O. Wacław Oszajca SJ: I znowu ta miłość

Jezus splunął na ziemię, z tego zrobił trochę błota, nałożył je na oczy niewidomego i polecił mu: »Idź i obmyj się w sadzawce Siloe« – co znaczy: Posłany. On więc poszedł, obmył się i wrócił, widząc”. Ale „w dniu, w którym Jezus uczynił błoto i przywrócił mu wzrok, przypadał szabat”. I się zaczęło.

11.03.2023

Czyta się kilka minut

 /
/

Niektórzy faryzeusze powiedzieli więc: »Ten człowiek nie jest od Boga, bo nie przestrzega szabatu!«. Ale inni mówili: »Jakżeż człowiek grzeszny może czynić takie znaki?«. I doszło między nimi do rozłamu”. Ten spór trwa do dziś. Wciąż, wśród wyznawców światopoglądu, wszystko jedno religijnego czy ateistycznego, mamy sporo owych „niektórych faryzeuszów”, święcie przekonanych, że najważniejszą rzeczą w życiu jest zawsze i za wszelką cenę mieć rację, zaś jedynym dowodem na jej zasadność jest znowu przeświadczenie, że istnieje tylko to, o czym ja wiem, że istnieje, a jeśli o czymś nie słyszałem, czegoś nie widziałem, to takie coś istnieć nie ma prawa.

Takie fanatyczne przeświadczenie prowadzi do przekonania, że prawdziwie mocna wiara to wiara bez wątpliwości, a jednak wymagająca potwierdzenia przez współwyznawców. Wszyscy idą do kościoła, wszyscy biorą ślub kościelny, w piątek poszczą i ja też. Podobne postawy znajdziemy również w najnowszych społecznościach religijnych. Wielu w mojej grupie – myślą – mówi obcymi językami, egzorcyzmuje, uzdrawia, zasypia w Duchu Świętym, składa świadectwa, a nawet wskrzesza zmarłych, to i ja też. Nie jestem gorszy, wyraźnie czuję, że Duch Święty dał mi taki charyzmat.

Tak było, ale się skończyło. Epidemia mocno wyludniła kościoły. Najwięcej odeszło tych, którzy we własnych i cudzych oczach, łącznie z duchownymi, uchodzili za stuprocentowych katolików – wierzących i praktykujących. Najmniej spośród tych, którzy też chodzili do kościoła, niekoniecznie w każdą niedzielę, ale nie z przyzwyczajenia, ze strachu przed ludźmi i Bogiem, dla interesu, lecz z własnego wyboru. Tym epidemia nie zaszkodziła.

Zanim jednak zaczniemy kogoś chwalić czy ganić, spróbujmy zastanowić się nad wypowiedzią Karla Rahnera SJ: „W odniesieniu do przykazań kościelnych, niemających bezpośredniego statusu przykazań Bożych, istnieje znacznie szerszy margines interpretacji ze strony jednostki, która niewątpliwie może uznać, że w pewnych okolicznościach nie jest w swoim sumieniu zobowiązana do przestrzegania określonego przykazania kościelnego, określonego kościelnego rozporządzenia. W takich przypadkach na przykład miłość, a nie tylko sytuacja przymusowa może nas zwolnić od przykazania kościelnego, całkiem niezależnie od tego, że istnieje oczywiście możliwość wyraźnej kościelnej dyspensy udzielonej przez władzę kościelną”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2023

W druku ukazał się pod tytułem: I znowu ta miłość