Dzień łosia
To nie jest normalne, że o tej porze roku mamy tu tyle wody – słyszę, gdy obuci w wodery chlupoczemy na bagienne spotkanie z tutejszym.
Przez kilka lat przy Carskiej Drodze nad Biebrzą można było spotkać łosia, który wcale nie bał się ludzi. Terytorium klępy było bagno Ławki, ale często wpadała na żer przy ciągnącej się równolegle do rzeki drodze. Zjadała wierzbowe pędy, przysmak każdego łosia, oraz świeże zioła porastające pobocze. Za matką szły łoszaki. Dla nich ta brawura często kończyła się tragicznie. Nieobyte z zagrożeniem, ginęły pod kołami samochodów.
Którejś wiosny dwoje dzieci klępy zginęło jedno po drugim w ciągu tygodnia. Przez kolejne dni samica nie odklejała się od szosy, niemal podbiegając do kolejnych przejeżdżających aut. Z jej zachowania można było wywnioskować, że któreś z młodych zostało po potrąceniu zabrane do samochodu i wywiezione z miejsca zdarzenia. Żałoba trwała do chwili, gdy sama padła ofiarą wypadku. Jej głowa, skóra i kończyny trafiły do przydrożnego rowu. Reszta zwierzęcia...
Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!
Masz już konto? Zaloguj się
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]