Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy przyjechała do Kairu, zorganizowała w dzielnicy slumsów "konferencję prasową" dla "gałganiarzy". Był rok 1971. Belgijka w błękitnym habicie, wyprostowana, wzrok skoncentrowany na rozmówcy, twardy i stanowczy ton głosu. Miała już za sobą doświadczenie pracy w Turcji, Tunezji i Egipcie oraz 42 lata służby zakonnej. Do młodych nędzarzy z Ezbet El-Nakhl powiedziała: "W waszym wieku byłam jak rwący potok. Jeden facet nie wystarczyłby mi z pewnością. Pragnęłam czegoś więcej, bardziej ekscytującego. Wybrałam więc Boga!".
Urodziła się w Brukseli, 16 listopada 1908 roku, jako Madeleine Cinquin. Jej babka była z pochodzenia Żydówką. Rodzina należała do zdyscyplinowanych katolików. Ojciec prowadził rodzinny biznes: mini-fabrykę bielizny. Matka czuwała nad domem. Trójką dzieci zajmowała się brytyjska guwernantka. Sześcioletnia Madeleine przeżyła wstrząs, kiedy na jej oczach w morzu utopił się ojciec. "To doświadczenie namacalności śmierci i bezsilności zbliżyło mnie w sposób wyjątkowy do Boga, który nigdy nie umiera" - powie po latach.
Przyszła siostra Emmanuelle, porywcza, jędzowata, jak mówili znajomi, miała szalone pomysły, paliła po kątach papierosy, stroiła się w nieprzyzwoite ciuchy i... codziennie chodziła na Mszę św. Przed lustrem marzyła by zostać "misjonarką, albo męczennicą, a czemu nie świętą?"
Miała niepohamowany apetyt na wiedzę. Matka stanęła na drodze jej uniwersyteckiej przygodzie. Madeleine musiała zadowolić się wieczorowymi kursami z filozofii i teologii w Instytucie Saint-Louis. Korzystała nadal z uciech życia ("chodziłam na balangi i malowałam się nieprzyzwoicie"). Czuła jednak głód wielkiej przygody. "Wyzwaniem okazał się Jezus" - powie.
W wieku 21 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjońskiej. Niemalże od razu wyjeżdża do Turcji. Uczy tam młodych ludzi filozofii - przez 28 lat. Potem Tunezja, gdzie opiekuje się dwoma klasami córek francuskich kolonistów. Po tym negatywnym dla doświadczeniu napisze: "Straciłam wiarę w siebie i w Boga". Jedzie jeszcze na pięć lat do Egiptu. Przeżywa zwątpienie i szuka prawdy gdzie indziej: w judaizmie, islamie, buddyzmie, u Konfucjusza i Lao-Tseu, ale wertuje też Tomasza z Akwinu i Pascala. Jest sfrustrowana, bo zamiast służyć nędzarzom, o czym marzy od początku kariery zakonnej, poświęca swój czas "bogatym i rozkapryszonym pannom francuskim".
Kończy wreszcie 61 lat - może iść na emeryturę. Wtedy dopiero spełnia się jej marzenie: idzie do nędzarzy. Próbuje przedostać się do egipskiej dzielnicy trędowatych. Na próżno - mieszkają w granicach terenów wojskowych, wstęp wzbroniony. Ktoś podsuwa siostrze: na obrzeżach Kairu żyją "gałganiarze". "Poczułam się jak ptak. Po ponad 40 latach rozwinęłam skrzydła i poleciałam, tam gdzie chciałam". Wreszcie uśmiecha się. Jest swobodna. Ciężko pracuje. Przez pierwszy rok pobytu w Ezbet El-Nakhl odwiedza ponad cztery tysiące osób: narkomanów, alkoholików, prostytutki, mężatki w wieku 12 lat, ciężarne, które rodzą co roku kolejne dziecko, i ojców - morderców noworodków.
Przekonuje do stosowania antykoncepcji. Nakłania rodziców dzieci grzebiących w śmietnikach, by posłali je do lekarza i szkoły. Wreszcie podbija Europę i Amerykę, gdzie bezpardonowo gromadzi środki na finansowanie kolejnych przedsięwzięć: otwiera centrum medyczne Slam, szkoły i ochronki dla dzieci. Buduje nawet fabrykę kompostu, by przetwarzać tam gromadzone przez "gałganiarzy" śmieci i odpady. W 1980 r. zakłada charytatywne Stowarzyszenie Siostry Emmanuelle. Współpracuje z innymi organizacjami partnerskimi w państwach Trzeciego Świata, m.in. w Burkina Faso, Sudanie i na Filipinach. Wszędzie głosi "Kościół w służbie i ubóstwie". Po 22 latach dołącza do siostry Emmanuelle egipska zakonnica z koptyjskiego Zgromadzenia Córek Maryi. Siostra Sara będzie kontynuować dzieło.
Belgijka wraca na wyraźną sugestię przełożonej do Francji. Ostatnie lata życia spędza w domu starców dla sióstr Zgromadzenia Matki Bożej Syjońskiej w Callian w departamencie Var na południu Francji. Do końca zachowuje intelektualną sprawność i ostrość umysłu. Opublikowała 16 książek. Ostatnia, "Confessions d’une religieuse" (Wyznania zakonnicy) ukażą się zgodnie z życzeniem autorki tuż po jej śmierci, w najbliższych dniach. "W chwili, gdy te słowa będą opublikowane, ja znalazłam nowe narodziny w Bogu" - pisze w pierwszych słowach s. Emmanuelle.
Kiedy w maju 2004 roku podeszła do Jana Pawła II w Lourdes, poprosiła Papieża, by napisał jeszcze Encyklikę o tym, że prawdziwym powołaniem Kościoła jest ubóstwo i służba innym. "Tylko ubogi i otwarty na najsłabszych Kościół będzie autentyczny, a jego przesłanie będzie lepiej słyszalne w świecie" - szepnęła Ojcu Świętemu na ucho. On uśmiechnął się i przytaknął.