Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dyrekcja WPR tłumaczy, że NFZ nie zwiększył finansowania; zapewnia też, że od stycznia Śląskowi nie grozi paraliż, wielu zaś pracowników kontraktowych oferty składało „po cichu” (termin to 2 grudnia). Niektórzy ratownicy rozważali jednak przyłączenie się do ewentualnego strajku pielęgniarek.
Kilka dni temu NFZ zapowiedział natychmiastowe przeznaczenie 922 mln zł z rezerwy ogólnej na opiekę zdrowotną. Pieniądze nie trafią jednak do ratowników, a niektórzy pracują w miesiącu nawet 400 godzin. – Epidemia jeszcze wyraźniej pokazała, że większość wyjazdów karetek nie dotyczy sytuacji zagrożenia życia – mówi „Tygodnikowi” Piotr Dymon, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych. Jego zdaniem pomogłoby zwiększenie finansowania ratownictwa o 3 mld zł rocznie, ujednolicenie stawki minimalnej dla pracowników kontraktowych, a także uszczelnienie budżetu (część pieniędzy przeznaczonych na zespoły ratownictwa medycznego stacjonujące przy szpitalach trafia na ich oddziały). – Ratownictwo jest jak Pomysłowy Dobromir, który ma łatać luki systemu. Głównie te, na które wskazujemy od lat, a których wciąż nie załatano – mówi związkowiec. – Obecnie większość zgłoszeń dotyczy duszności i niskiej saturacji. Na miejscu okazuje się, że to nie sytuacja nagła, a już któryś dzień dolegliwości, na które wcześniej mógłby zareagować lekarz.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że do karetek trafią testy antygenowe, których wynik pozytywny będzie oznaczał skierowanie pacjenta bezpośrednio do szpitala covidowego, z pominięciem SOR-u. Ratownicy wskazują, że system może być nadużywany przez osoby chcące wykonać bezpłatny test. ©℗