dotknęła Jasienicy, gdzie nie było pegeerów, a spółdzielnie kółek rolniczych, i łatwiej było się przekwalifikować.

Chociaż Podkarpacie należy do ośmiu regionów, które w najmniejszym stopniu tworzą krajowe PKB, w ciągu ostatniej dekady zostało zalane falą pieniędzy europejskich i prywatnych. Powstał Podkarpacki Park Naukowo-Techniczny, centrum zakładów z branży lotniczej, elektronicznej i informatycznej. To tutaj mieści się największy klaster lotniczy w tej części Europy. Co dziesiąty polski informatyk studiował w Rzeszowie. Efekt? Bezrobocie spadło do rekordowego poziomu 7,9 proc.

Nic dziwnego, że kandydaci opozycji rzadko się tu pojawiają. Tak jakby uznali, że to ziemia stracona. W ­Jasienicy znalazłem tylko billboard kandydata PSL-u. Reszta to PiS. – Były próby ­organizowania spotkań przez polityków z innych partii – przyznaje wójt Brzuszek. – Ale padły śmiercią naturalną, bo nikt nie przychodził. Ludzie w ogóle burzą się, jak widzą plakat wyborczy kogoś innego niż z PiS-u.

Wójt do dziś z drżeniem w głosie wspomina wizyty marszałka Kuchcińskiego oraz Andrzeja Dudy i Beaty Szydło kilka miesięcy przed tym, zanim zostali prezydentem i premierem. – Pan Duda zapowiedział, że przyjedzie znowu – mówi Brzuszek. – Odwiedzani jesteśmy.

Chwali też „totalną zgodę” w radzie miasta, w której wszystkie miejsca zajęli sympatycy partii rządzącej: – Wcześniej było wiele ognisk zapalnych, zacietrzewienia, konfliktów. Może to niepopularne, co powiem, ale teraz nie ma opozycji – uśmiecha się.

Nic to, że po czterech latach wizerunek partii Kaczyńskiego jako moralnie kryształowej i bezkompromisowej wobec korupcji oraz nepotyzmu został zburzony. Afery? Marnowanie środków publicznych? Nagrody dla lojalistów? Osłabianie instytucji kontrolnych? Propaganda TVP? Porażki w Unii Europejskiej? Chaos w szkołach i służbie zdrowia? Wielu przyznaje, że słyszało o skandalach.

– Nikt nie jest doskonały, czarne owce są w każdej partii – mówi Katarzyna Zych, księgowa. – Widzę nienawiść w Kaczyńskim, pewnie po Smoleńsku, i nie podoba mi się to.

Zych przyznaje, że nie popiera wszystkiego, co robi PiS. – Ale pod rządami każdej innej partii będziemy zmuszeni zaakceptować rzeczy, których nie możemy zaakceptować.

Nie ma takiej możliwości, żeby Anna Malinowska zagłosowała na Platformę Obywatelską. – Dla nich człowiek biedniejszy nie jest wart rozmowy. Bo sobie nie radzi, nie jest wystarczająco operatywny. Ale czasami trzeba pomóc takim osobom, wskazać drogę, którą mogą iść.

Mieszkańcom Podkarpacia drogę wskazuje dziś Jarosław Kaczyński. ©

Reportaż jest poszerzoną wersją artykułu, który ukazał się w magazynie „Foreign Policy”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2019