Watykan opancerzony

IACOPO SCARAMUZZI, WATYKANISTA: Nie zapomnę nigdy tego kadru – dojeżdżałem do placu św. Piotra na motorynce i nagle przede mną wyrosła armia uzbrojonych żołnierzy.

05.09.2017

Czyta się kilka minut

Snajper zabezpieczający okolice Watykanu w czasie niedzielnej modlitwy Anioł Pański, luty 2013 r. / GUIDO MONTANI / EPA / PAP
Snajper zabezpieczający okolice Watykanu w czasie niedzielnej modlitwy Anioł Pański, luty 2013 r. / GUIDO MONTANI / EPA / PAP

Joanna Bątkiewicz-Brożek: „­Dotrzemy też do Rzymu” – mówią przedstawiciele tzw. Państwa ­Islamskiego. Jest powód do niepokoju?

Iacopo Scaramuzzi: Watykański sekretarz stanu, kard. Pietro Parolin, podkreślił, że nie należy bagatelizować gróźb zamachów terrorystycznych, jednak po ostatnim przekazie wideo wysłanym po zamachu w Barcelonie, z Filipin za pośrednictwem Al-Hayat Media Center, oficjalnej stacji tzw. Państwa Islamskiego (IS), w Watykanie nie ogłoszono alarmu. Faktem jest, że dotąd nic się u nas nie wydarzyło.

Ale krótko po emisji wideo z pogróżkami na plac św. Piotra przedostał się niezidentyfikowany dron. Zniknął w pobliżu głównego wejścia do Watykanu – przy Bramie św. Anny.

Nie było mnie akurat wtedy w Rzymie, ale wiem, że wtedy wszczęto alarm, wyludniono ulice, drona jednak nie odnaleziono. Myślę, że mimo wszystko służby są dobrze przygotowane. Pamiętam, jak już po zakończeniu Jubileuszu Miłosierdzia szedłem w kierunku placu św. Piotra. Nagle zawyły syreny ogłaszające alarm bombowy. Zacząłem biec w stronę Borgo Pio, bo tam jechało wojsko i żandarmeria. Okazało się, że chodzi o pozostawioną na środku ulicy walizkę. Skierowano na nią ostre światło i kilku żołnierzy wysadziło ją w powietrze. Reakcja służb była naprawdę błyskawiczna. Kwestia kilku minut – wszystko było otoczone przez policję, zatrzymani przechodnie, ruch.

Nad Watykanem od trzech lat istnieje tzw. no fly zone.

Zgadza się. Nie latają ani samoloty, ani helikoptery.

To nie były pierwsze pogróżki IS.

Co kilka miesięcy od ponad trzech lat dżihadyści grożą papieżowi oraz zapowiadają, że zniszczą bazylikę św. Piotra.

W telegramie przesłanym do Watykanu w 2014 r. IS ostrzega: „Stąd zalejemy całą Europę. Z Libii jest to proste”. Brzmi dramatycznie, ale czy poważnie?

Z Libii mają niedaleko, wystarczy przedostać się przez rękaw wody. Na pewno nie da się wykluczyć ryzyka ataku. Ale czy przed zamachem w Paryżu IS uprzedzała o swoich zamiarach? A przed Barceloną? Być może to ich taktyczna zagrywka, medialna propaganda.

Żeby wzbudzić strach?

Oczywiście! Wiedzą, że każda pogróżka odbija się szerokim echem. Naturalnie za każdym razem taki przekaz budzi czujność, ale nie jest traktowany dosłownie. Nie możemy dać się sterroryzować przez pogróżki.

Zamachowiec z Berlina został złapany w Mediolanie. Niektórzy z zaangażowanych w zamach w Barcelonie także przejechali przez Włochy.

W ciągu ostatniego roku wydalono z naszego kraju ponad 60 osób podejrzanych o kontakty z IS. W więzieniach założono pełen monitoring, bo tam też się radykalizują. Zagrożenie nie jest więc czystą hipotezą, lecz rzeczywistością. Mimo to nie dramatyzowałbym.

Dotąd terroryści uderzali we Francję, Niemcy, Hiszpanię – kraje mocno zaangażowane w działania zbrojne w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.

Włochy teraz angażują się w Libii. Niebagatelne znaczenie ma także nasza przeszłość kolonialna, a szczególnie zbrodnie przeciw ludzkości, jakie popełniliśmy w Afryce Północnej. Choć Francja przysłużyła się tam o wiele bardziej. Ale jest i trzeci element układanki: sposób przyjmowania imigrantów oraz ich integracja.

W większości przypadków zamachowcy pochodzą z drugiej lub trzeciej generacji imigrantów, którzy nie do końca się zasymilowali. We Francji uderzyli Francuzi pochodzący z państw Maghrebu [Maroko, Algieria, Tunezja – red.], w Wielkiej Brytanii obywatele Anglii pochodzenia arabskiego. W krajach tych imigracja ma dużo głębsze korzenie aniżeli we Włoszech. Imigranci są zamknięci w gettach i dziś odzywają się w nich przez lata tłumione uczucia oraz chęć odwetu za wojnę np. w Algierii. Tu myślę konkretnie o Francji. To są na tyle głębokie rany, że nawet prezydent Macron niedawno wypowiedział w imieniu swojego kraju mea culpa w tej kwestii.

Włochy nie poniosły takiej porażki w integracji imigrantów. Getta u was są rzadkością.

Mamy znacznie młodszą imigrację. O ile we Francji sięga ona lat 50., to u nas największe fale przypadły na lata 80. Dlatego właśnie oraz z powodu mniejszego militarnego zaangażowania na Bliskim Wschodzie do tej pory nie byliśmy celem ataków terrorystów.

A Watykan – czym zawinił?

Rzym jest celem IS z powodu swojego symbolicznego wymiaru w kulturze europejskiej i jako miejsce, gdzie bije serce katolicyzmu. Choć moim zdaniem prawdopodobieństwo uderzenia w Watykan nadal jest dużo mniejsze w porównaniu do innych krajów Europy.

Christoph Graf, szef Gwardii Szwajcarskiej podkreślił, że jest ona przygotowana na każdy atak, także terrorystyczny. Czy rzeczywiście?

Po pierwsze, bezpieczeństwo Watykanu nie jest jedynie w rękach gwardzistów. Oni bardziej koncentrują się na samej osobie papieża. Jest jeszcze watykańska żandarmeria oraz policja włoska, powiedzmy sobie szczerze – znacznie lepiej wyposażona aniżeli gwardziści. Wewnątrz Watykanu jest więc potrójna ochrona. Przy wszystkich bramach wjazdowych rozstawieni są żołnierze z włoskich służb wojskowych. W roku jubileuszowym było ich znacznie więcej. Rok Miłosierdzia zaczął się raptem kilka dni po zamachu w klubie Bataclan w Paryżu. Nie zapomnę nigdy tego kadru – dojeżdżałem do placu św. Piotra na motorynce i nagle przede mną wyrosła armia uzbrojonych żołnierzy, samochodów pancernych. Nigdy przedtem takich widoków tu nie było. Zamknięto chyba po raz pierwszy dla ruchu via della Conciliazione, wprowadzono kontrole wykrywaczami metali nie tylko przy wejściach do bazyliki, ale przy całej kolumnadzie Berniniego.

Na plac św. Piotra od tego czasu wchodzi się jak na lotnisko.

Na szczęście kontrole są dość dyskretne.

Policja jest w stanie skontrolować każdego, kto wchodzi na plac, np. na Anioł Pański w niedzielę?

Nie tylko przed modlitwą Anioł Pański, ale i przed audiencjami środowymi każdy, kto tylko zbliża się do okolic placu św. Piotra, jest kontrolowany. Policja przegląda torby i sprawdza kieszenie spodni oraz buty. Nawet ja, jako dziennikarz, by wejść do Sala Stampa w Watykanie, za każdym razem przechodzę przez bramkę i jestem tak samo kontrolowany: torba, laptop, spodnie.

A czy plac przed Bazyliką jest też strzeżony z góry, są rozstawieni snajperzy?

Bardzo dyskretnie. Kiedy zaczynał się rok jubileuszowy, włoska policja i karabinierzy opracowali plan specjalny dla miasta i Watykanu, by zapewnić najwyższe bezpieczeństwo. Plan ten zawierał tzw. komponenty widoczne i ukryte.

W czasie wszystkich ceremonii na placu św. Piotra między tłumem pielgrzymów przechadzali się funkcjonariusze w cywilu. Jednocześnie na dachach bazyliki i na górnej części kolumnady rozstawiono snajperów.Wszystko musiało być zorganizowane tak, by nie zakłócać pobytu pielgrzymom i odwiedzającym Watykan. By nie siać strachu. Widoczne były i są nadal jedynie rozstawione przy głównych wejściach do Watykanu pojazdy pancerne.

Rzym wygląda, jakby był w trakcie wojny...

Mam nadzieję, że taki stan w końcu minie. Oczywiście, jak pokazują nam przykłady, terroryści mają kreatywną wyobraźnię. Po strzelaninach w Paryżu nikt nie przypuszczał, że po promenadzie w Nicei przejedzie ciężarówka i uderzy w ludzi.

Mam wątpliwość, czy ciężarówka nie jest w stanie przejechać przez Rzym, skręcić w via della Conciliazione i wjechać w ludzi, jak w Nicei czy Barcelonie.

Nie, nie ma takiego niebezpieczeństwa. Wszystko jest teraz zamknięte.

A droga przylegająca łukiem do samego placu św. Piotra?

Też jest zamknięta. Stoją tam dzień i noc wozy policyjne, które tworzą rodzaj bariery. Podobne zresztą rozwiązanie zastosowano przy Forum Romanum i Koloseum. To strefy zamknięte dla ruchu.

Dżihadyści w przekazie wideo z 20 sierpnia zdewastowali przed kamerą figurę Chrystusa, po czym podarli zdjęcia Franciszka. Co na to sam papież?

Obserwując go z bliska niemal codziennie widzę, że świadomość zagrożenia, którą ma, nie tłamsi w nim pogody ducha. Pamiętam, jak podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro, w czasie przejazdu przez plażę Copacabana, tłum młodych ludzi dosłownie zablokował samochód z papieżem. Choć działo się to jeszcze przed nasileniem zamachów, to był to moment napięcia. Służby naciskały, by papież poruszał się w opancerzonym samochodzie. Ale on powiedział: „Nie, bo czuję się w nim jak sardynka w puszce. Chcę mieć kontakt z ludźmi”.

Papież, mimo pogróżek terrorystów, porusza się po placu św. Piotra w papamobile bez szyb.

Franciszek, jako pasterz, chce bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Kiedy jedzie przez plac, zatrzymuje się, wychodzi z samochodu, przytula wiele osób. Istnieje obawa, choćby taka, że ktoś pociągnie go za rękę. Ale nigdy nie będzie ryzyka zerowego. Za każdym razem w pobliżu są gotowi do działania funkcjonariusze w cywilnym ubraniu. Papież nie jest lekkomyślny, ale też nie ulega pogróżkom: on jest pasterzem swoich owiec i musi być między nimi. Nie tylko przed, ale między!

Franciszek często modli się o „przemianę serc terrorystów”.

Po zamachu w Nicei, w czasie ŚDM w Krakowie właśnie tak się modlił w kościele franciszkanów – by zranieni przez terrorystów ludzie nie zamykali serc, a terroryści otwarli swoje serca na Boga.

Jest w rękach Boga, dlatego jest spokojny?

To teologiczna próba odczytania kwestii bezpieczeństwa, w świetle wiary. Poza zaufaniem całej armii ludzi, którzy dbają o jego bezpieczeństwo, Franciszek ufa przede wszystkim w Bożą Opatrzność. ©

Iacopo Scaramuzzi jest watykanistą i analitykiem „La Stampy” oraz portalu Vatican Insider.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2017