Requiem dla snów

"Incepcja" chce być czymś na kształt "Matriksa" naszej dekady. Z równą siłą zapładnia wyobraźnię, z podobną sugestywnością potrafi zakwestionować porządek rzeczywistości.

10.08.2010

Czyta się kilka minut

Christopherowi Nolanowi się udało - zgodnie z zapowiedziami tłumy szturmują kina na całym świecie, windując "Incepcję" na pozycję największego przeboju lata. Jednakże sam proces incepcji, tej pisanej małą literą, a oznaczającej wtargnięcie w naszą podświadomość i zapłodnienie naszych umysłów jakąś oryginalną ideą, udał się twórcy "Memento" niespecjalnie. Ale czy w ogóle miał takowe ambicje...? Opowieść o człowieku, który potrafi włamać się do ludzkiego umysłu i poprzez sen wpływać na rzeczywistość, zacierając pomiędzy nimi granice, to przede wszystkim imponujące kino akcji i atrakcji, inkrustowane szczodrze, ale jakby mimochodem, kulturowymi odniesieniami i cytatami. To one sprawiają, że w filmie Nolana urzec może najbardziej to, czego de facto w nim nie ma.

Demiurgiczne pokusy

Życie, które jest snem - jedna z najżywotniejszych metafor, jakie ludzkość w swoich dziejach stworzyła. To, co dosłownie wyartykułował Calderon de la Barca w słynnym barokowym dramacie, za sprawą psychoanalizy weszło w krwiobieg dwudziestowiecznej myśli, a za sprawą takich twórców jak Jorge Luis Borges czy surrealiści znalazło swój pełny wyraz w literaturze i sztuce. Wynalazek kina zaanektował sny. Wielcy teoretycy nowego medium, z Edgarem Morinem na czele, ochoczo porównywali sytuację widza w kinie do pozycji człowieka śniącego. Wielu twórców (na polskim gruncie choćby Wojciech Jerzy Has) przejęło w swojej twórczości poetykę oniryczną - ze szkatułkową strukturą, cudowną nieprzewidywalnością, nieograniczoną potęgą wyobraźni. U Nolana sen wszedł w XXI wiek: oglądamy zapierające dech obrazy rzeczywistości entego stopnia, złożonej z wielopiętrowych konstrukcji, budowanych przez grafików komputerowych, a w samym filmie - przez nową generację specjalistów od "głębokiej" manipulacji.

Takim arcyzdolnym inżynierem od snów jest w "Incepcji" Cobb, grany przez Leonarda DiCaprio, konstruktor, a zarazem ofiara podwójnej rzeczywistości, w której meandrach stracił niegdyś żonę i dzieci. Fascynująco zapowiada się w filmie ten właśnie wątek: człowieka, który mając w swoich rękach ogromną władzę nad ludzką świadomością, nie potrafił oprzeć się demiurgicznym pokusom. Jednakże w kinie obliczonym na wielki komercyjny sukces nie może być miejsca na penetrację wilgotnych zakamarków jaźni. Dlatego wątek osobisty Cobba zostaje wprzęgnięty w działanie znacznie bardziej sensacyjnej sprężyny dramatycznej. A jest nią wejście w sen i zmanipulowanie świadomości pewnego dziedzica wielkiej fortuny, który po śmierci ojca może zmonopolizować światowe źródła energii. W ten oto sposób udaje się rozpętać na ekranie całą serię efektownych pościgów, strzelanin i eksplozji, a pojemna konwencja snu we śnie pozwala rozwinąć skrzydła najbardziej spektakularnym fantazjom. Zachłyśnięci "inżynieryjnymi" możliwościami dzisiejszego kina, zdezorientowani niekończącymi się multiplikacjami i zapętleniami rzeczywistości możemy śnić ten cudzy sen w nadziei, że jest w nim jakieś miejsce dla nas - dla naszych marzeń, obsesji i niespełnień, z których składa się nasze życie na jawie. Jednak pomimo pozorów wielopiętrowości musimy zadowolić się samą powierzchnią: zawieszeniem praw grawitacji, unieważnieniem czasu, zdobywaniem coraz bardziej niemożliwych przestrzeni.

Nudo precz!

W tym najprostszym sensie film Nolana jest snem: pozwala oderwać się od ziemi, unieważnić prawa fizyki i reguły życiowego prawdopodobieństwa. Pozostaje jednak do końca tylko (aż?) imponującą sprawnością wykonania - feerią pomysłów. Słowa: "podświadomość", "śnienie", "projekcja" odmieniane są przez bohaterów na wszelkie możliwe sposoby, ale ich wspólny mianownik jest jeden: witaj, przygodo! Przede wszystkim nie wolno nam się znudzić czy choćby zaczerpnąć tchu - taka jest nadrzędna zasada przyświecająca twórcom filmu.

"Incepcja" chce być czymś na kształt "Matriksa" naszej dekady. Z równą siłą zapładnia wyobraźnię, z podobną sugestywnością potrafi zakwestionować porządek rzeczywistości, którą wzięły w cudzysłów wynalazki nowej ery z internetem na czele. Równie chętnie będzie też rozbierana na części przez różnej maści egzegetów. Albowiem snopodobny produkt Nolana posiada na szczęście swoje smaczki. Mój ulubiony to powracająca piosenka "Non, je ne regrette rien" w wykonaniu Edith Piaf. I tylko dla porządku dodam, że grająca rolę żony głównego bohatera Marion Cotillard nie tak dawno dostała Oscara za rolę francuskiej pieśniarki. Ów muzyczny motyw raz po raz otwiera przed nami możliwość innego filmu, którym "Incepcja" uporczywie być nie chce - choć nieustannie zasiewa takie sugestie. Filmu o tym, jak nasze sny potrafią zainfekować rzeczywistość, która zaczyna wymykać się spod kontroli i już nie pozwala się odzyskać.

INCEPCJA  ("Inception") - reż. i scen. Christopher Nolan, zdj. Wally Pfister, muz. Hans Zimmer, wyst. Leonardo DiCaprio, Tom Berenger, Ken Watanabe i inni. Prod. USA / Wielka Brytania 2010.   

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2010