Ostatni węzeł

Jakiś czas temu dostałem list od pana Krzysztofa Nowakowskiego z Warszawy. Opisuje on pewną rodzinną historię. Na końcu stawia pytanie, nie oczekując zresztą ode mnie odpowiedzi. Niemniej pytanie skłania do refleksji. Ale najpierw historia.

28.12.2009

Czyta się kilka minut

"Jest rok 1945. Nie pamiętam, jaka to była pora roku", pisze pan Krzysztof. "Mojego wuja Karola, inżyniera budownictwa wodnego, współbudowniczego Porąbki i Rożnowa, zabrało NKWD. Został zadenuncjowany przez swoich wiejskich sąsiadów. Zabrali im niemal wszystko: 40 hektarów ziemi, maszyny, inwentarz żywy (niewielki). Ograbili skromny dworek". Ciotka została w niewykończonym, drewnianym domu z dwoma synami i służącą Franią. Pozostawiony kawałek ziemi musiała uprawiać bez koni i maszyn. "Ciotka, która miała ziemiański rodowód, zaprzęgała się do pługa, który prowadziła Frania. I tak zaorywały poletko, aby coś zasadzić i posiać. Aby przeżyć".

Wuj Karol, pisze dalej pan Krzysztof, "został wywieziony gdzieś za Kołymę. Tam pracował w kopalni złota. Pracowali po pas w wodzie. Dostawali po dwie kromki chleba jako wyżywienie. Pod warunkiem, że urobek był zadowalający. Ludzie, Polacy i inni, padali jak muchy. Wuj był dobrze zbudowany i jakoś trwał w tym piekle". Po dwu latach zwolniono go z obozu i pozwolono wrócić do Polski. Ważył 40 kilogramów. "Był schorowany, wycieńczony. Nie wiem, jak dotarł do Krakowa. Tam krewni nakarmili go i został położony do łóżka. Podobno był szczęśliwy. Zasnął i już się nie obudził".

Zmarł, nie zobaczywszy swoich synów. W jakiś czas potem starszy z nich, cierpiący na padaczkę, wpadł pod pociąg i zginął. Losu młodszego pan Krzysztof nie opisuje dokładnie. W każdym razie ciotka pozostała na gospodarstwie sama. Dokończyła budowę domu, a potem zapisała go pani, która się nią opiekowała. Do dziś ocalał mały park z oczkiem wodnym. Nosi imię wuja. "Taka tam stoi duża tablica", pisze autor listu i w tym nieporadnie zbudowanym zdaniu wyczuwam atak wzruszenia.

W zakończeniu pada wspomniane pytanie: "Jak to możliwe - pytam siebie - że w Polsce, gdzie takich dramatów były tysiące, nie wyrósł pisarz, aby to opisać?".

Słyszałem to pytanie wielokrotnie. Zwykle w pierwszym odruchu mam ochotę zaprotestować: jak to nie wyrósł? Czyż nie mamy wielkiej, wstrząsającej literatury, której tematem są Auschwitz i Kołyma, i wszystko, co te dwie nazwy symbolizują? Z rejonów najbliższych przypomina mi się zaraz opowiadanie Leo Lipskiego "Dzień i noc (na otwarcie kanału Wołga-Don)", wydrukowane po raz pierwszy przez Giedroycia. Szkic Aleksandra Wata "Śmierć starego bolszewika". Wspomnienia Oli Watowej. Można by za nimi ułożyć całą listę utworów należących do literatury pięknej, a także wspomnień czy relacji, które granicę tej literatury naruszyły, zachowując jednocześnie moc świadectwa. Czy o to chodzi w pytaniu?

Chyba nie o to... Myślę, że chodzi o pewien głód, którego nic nie zaspokoi i który jeszcze długo będzie dawał znać o sobie. Czy literatura jest w stanie zmierzyć się z każdym ludzkim dramatem? Czy takie jest jej zadanie? W gruncie rzeczy zadaniem literatury jest jakieś kłamstwo. Literatura nigdy nie opowie życia jako takiego. Jedyne, co może obiecać, to że życie będzie się mogło przejrzeć w jej "kłamstwie". Myślę, że pytanie pana Krzysztofa dotyka tego właśnie problemu: powikłane polskie losy i doświadczenie totalitarne to tematy, które nadal się nie wyczerpały, złoża, których nie wybrano do spodu, mimo tylu znakomitych realizacji. Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto sięgnąwszy tam, stworzy dzieło artystycznie przekonujące? I dzięki temu - prawdomówne?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2010