Nowi Europejczycy mają się dobrze
Pięć lat po otwarciu przez Angelę Merkel Niemiec dla uchodźców i migrantów ich integracja przebiega normalnie: z reguły sprawnie, czasem z kłopotami.
Nowi Europejczycy mają się dobrze
Pięć lat po otwarciu przez Angelę Merkel Niemiec dla uchodźców i migrantów ich integracja przebiega normalnie: z reguły sprawnie, czasem z kłopotami.
Ładowanie...
W Budapeszcie maski pojawiły się na długo przed epidemią. Późnym latem 2015 r. nosili je kierowcy autobusów, policjanci i pracownicy dworca Keleti: wszyscy, którzy w imieniu władz zajmowali się uchodźcami i migrantami, jacy w liczbie kilku tysięcy dziennie przybywali tu tzw. trasą bałkańską. Masek nie zakładali, nie wierząc ostrzeżeniom przed zarazkami, mieszkańcy węgierskiej stolicy. Ci przynosili im wodę albo, jak przy wejściu do stacji linii metra, bawili się z ich dziećmi.
Maski – tej metaforycznej – nie założyła też kanclerz Merkel. Zaskakując rodaków, pięć lat temu, 4 września 2015 r., otwarła granice Niemiec dla uchodźców z Syrii i Afganistanu, a także dla szukających lepszego życia mieszkańców Afryki. Zanim za jakiś czas granice przymknięto, a unijne układy z Turcją, Libią i państwami Sahelu (wątpliwe etycznie, a przy tym negocjowane czasem przy udziale tej samej Merkel) znacznie ograniczyły migrację, w latach 2015-16 w Niemczech złożono 1,2 mln wniosków o azyl (w kolejnych trzech latach doszło 570 tys. wniosków; w tym roku ich liczba spadła: dotąd jest ich 65 tys.).
Nowi Europejczycy nie detonują bomb i nie zamieniają kościołów w meczety, choć w latach 2015-16 – strasząc terroryzmem i islamizacją – w kilku państwach kontynentu wygrywano wybory. Politycy, którzy grali tą kartą, mają się różnie. We Włoszech byłemu wicepremierowi Matteo Salviniemu, ongiś antyimigranckiemu liderowi w Europie, grozi proces za zakazanie zejścia na ląd migrantom przywiezionym na Lampedusę. W Polsce przećwiczonego na uchodźcach „zarządzania strachem” PiS użyło potem wobec osób LGBT+. Ile z tego strachu udało się w nas zaszczepić na dłużej, nie wiadomo: odmówiliśmy przyjęcia uchodźców, ale życzliwy zwykle stosunek do ponad miliona imigrantów z Ukrainy daje jakąś nadzieję. Szkoda jednak, że żadna siła polityczna ani Kościół katolicki nie chciały inaczej potraktować tego lęku przed wielką zmianą, który wtedy – oglądając w telewizji tłumy uchodźców i słuchając antyimigranckich haseł – miał przecież prawo poczuć każdy. Słowo „uchodźca”, przez pewien czas używane w szkołach jako obelga, nabrało mocno negatywnej konotacji. To groźne dla ofiar następnych wojen czy konfliktów – choćby w perspektywie możliwego dziś napływu uchodźców z Białorusi.
CZYTAJ WIĘCEJ: UCHODŹCY I MIGRANCI – SERWIS SPECJALNY >>>
A jak dziś, pięć lat później, wygląda sytuacja w Niemczech? Pracuje połowa z nowo przybyłych, choć wielu wykonuje najprostsze prace. Wśród kobiet odsetek zatrudnionych wynosi tylko 29 proc. W latach 2014-16 Federalne Biuro Śledcze powiązało wzrost liczby przestępstw z użyciem przemocy ze zwiększoną imigracją (w tym czasie podwoił się procent skazanych przez sądy azylantów; większości przestępstw dokonywano w ośrodkach dla uchodźców), a w niektórych miejscach, np. w Berlinie, wzrosła liczba przestępstw seksualnych popełnianych przez imigrantów. Równocześnie jednak ogólnonarodowe statystyki pokazują, że od 2017 r. przestępczość w kraju spada, a przed rokiem była wręcz najniższa od 18 lat. Ogólnie rzecz biorąc, integracja wydaje się więc przebiegać normalnie: z reguły sprawnie, czasem z problemami.
Pięć lat temu – być może nawet w dniu, gdy Merkel powiedziała Niemcom słynne „Wir schaffen das” („Damy radę”), węgierska policja zatrzymała jadący w stronę granicy z Austrią pociąg z uchodźcami i migrantami. Stał tak kilkanaście godzin. Małe dzieci, które matki układały wtedy do snu na półkach na bagaże, kilka dni temu poszły w Niemczech do pierwszej klasy. Są już jednymi z nas.
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]