Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oczywiście, merytorycznie Sikorski ma rację. Intencje Kremla są jasne: projekt - przyklepany przez Schrödera i Putina, a kontynuowany przez Merkel - jest elementem rosyjskiej strategii energetycznej ekspansji na Europę. Kreml traktuje Niemców jak gorliwych pomocników, podsycając nadzieje, jakie niemiecka gospodarka wiąże z rosyjskim rynkiem. Niemieckie koncerny marzą, by zostać (współ)właścicielami złóż gazu na Syberii, a Rosjanie wykorzystują to, sugerując, by w zamian za współwłasność tych złóż niemiecki EON oddał Gazpromowi węgierską sieć gazową, którą Niemcy kontrolują.
Pytanie tylko, na ile skuteczne jest dziś w polityce (publicystyka to co innego; także w "TP" pisaliśmy o "energetycznym Rapallo") tak ostre odwoływanie się do historii. Niemieckie elity nie mają pojęcia, co to Locarno, a na porównanie do Hitlera wzruszą pewnie ramionami. Po prostu, to już inne Niemcy niż 15 lat temu, rządzone przez inne pokolenie.
Tymczasem problem jest. Aby go rozwiązać, trzeba najpierw ustalić polską strategię i znaleźć sojuszników. Trudno o to wszystko, gdy dziś polityka zagraniczna Polski prowadzona jest przez wiele ośrodków (kancelarie premiera i prezydenta, MSZ, MON), z których każdy ma swoje wyobrażenia. A wejście do rządu Andrzeja Leppera sytuacji nie ułatwi. Nie kryje on, że ambicje jego sięgają też polityki zagranicznej. O wyobrażeniach nie wspominam.