Macedonia czeka pod drzwiami

W podzielonej i osłabionej Unii wielu polityków nie chce słyszeć o nowym rozszerzeniu. Ale odmowa przyjęcia krajów Bałkanów Zachodnich może mieć fatalne konsekwencje.

16.07.2019

Czyta się kilka minut

Premier Macedonii Północnej Zoran Zaew (z prawej) wita w Skopje ówczesnego premiera Grecji Alexisa Tsiprasa, 2 kwietnia 2019 r. / ADMIR FAZLAGIKJ / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES
Premier Macedonii Północnej Zoran Zaew (z prawej) wita w Skopje ówczesnego premiera Grecji Alexisa Tsiprasa, 2 kwietnia 2019 r. / ADMIR FAZLAGIKJ / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES

Optymizm był ostatnią rzeczą, którą można było znaleźć wśród przybyszów z Macedonii Północnej obecnych na Szczycie Bałkanów Zachodnich, który na początku lipca odbywał się w Poznaniu. Dominowało rozgoryczenie.

Trudno się temu dziwić. W ostatnich latach ich rząd postawił wszystko na jedną kartę – w imię celu, jakim jest integracja z Unią i NATO. Przyjęto nawet nową nazwę państwa, co zakończyło spór z Grecją, która aż dotąd blokowała integrację swego północnego sąsiada z zachodnimi strukturami. Decyzja o zmianie nazwy – z Macedonii na Macedonię Północną – nadal wzbudza zresztą ogromne emocje w macedońskim społeczeństwie. Wielu rodakom premiera Zorana Zaewa nie podoba się też, że dla utrzymania władzy zgadza się na ustępstwa wobec partii reprezentujących mniejszość albańską – swych koalicyjnych partnerów. Ale idea integracji jest jedynym spoiwem jego koalicji i głównym motorem poparcia. Dlatego Zaew potrzebuje sukcesu jak tlenu.

Macedończycy uważają, że za ich wysiłek i poświęcenie własnej dumy narodowej należy im się nagroda. Jej brak może sprawić, że poparcie dla rządu załamie się, a do władzy wróci prawica, która chętnie posługuje się językiem nacjonalizmu i wchodzi w coraz bliższe relacje z Rosją.

Jednak Macedonia – jak też inne kraje Bałkanów Zachodnich – trafiła dziś na najgorszy moment. W podzielonej i osłabionej brexitem Unii wielu polityków nie chce słyszeć o nowym rozszerzeniu. Przewodzi im Francja, są wśród nich Dania i Holandia. Niemcy, które przedstawiają się jako główny adwokat Bałkanów ­Zachodnich, nie podchodzą do tematu już tak entuzjastycznie. Angela Merkel nie chce dziś ryzykować kontrowersyjnych decyzji.

Dwa tygodnie przed poznańskim szczytem Rada Europejska podjęła decyzję, że mimo wcześniejszych obietnic na razie nie otworzy negocjacji z Albanią i Macedonią Północną. Wspomniano o terminie jesiennym. Wielu Macedończyków obawia się, że to gra na czas, a ich wysiłek pójdzie na marne.

Region jakby mniej straszny

Co to są Bałkany Zachodnie? Przymiotnik nie służy odróżnieniu geograficznemu, zwłaszcza że od wschodu i zachodu z regionem sąsiadują Bułgaria i Chorwacja, należące do Unii. To neologizm. Jakby samo dodanie tego przymiotnika miało być nagrodą dla społeczeństw regionu; nagrodą, która sprawi też, że w oczach zwłaszcza „starej” Unii będzie on sprawiał wrażenie bardziej cywilizowanego. Na zasadzie: nie włączamy strasznych Bałkanów, tylko te lepsze – zachodnie. W końcu widmo konfliktów etnicznych i słynnej przestępczości zorganizowanej jest wciąż żywe.

Tymczasem od kilku lat widoczny jest tu wzrost wpływów tureckich – biznesowych, ale też politycznych. Rozwijająca się gospodarczo i zarazem autokratyczna Turcja staje się wzorem dla tutejszych elit. Ostatnio coraz więcej mówi się też o rosnącym znaczeniu Chin. Region jest oczywiście w orbicie zainteresowań Rosji, która utrzymuje bliskie relacje z tutejszymi liderami i licznymi organizacjami społecznymi. Brak postępów w dialogu z Unią może więc spowodować, że Europa straci tu wpływy – na rzecz tych właśnie graczy.


Czytaj także: Piotr Oleksy: Antyk i geopolityka


Już dziś państwa regionu nie rozwijają się tak, jak życzyłaby tego sobie Unia. Nie cichną nastroje nacjonalistyczne i skandale mafijne. Serbia rządzona przez Aleksandara Vučicia stała się symbolem odradzania się autorytaryzmu w regionie. Federacyjna Bośnia i Hercegowina staje się organizmem dysfunkcjonalnym. Albania przeżywa kryzys polityczny; antyrządowe protesty młodych ludzi skłoniły opozycję do bojkotu wyborów. Kosowo i Czarnogóra przewodzą w rankingach państw z najbardziej rozwiniętą przestępczością zorganizowaną, która jest tu ściśle związana z elitami politycznymi. Problemy z praworządnością i wolnością słowa, o których tyle mówi Bruksela, zdają się wręcz drugoplanowe.

Macedoński prymus

Macedonia wyróżnia się na tym tle. W 2016 r. odsunięto Nikołę Gruewskiego, który w czasie dekady rządów zbudował system bliski autorytaryzmu i doprowadził do zaostrzenia relacji między słowiańskimi Macedończykami a Albańczykami (stanowią ponad 20 proc. społeczeństwa). Skonfliktował się też z większością sąsiadów. Kryzys, spowodowany ujawnieniem procederu masowego podsłuchiwania polityków, zaczął się w 2015 r. i trwał dwa lata. Koalicja Socjaldemokratycznego Związku Macedonii (kierowanego przez Zorana Zaewa) i partii albańskich powstała wiosną 2017 r. w atmosferze zamieszek – zwolennicy Gruewskiego próbowali siłą zablokować zmiany polityczne.

Nowy premier Zaew zabrał się za naprawę relacji z sąsiadami, mając świadomość, że od tego zależy integracja z Zachodem. Zażegnano spór z Bułgarią, który swe korzenie miał w kwestiach historycznych i tożsamościowych (część bułgarskiej prawicy nie uznaje Macedończyków za odrębny naród). Największym wyzwaniem było jednak zamknięcie konfliktu z Grecją, która nie godziła się na przyjęcie swego sąsiada do struktur międzynarodowych pod nazwą Republika Macedonii. Problem ten zaistniał zaraz po rozpadzie Jugosławii i powstaniu nowego państwa ze stolicą w Skopje.

Zaew podjął dialog z Grekami, przy wsparciu zachodniej dyplomacji. Kwestia nazwy budziła emocje po obu stronach granicy. Macedończycy nie chcieli zgodzić się na daleko idące ustępstwa, podnosząc argument dumy narodowej. Grecy masowo protestowali przeciw porozumieniu, które dopuszczałoby użycie słowa „Macedonia”. Twierdzili, że sąsiad zawłaszcza starożytne dziedzictwo i podważa ich integralność terytorialną (Macedonią nazywa się też północny region Grecji).

Głosy niezadowolenia

W końcu, 17 czerwca 2018 r., nad granicznym jeziorem Prespa liderzy obu państw podpisali porozumienie, które zakładało przyjęcie nazwy Republika Macedonii Północnej. Zaew ogłosił, że będzie szukał poparcia dla tej decyzji w referendum. Rząd przekonywał rodaków, że podejmują decyzję nie tyle dotyczącą nazwy, co europejskiej przyszłości kraju. Pytanie referendalne brzmiało: „Czy popierasz członkostwo w Unii Europejskiej i NATO przez akceptację porozumienia między Republiką Macedonii a Republiką Grecji?”. Opozycja nawoływała do bojkotu, podnosząc argument zagrożonej tożsamości i dumy narodowej.

W referendum aż 94 proc. głosujących poparło porozumienie, ale nie udało się osiągnąć bardzo wysokiego jak na tamte warunki (biorąc pod uwagę skalę emigracji i problem aktualizacji spisu wyborców) progu frekwencji, który wynosił 50 proc. Jednak Zaew uznał, że ten mandat wystarczy do podjęcia decyzji przez parlament. 11 stycznia tego roku zaakceptowano poprawki do konstytucji zmieniające nazwę kraju.

Podjęto też próbę rozliczenia poprzedniego rządu. Gruewski został skazany na dwa lata więzienia za korupcję, po czym uciekł na Węgry, gdzie uzyskał azyl polityczny. Zdawałoby się, że prawicowa opozycja bez lidera powinna słabnąć w obliczu ofensywy obozu rządzącego. Działania Zaewa, w tym zmiana nazwy kraju, wywołują jednak napięcie. Powszechna jest opinia, że Macedończycy zgodzili się na nią tylko w imię integracji z Zachodem. Ostatnio często słychać, że nowy rząd zaniedbał inne obszary, przez co obywatele nie odczuwają pozytywnych zmian w swoim życiu.

Poruszenie powodują też relacje z albańską mniejszością. Niewątpliwie zasługą Zaewa jest obniżenie napięcia etnicznego, nietrudno jednak odnieść wrażenie, że premier jest zakładnikiem tej współpracy. Nawet wśród jego zwolenników słychać głosy, że regiony, w których Albańczycy są większością, stają się „księstwami” tamtejszych liderów politycznych.

Ciepłe słowa nie wystarczą

Przykład Macedonii jest znamienny dla całego regionu – i dla polityki zagranicznej Unii w ogóle. Tamtejsze społeczeństwo i elity podjęły autentyczny wysiłek, który ze strony unijnych polityków spotyka się głównie z ciepłymi słowami. To za mało dla utrzymania pozytywnej dynamiki. Zwłaszcza że potrzebny obecnie gest, którym byłoby rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych, o niczym nie przesądza (Serbia zaczęła je w 2014 r., a Turcja jeszcze w 2005 r.). Jednak wielu europejskich liderów nawet taki krok uważa za ryzykowny politycznie.

Wyraźnie widać zasadniczy problem oddziaływania Unii poza jej granicami. Dla licznych społeczeństw Europy Wschodniej i Bałkanów, Unia – postrzegana głównie jako obszar ekonomicznego dobrobytu – jest atrakcyjna tylko dzięki wizji członkostwa. Tracąc ją, mogą obrócić się w stronę innych potęg. Wyzwaniem dla Wspólnoty jest więc wypracowanie nowych, długofalowych narzędzi wpływu.

W obecnej sytuacji jednak, jeśli Bruksela nie wyciągnie szybko ręki ku Macedonii, straci swą wiarygodność w oczach mieszkańców całego regionu. ©

Dr PIOTR OLEKSY pracuje w Instytucie Wschodnim UAM w Poznaniu, jest autorem książki „Naddniestrze. Terror tożsamości” (Czarne 2018).

 

POZNAŃSKI SZCZYT był kolejnym spotkaniem w ramach tzw. procesu berlińskiego, który jest forum współpracy między 10 państwami UE (w tym Niemcami, Francją i Polską) a krajami Bałkanów Zachodnich: Albanią, Bośnią i Hercegowiną, Czarnogórą, Kosowem, Macedonią Północną i Serbią. Ten format powstał z inicjatywy Berlina w 2014 r. Jego celem jest wspieranie integracji regionu z Unią. Realnie służy w dużej mierze utrzymaniu zainteresowania tematem – na Bałkanach i w Unii – w czasach, gdy trudno o decyzje o fundamentalnym znaczeniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2019