Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Izraelici narzekali: »Oby dane nam było umrzeć, zgodnie ze zrządzeniem Pana, w Egipcie, siedząc nad garnkiem mięsa, jedząc chleb do sytości! Wy zaś wywiedliście nas na pustkowie, by całe to zgromadzenie zamorzyć głodem«”. A przecież Mojżesz podjął się wyprowadzenia Izraelitów z „domu niewoli” nie dla jakiegoś widzimisię, ale dlatego, że faraon, stosując terror, rozpoczął eksterminację narodu. Jak widać, pamięć o tym śmiertelnym zagrożeniu szybko się zatarła i „dom niewoli” zaczął się jawić jako miejsce najbezpieczniejszego pod słońcem bytowania. Co gorsza, zapomniano o rzeczy jeszcze po stokroć ważniejszej – że to przede wszystkim Bóg, owszem, przy udziale Mojżesza, wyprowadzając swój lud z Egiptu, swój lud ocalił. Dlatego owa manna, którą Bóg nakarmił zgłodniałych, jest znakiem-cudem Bożego miłosierdzia, miłości nieznającej żadnych uwarunkowań i granic. Po wiekach sytuacja się powtórzy. Cudem nakarmiony, syty tłum sens tego wydarzenia odczyta opacznie.
Kiedy Jezus po nakarmieniu wielotysięcznego tłumu dwiema rybami i pięcioma chlebami zorientował się, że chcą Go obwołać królem, ukrył się. Ale tłum, nie dając za wygraną, ruszył za Nim. Odnalazłszy Go, zaczęli się dopytywać, jakim cudem znalazł się w tym miejscu. W odpowiedzi usłyszeli coś, czego się raczej nie spodziewali: „Szukacie Mnie nie dlatego, że zobaczyliście znaki, lecz dlatego, że najedliście się chleba do syta. Zabiegajcie nie o taki pokarm, który ulega zniszczeniu, lecz o ten, który przetrwa na życie wieczne (...) To Ja jestem chlebem życia”.
Z dalszego ciągu rozmowy wynika, że Jezus swoich słuchaczy nie przekonał, skoro znowu zażądali cudu, który by Jezusa w ich oczach uwiarygodnił. Skąd więc bierze się w nas taka odporność na fakty i ich religijną wymowę? I czy dotyka ona również chrześcijan?
Papież Franciszek mówi: „Wielu ochrzczonych żyje tak, jakby Chrystus nie istniał. Powtarzają gesty i znaki wiary, ale nie odpowiada im rzeczywista akceptacja osoby Jezusa i Jego Ewangelii”. Jeśli tak, to co takiego sprawia, że kochamy sakramenty, liturgię i jednocześnie odpychamy od siebie Jezusa? Franciszek odpowiada: „To skandal wcielenia: szokujące wydarzenie Boga, który stał się ciałem, myślącego ludzkim umysłem, pracującego i działającego ludzkimi rękoma, kochającego ludzkim sercem, Boga, który się trudzi, je i śpi jak jeden z nas (...) To jest powodem zgorszenia i niewiary, w każdym czasie, także i dzisiaj”. Po prostu łatwiej zasypać kadzidło niż uwierzyć, że Jezus żyje i umiera np. w uchodźcach. ©