Standardy kontra kobiety

Anna Otffinowska, psycholożka, założycielka i była szefowa Fundacji Rodzić po Ludzku: Sytuacja, w której rodząca nie jest już bierną pacjentką, ale współdecyduje, co się z nią stanie, nie podoba się wielu lekarzom. Jednym z nich jest minister Radziwiłł.

13.03.2017

Czyta się kilka minut

TOMASZ GOLA / SE / EAST NEWS /
TOMASZ GOLA / SE / EAST NEWS /

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: „Standardy opieki okołoporodowej mogą być tylko lepsze, innej możliwości nie przewiduję” – zapowiedział minister zdrowia. Cieszy się Pani?

ANNA OTFFINOWSKA: Nie, bo ja w te słowa nie wierzę. To nieudolna próba uspokojenia atmosfery wokół sprawy, która wymknęła się ministerstwu spod kontroli. W czerwcu 2016 r. głosowano nową ustawę o działalności leczniczej, i zmieniono po cichu jedno sformułowanie.

Jakie?

Dotychczas minister ustanawiał „standardy postępowania medycznego”. Na wniosek Naczelnej Rady Lekarskiej ma już tylko decydować o „standardach organizacyjnych”. Ustawa zawęża więc kompetencje ministra do rzeczy, które nijak się mają do spraw merytorycznych – te mają pozostać w gestii towarzystw naukowych. Tyle że zalecenia towarzystw właściwie nie mają mocy prawnej.

Oznacza to, że wywalczone przez nas kilka lat temu i obowiązujące nie dłużej niż do końca tego roku standardy okołoporodowe stracą moc, a szpitale będą mogły stosować taką praktykę, jaką im podyktują serce, tradycja i rutyna.

Czyli?

Chodzi głównie o to, by nie nadużywać przestarzałych procedur, np. nacięcia krocza, trzymania kobiety na wznak na łóżku, odcinania od aktywności, możliwości wchodzenia do wanny, widzenia z bliskimi itd. I o to, by noworodek nie był odbierany matce po porodzie, by mogli odbyć ważny z punktu widzenia zdrowia dziecka dwugodzinny kontakt „skóra do skóry”, podczas którego dzieją się w tej relacji magiczne rzeczy.

W zeszłym tygodniu w sprawie wypowiedział się Rzecznik Praw Obywatelskich.

Zwrócił m.in. uwagę, że w dotychczasowe rozporządzenie wplecione były prawa kobiet: respektowanie intymności, godności, możliwości współdecydowania itd. To był efekt kompromisu różnych środowisk: strony społecznej, położnych i lekarzy. A towarzystwa naukowe, które mają teraz o standardach decydować, to gremia zdominowane przez lekarzy.

Co w tym złego?

To często aktywni przeciwnicy standardów, ludzie, którzy przez lata próbowali ośmieszyć i je, i organizacje, które ich broniły.

Ten spór to odsłona polskiej politycznej wojny?

Nie chodzi o zrobienie na złość „tym spoza PiS-u”. Tu mamy inną linię podziału: lekarze kontra kobiety. Standardy sprawiały, że kobieta z biernej pacjentki stawała się współdecydującą, co się z nią będzie działo. To nie podobało się wielu lekarzom. Jednym z nich jest pan minister.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2017