Mentalność gromady wiejskiej

Przełomowym momentem mojej literackiej biografii był niewątpliwie "Sąd nad Jagną, jaki odbył się w klasie licealnej ponad ćwierć wieku temu. Siedemnastoletnie szczeniaki, które o życiu wiedziały tyle, co Sławomir Sierakowski o poezji, z niespotykaną furią starały się udowodnić całemu światu, że Maciej Boryna, człowiek o - by tak rzec - zaawansowanej męskości, nie miał, ale to absolutnie nie miał prawa zakochać się w znacznie od siebie młodszej Jagusi, która to Jagusia nigdy, ale to absolutnie nigdy nie powinna wiązać się ze starym dziadem.

12.05.2006

Czyta się kilka minut

Dziś dobrze rozumiem szlachetne pobudki obu stron. Chłopcy wierzyli, że zawsze będą piękni i młodzi, dziewczyny zaś sądziły, że tylko merkantylny cynizm każe młodym kobietom poświęcać nieskalaną egzystencję na ołtarzu wieku podeszłego. Smaczku sprawie dodawały społeczne antagonizmy. Boryna był przecież badylarzem, a badylarze wraz z taksówkarzami należeli do powszechnie znienawidzonych grup społecznych. Młodzież socjalistyczna wierzyła w szlachetne ideały humanizmu i maszerowała w pierwszomajowych pochodach, nie chcąc dostrzec, że na pierwszomajowych trybunach tłumnie ślinili się na jej widok zidiociali starcy.

Sąd nad Jagną przebiegł szybko i bezboleśnie. Nawet koleżanka, która starała się jej z początku bronić, pod karcącym spojrzeniem polonistki szybko zmieniła front i przedzierzgnęła się w prokuratora, którą to lekcję polityczną zapamiętałem dobrze i często z niej korzystam w objaśnianiu świata dzisiejszego. Jagna została jednomyślnie potępiona. Słuchając jednomyślnego potępienia zagubionej kobiety, zrozumiałem, do czego w Polsce służy nauczanie literatury. Służy ono mianowicie do tego, żeby odciągnąć młodych ludzi od tego, co ich dotyka najbardziej. A co ich dotyka najbardziej? Otóż, drodzy członkowie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w przeciwieństwie do Was, młodych ludzi najbardziej dotyka ich życie, które chcą za pomocą literatury zrozumieć, a nie - z waszą niechlubną pomocą - zaciemnić i wypierać za pomocą zjełczałych konceptów. Tego życia z krwi i kości nie można zamieść pod dywan za pomocą gotowych formuł z podręcznika. Chyba że ktoś się go boi.

Te pouczające wspomnienia odżyły z całą mocą, kiedy okazało się, że nieśmiertelna epopeja pana Reymonta po raz kolejny trafiła do maturalnych zestawów dokładnie w momencie, w którym wicepremier Lepper zaczął urzędowanie. Wyśmiewanie Leppera nabrało już cech nikczemnie taniej rozrywki, nie będę więc - na przykład - cytował wziętego na chybił trafił zdania z Reymonta ("I jęli się już kłócić, przyskakiwać do siebie, grozić, bić pięściami w stół, wykrzykiwać a wypominać wszystkie swoje żale i krzywdy"), by finezyjnie dowieść jego politycznej aktualności i sugerować, że sto lat temu polski pisarz przewidział, w jakich bólach będzie się rodzić prawicowo-ludowa koalicja mniejszościowa, za co słusznie nagrodzono go Nagrodą Nobla.

Co innego mnie uderzyło w tegorocznej maturze, która - przypomnę - jest egzaminem dojrzałości. Otóż Centralna Komisja Egzaminacyjna zaproponowała, by młodzież nasza pochyliła się w skupieniu (dlatego zabroniono posiadania telefonów komórkowych) i z zapartym tchem (dlatego zabroniono spożywania odświeżających napojów) nad kłótnią młodego pokolenia Borynów z ojcem o podział ziemi, jakiego ten, zaślepiony miłością do Jagusi, dokonał ze szkodą dla własnej rodziny. Kłótnia jest rzeczywiście spektakularna. "Zmilkniesz ty, a to, psiachmać, jazgocze cięgiem jak ta suka!" - tak zwraca się Boryna do synowej, która rzeczywiście jazgocze jak oszalały ratlerek i boleśnie kąsa starego po łydkach. "La kogo?... La takiej świni! A żebyś pod płotem zdechła za krzywdę naszą, a żeby cię robaki roztoczyły, ty wywłoko, ty lakudro jedna, ty!". Żartów nie ma, spór jest fundamentalny, ojciec "rozwścieklony do ostatka" walnął syna w pysk i argumenty moralne ustąpiły - jak zawsze - sile, która - jak zawsze - stanęła po stronie doświadczenia. "Antka... zlewali wodą, tak osłabł ze zmęczenia i upływu krwi, bo twarz miał porozcinaną o szyby. Staremu nic się nie stało".

Być może nie ma dobitniejszej sceny w całej literaturze polskiej. O stosunku polskich mężczyzn do polskich kobiet napisano wiele, najczęściej powołując się na to, że kobiety całuje się w rękę i przepuszcza pierwsze przez drzwi. Reymont jest wobec nich bezlitosny. Mit męskiej delikatności w chałupie Boryny wali się w gruzy wraz z niedwuznaczną sugestią starego, że jak Antkowa nie przestanie jazgotać, to jej "ten pysk o ścianę rozbije". A na delikatną sugestię polityczną, że o sprawiedliwość chodzi, Boryna ma jedną odpowiedź, także nie pozostawiającą złudzeń: "jak wezmę kija to wama dam sprawiedliwość".

Na wypadek, gdyby ktoś nie pojął, o co naprawdę chodzi w tekście Reymonta, Komisja dostarczyła każdemu nauczycielowi poprawne jego rozumienie: "Kłótnia ujawnia najbardziej konwencjonalne elementy naturalistycznego obrazowania. Pokazany zostaje konflikt pokoleń, który w powieści przekłada się na rodzaj walki o byt". Z czasem zaś "kłótnia jest coraz bardziej zajadła, a w przezwiskach, porównaniach i epitetach dominują określenia o naturalistycznym charakterze". Okazuje się bowiem, że "język bohaterów, gwałtowny, napastliwy, obraźliwy, pełen inwektyw, zaczerpnięty z porównań do zwierząt jest świadectwem naturalistycznego sposobu kreacji świata przedstawionego. A w świecie tym panują relacje podległości i typowej walki o byt". Tak piszą członkowie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i ja już nie wiem, z kogo oni chcą zrobić większych debili: z siebie czy z tych biednych dzieciaków. "Scena kłótni pokazuje naturalistyczną koncepcję relacji w rodzinie i wiejskiej społeczności" i ujawnia "mentalność gromady wiejskiej".

Jak to wszystko przeczytałem, to szlag mnie trafił i postanowiłem nie kryć uczuć pod felietonową pianką. Wiem, że szkoła dzisiejsza, szkoła IV RP, zniechęca do literatury jak może, dokładnie tak, jak mnie zniechęcała szkoła komunistyczna. Czy jednak wszyscy postradali już zmysły? Czy można młodym ludziom wmawiać bezkarnie, że jak ojciec z synem się kłócą o tę samą kobietę, to jest to "typowy przejaw naturalistycznego obrazowania"? Czy jak ojciec chce synową po pysku walnąć, bo mu się po chamsku do życia prywatnego wpieprza, to jest to "świadectwo naturalistycznego sposobu kreacji świata przedstawionego"? Czy jak ludzie się kłócą i bluzgają na siebie, to w ich języku "dominują określenia o naturalistycznym charakterze"?

Członkowie Komisji, czy wyście już kompletnie powariowali i nie wiecie, na jakim świecie żyjecie? Czy wy nigdy nie słyszeliście, jak wasze dzieci bluzgają na siebie? Czy wy nigdy z synową się nie kłóciliście? Czy wy w mieście mieszkając, brzydkich słów nie używacie? Czy jak mówicie, że inny członek Komisji to świnia, to naturalistycznie świat przedstawiony kreujecie? Ludzie, opamiętajcie się! Jak już taki fragment dzieciakom do analizy zadajecie, to przynajmniej raz w życiu odłóżcie podręczniki pisane przez wycieńczonych ascezą półgłówków i pomyślcie, że literatura ma jakiś związek z życiem i że tylko w ten sposób można tych, którzy czytać nie chcą, do czytania zachęcić.

Czy egzamin dojrzałości można zdać tylko wtedy, gdy się naśladuje bezmyślnie niedojrzałość tych, którzy go układają? Czy kogoś obchodzi cokolwiek naturalizm i naturalistyczne kreowanie świata przedstawionego, gdy o życie się rozchodzi i ojciec z synem o tę samą kobietę sobie łby rozwalają? Popukajcie wy się wszyscy w czoło, bo jak tak dalej będzie, to trzeba będzie dzieci trzymać od was z daleka, żeby do szczętu nie utraciły poczucia, na jakim świecie żyją, i żeby dojrzewały bez egzaminu dojrzałości. Drodzy Członkowie, jak wezmę kija, to wama dam uczyć moje dzieci! I wtedy naprawdę będziecie musieli typowo walczyć o byt.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teoretyk literatury, eseista, krytyk literacki, publicysta, tłumacz, filozof. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w Krakowie. Stefan and Lucy Hejna Family Chair in Polish Language and Literature na University of… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2006