Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan w 2016 r. zawarł z Unią Europejską umowę, że w zamian za 6 miliardów euro zatrzyma imigrantów, budując dla nich system obozów (osiedli?) wzdłuż granicy. I właśnie z tej umowy się wycofał. Zrobił to, żeby – jak mówią komentatorzy – ukarać Europę za odmowę wsparcia jego kraju w wojnie z Syrią. Tak więc prezydent Erdoğan zmienił zdanie i ogłosił otwarcie granicy turecko-greckiej dla wszystkich zmierzających do Europy i zachęcił przebywających w Turcji uchodźców do skorzystania z okazji. Grecja zaś, która od 2015 r. przyjęła ponad sto tysięcy imigrantów i która miała u siebie 87 tys. oczekujących na przyznanie azylu (połowa z nich przebywała w obozach na Wyspach Egejskich), nie zamierzała otwierać swoich granic dla kolejnych dziesiątków tysięcy imigrantów. Tymczasem na granicy zgromadziło się 10, może nawet 20 tys. ludzi usiłujących przedostać się do Grecji, a tym samym do Europy. Grecka policja, straż wybrzeża, wojsko, organizacje paramilitarne (wśród których szczególną gorliwością wyróżnia się neofaszystowska partia Złoty Świt) zostały postawione w stan gotowości w obronie granic. By powstrzymać tłum imigrantów, sięgnięto po gazy łzawiące, broń palną (z gumowymi pociskami), psy policyjne. Jest wielu rannych, według Turków także kilka osób zabitych (co Grecy dementują). Ci, którzy zdołali przekroczyć granicę, są wyłapywani i oddawani w ręce policji. Oddziały paramilitarne spychają do morza pontony, na których przybywają (np. na Lesbos, gdzie już są tysiące uchodźców) nowi imigranci. Niszczone są silniki w łodziach. Imigranci nie pozostają dłużni, odpowiadają granatami z gazem łzawiącym i kamieniami. Arcybiskup Aten Sevastianos Rossolatos wezwał Europę, by przyszła z pomocą owej „masie biednych ludzi, których presja jest ogromna”. Europa odpowiedziała dość skromną pomocą humanitarną i decyzją wysłania oddziałów Frontexu – europejskiej agencji broniącej granic. Solidarność z Grecją zadeklarowało już kilka państw europejskich. Niemcy oświadczyły, że droga do krajów Unii Europejskiej nie jest dla imigrantów otwarta.
CZYTAJ TAKŻE
TU ZACZYNA SIĘ NOWY ŚWIAT: W tym największym obozie uchodźców w Europie oraz w pobliskim greckim mieście wyczerpani są już wszyscy. Gdy z kontynentu przyjeżdżają aktywiści skrajnej prawicy, zaczyna się przemoc >>>
Forsujący granicę tłum rwący się do wymarzonej Europy budzi lęk. Rozbudzone przez tureckiego prezydenta otwarciem granicy nadzieje łatwo mogą się zmienić w rozpacz lub wściekłość. Relacje o wydarzeniach na granicy grecko-tureckiej niedwuznacznie wskazują, że dzieją się rzeczy straszne. Wprawdzie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen liczy na nowe porozumienie z Turcją, ale nie jest ono pewne. Za jaką cenę Erdoğan mógłby się cofnąć i na jak długo?
Trudno przewidzieć, jaki będzie finał, czy raczej dalszy ciąg dramatycznych wydarzeń na granicy UE. Wydaje się jednak, że nad zjawiskiem „wędrówek ludów” do tej pory nikomu nie udało się zapanować. Temu ciśnieniu, które zmusza biednych, żeby ruszyli ku lepszemu życiu, nie sprosta ani postnazistowski, brutalny Złoty Świt, ani ustanowiony przez Unię Europejską Frontex.
Myślę, że dziś nie ma sensu pytać o to, czy imigranci przybędą do Europy, bo odpowiedź jest oczywista. Jeśli o coś należy pytać, to raczej o to, jak możemy się przygotować. ©℗
LUDZIE Z HODOWLI: Kryzysy humanitarne mogą być także przyczyną, a nie tylko skutkiem konfliktów politycznych i militarnych. Polscy politycy nadal próbują tego nie dostrzegać >>>