Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus wstąpił po drodze do wioski. „Tam przyjęła Go do swego domu pewna kobieta, imieniem Marta. Miała ona siostrę o imieniu Maria. Ta usiadła u stóp Pana i wsłuchiwała się w Jego słowo. Marta natomiast była pochłonięta licznymi posługami. Zatrzymała się więc i powiedziała: »Panie, nic Cię to nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła«. Pan jej odpowiedział: »Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą część, która nie będzie jej odebrana«”.
Jeśli w Ewangeliach gdzieś można spotkać Jezusa, to podobnie jak w przywołanej Ewangelii Łukasza, na poczęstunkach, przyjęciach, ucztach. Drugie pewne miejsce to domy teologów, rabinów oraz znienawidzonych poborców podatkowych i wojskowych. Najwidoczniej Jezus najlepiej poczuł się pośród tych, na których pobożny i porządny człowiek nie powinien nawet popatrzeć. Z tymi społecznymi wyrzutkami Jezus nie miał szczególnego kłopotu, Jego utrapieniem i niekończącą się troską byli święcie przekonani, że nikomu nic do tego, jak oni sobie życie układają, byle było szczęśliwe i nieważne, że po trupach – w znaczeniu przenośnym i dosłownym. Unikali oni i uciekali przed Jezusem ze strachu, że za głęboko zajrzy im w oczy i do portfela. Robili wszystko, żeby nie dopuścić do głosu cienia wątpliwości, co do ich religijno-moralnej czystości. Wobec takich szczęśliwców Jezus bywał bezradny. Coś z tego podzwania w zachowaniu i słowach Marty.
CZYTAJ TAKŻE:
Pretensje Marty można zrozumieć. Nieciekawie wyglądałoby, gdyby gościowi kiszki marsza grały. Ale chodzi o co innego, o to „jedno, które jest potrzebne”. Tym jednym jest ta oto chwila i to, co teraz oto niespodziewanie zaistniało i na razie trwa. I dlatego, że trwa na razie, trzeba się tym koniecznie zająć. Nie wiemy, co było dalej, jak siostry rozwiązały ten dylemat. Miejmy nadzieję, że Jezus kolację dostał, trudno iść spać na głodnego. Ale skoro i nas zaproszono na tę kolację, to i ugoszczono i na drogę dano gościńca.
Na Watykanie w czerwcu też odbyło się spotkanie papieża Franciszka z buddystami z Tajlandii. Wtedy papież powiedział: „Budda i Jezus rozumieli potrzebę przezwyciężenia egoizmu, który rodzi konflikty i przemoc. Dhammapada podsumowuje nauki Buddy w następujący sposób: »Unikaj zła, kultywuj dobro i oczyszczaj swój umysł – oto nauka Buddy«. Jezus powiedział do swoich uczniów: »Daję wam nowe przykazanie: abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem«. Naszym zadaniem jest dziś prowadzić naszych wiernych do bardziej żywego zrozumienia prawdy, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami”. A jeszcze nie tak dawno wszystkich pogan hurtem wysyłaliśmy do piekła. ©