Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszego dnia Festiwalu Weronika Murek, nominowana do Nagrody Conrada w 2016 r., oprowadzała nas po świecie literackim Julii Fiedorczuk. Rozmowa pisarek dotyczyła wielu ważnych kwestii, ale na jedną z nich chciałbym zwrócić szczególną uwagę.
Fiedorczuk przywołała książkę Jonathana Crary’ego „24/7. Późny kapitalizm i koniec snu”. Amerykański historyk sztuki opowiada w niej o zglobalizowanym świecie, w którym kapitalizm zawłaszcza wszystkie rejony rzeczywistości, łącznie z naszą sferą prywatną, gdzie nie znajdujemy już schronienia przed bezosobowym żądaniem zobowiązującym nas do nieustannej aktywności. Żeby system mógł działać, żeby mógł w nieskończoność ekspandować, potrzebuje naszej energii. Skłania nas do uczestnictwa w wyniszczającej grze, przechwytując każdy – nawet najbardziej progresywny – gest, za pomocą którego partycypujemy w rzeczywistości. Według Crary’ego system pozostaje częściowo bezradny wyłącznie wobec naszej potrzeby snu, co nie znaczy, że nie próbuje wedrzeć się również i tam, narzucając nam dłuższy dzień pracy i intensywniejszą – prowadzoną mimowolnie – konsumpcję.
Przywołane przez Fiedorczuk rozważania Crary’ego przypomniały mi pewną książkę sprzed kilkudziesięciu lat: „La nuit des prolétaires” („Noc proletariuszy”) francuskiego filozofa Jacques’a Rancière’a, który gościł na Festiwalu Conrada w 2014 r. To opowieść o przedstawicielkach i przedstawicielach ruchu robotniczego z pierwszej połowy XIX w., którzy stanowczo sprzeciwili się złym warunkom pracy i przymusowi nieustannego zwiększania wydajności. Rancière przeanalizował pozostawione przez nich zapiski. Przewija się przez nie jeden wątek: niemal wszyscy zwracają uwagę na destrukcyjny wpływ systemowego wyzysku, przekonując, że zmiana nastąpi tylko wtedy, gdy każda i każdy odrzuci zobowiązanie do bycia w ciągłym pogotowiu, do bezustannej aktywności.

Co ciekawe, jako najlepszy sposób na zacięcie systemu kapitalistycznego robotnice i robotnicy wskazują czytanie i pisanie tekstów literackich, a także rozmowę o nich. Z zapisków wynika, że działania literackie – z punktu widzenia pracodawców pozbawione sensu i określane przez nich mianem próżniactwa – najskuteczniej wyzwalają ciała i umysły z kieratu pracy.
Oczywiście już wtedy literatura bywała zawłaszczana przez system. Dziś zawłaszczenie to – ze względu na nowe środki komunikacji, inną strukturę rzeczywistości społecznej i fakt, że książka to także towar – jest jeszcze łatwiejsze i bardziej niepokojące. Wiara w nieograniczoną moc literatury, w jej absolutną autonomię, byłaby naiwnością. Pisanie i czytanie nigdy nie było, nie jest i nie będzie odpowiedzią na całe zło. Wystarczy wziąć pod uwagę fakt, że są osoby, które nie mogą sobie pozwolić na te aktywności z powodu trudnej sytuacji materialnej lub innych czynników ograniczających ich dostęp do kultury, by obietnica zbawienia przez literaturę odsłoniła swój fikcyjny charakter.
Mając w pamięci powyższe zastrzeżenia, staraliśmy się ułożyć program Festiwalu Conrada 2021 tak, by umożliwić Państwu komfortowy udział w spotkaniach, dyskusjach, warsztatach, pokazach filmowych i wystawach. Zaczęliśmy już w maju cyklem internetowych rozmów, za pomocą którego kontekstualizujemy najważniejsze tematy i idee tegorocznej edycji. Cykl ten, którego kolejne odcinki prezentujemy w ostatni czwartek każdego miesiąca, będziemy kontynuować aż do grudnia.

Podjęliśmy również decyzję o ograniczeniu liczby wydarzeń festiwalowych, część z nich udostępniając przez internet, część zaś stacjonarnie. Nadmierna liczba propozycji kulturalnych, zwłaszcza tych wirtualnych, sprawia, że poszczególne rozmowy o literaturze zagłuszają się wzajemnie. Nasz Festiwal zawsze był wielogłosem, zawsze przybliżał różnorodne sposoby myślenia o świecie i bycia w nim. Z tej różnorodności, która sprzeciwia się binarnym systemom komunikacji, nigdy nie zrezygnujemy. Dziś jednak, by przetrwać w społecznym chaosmosie, potrzebna jest sztuka wyboru. Propozycją takiego wyboru jest program Festiwalu Conrada.
Była to edycja Rebekki Solnit, która zwróciła uwagę na obezwładniające i niszczycielskie skutki patriarchatu nie tylko dla kobiet, ale także dla mężczyzn, którzy – tkwiąc w patriarchalnych strukturach – robią krzywdę nie tylko innym, ale też sobie. Była to edycja Han Kang, która opowiadała o bolesnym procesie przechodzenia od mroku do jasności, procesie, który dla niej byłby niemożliwy bez literatury. Była to edycja Marieke Lucas Rijneveld, osoby autorskiej, która jako jeden z najważniejszych problemów wskazała niemożność wyrażenia traumy, czego przyczyną jest społeczna blokada komunikacji, zakaz mówienia. Była to edycja zmarłej w 1937 r. Gerdy Taro, której zdjęcia oraz kontekst, w jakim powstały (wojna w Hiszpanii), stały się inspiracją dla fotografek – Nadii Bużan, Lesii Pcholki i Wolhy Szukajły – dokumentujących wydarzenia na Białorusi. Była to edycja George’a Saundersa, dla którego literatura jest niczym komora sensoryczna – wchodzimy do niej, gdy zaczynamy pisać i czytać, a po wyjściu z niej nic nie jest już takie samo. Była to również edycja wielu innych pisarek i pisarzy, których twórczość jest dla nas – jako organizatorów – niewyczerpanym źródłem inspiracji, których kolejne dzieła skłaniają nas do kontynuowania tego wyjątkowego przedsięwzięcia, jakim jest Festiwal Conrada. Czynimy to z roku na rok coraz uważniej i z poczuciem coraz większej odpowiedzialności.
Dziękuję wszystkim tegorocznym gościniom i gościom, prowadzącym, tłumaczkom i tłumaczom, współorganizatorom, instytucjom partnerskim (zwłaszcza partnerowi strategicznemu Allegro oraz uczestniczkom i uczestnikom przeprowadzonej na platformie Allegro aukcji dobroczynnej na rzecz Festiwalu), całej ekipie festiwalowej, a wreszcie – Państwu, naszej wspaniałej publiczności.
Do zobaczenia za rok! ©℗