Z życia rosyjskich lemingów

„Pionierzy marzyciele” to film o dorosłych, których dzieciństwo skończyło się wraz z upadkiem ZSRR. Mało w nim rozliczeń, wiele nostalgii.

07.12.2015

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Pionierzy marzyciele” / Fot. AURORA FILMS
Kadr z filmu „Pionierzy marzyciele” / Fot. AURORA FILMS

Kto hodował w słoiku włochatego pleśniaka, recytował na akademiach wiersze ku czci radzieckiego wodza rewolucji i czyją wyobraźnię rozpalały legendy o czarnej wołdze, mógłby potraktować film Natalii Kudriaszowej jak podróż sentymentalną. Rosyjska reżyserka, rocznik 1978, tak właśnie podchodzi do swojego debiutu. Krążąc pomiędzy schyłkiem ZSRR a Rosją współczesną, pomiędzy dzieciństwem a dojrzałością, tworzy kolejny wariant osobistej historii z cyklu „co się stało z naszą klasą”.

To mógł być ważny film o pokoleniu dzisiejszych trzydziesto-, czterdziestolatków, nie tylko rosyjskich. Właściwie wszystko, co można powiedzieć o „Pionierach marzycielach”, należałoby przepuścić przez tryb przypuszczający. Historia trojga szkolnych przyjaciół z Niżnego Nowogrodu, robiących po latach karierę w Moskwie, ma potencjał na film rozliczeniowy. Dawni pionierzy, marzący o tym, by zmieniać świat na lepszy, są dziś bezideowymi, zawczasu wypalonymi „lemingami”, leczącymi swoje frustracje za pomocą alkoholu i psychoterapii. Katia, Andriej i Olga (grana przez samą reżyserkę) to klasyczne sieroty po komunizmie. Mają prestiżową pracę w służbie nowemu systemowi, ale podświadomie tęsknią za pionierskim mundurkiem. Reżyserka każe im nieustannie powracać do tamtych czasów, a wyborne retrospekcje z 1987 r. stają się lokomotywą filmu. Dylematy małej Katii, która postanawia donieść milicji na wujka nielegalnie pędzącego samogon, czy komiczne podchody Olgi i Andrieja polujących na imperialistycznych „szpionów”, przyćmiewają swoją witalnością sceny współczesne. Ich słabość, podobnie jak dzisiejsze rozmemłanie samych bohaterów, ma potwierdzać obiegową opinię, że za komuny życie było lepsze, prostsze i wbrew pozorom bardziej kolorowe. Niczym we wczesnych filmach Emira Kusturicy, zmiękczających brutalną rzeczywistość filtrem dzieciństwa.

„Pionierzy marzyciele” mogliby być także filmem o bohaterstwie, które w nowym ustroju wymaga zdefiniowania na nowo. Jednakże przykłady cywilnego „gieroizmu” wypadają dość mechanicznie i płasko: ktoś kogoś ratuje z topieli, ktoś z narażeniem życia rzuca się na pomoc dziecku podczas zamachu terrorystycznego... Czyżby współczesna rosyjska rzeczywistość oferowała tylko tak ekstremalne i niecodzienne okazje, by popisać się bohaterstwem i odwagą? Być może reżyserka wybiera podobne sytuacje całkiem świadomie – by pokazać, że dawni pionierzy zostali tak silnie zainfekowani bohaterszczyzną, iż nawet dziś fantazjują o spektakularnych czynach, nie dostrzegając codziennego wymiaru bohaterstwa: w relacjach z bliskimi, w świadomym życiu społecznym czy politycznym.

U Kudriaszowej znajdziemy także próbę pokoleniowej psychoanalizy. Cierpiąca na ataki paniki Olga dowiaduje się od terapeuty, że jej choroba może mieć podłoże seksualne i zakorzeniona jest w wypartych doświadczeniach z dzieciństwa (pierwszy orgazm przeżyła w przedszkolu, wyobrażając sobie, że jest... partyzantem). Komunistyczna ideologia w służbie erotycznych fantazji – to jeden z ciekawszych i zabawniejszych wątków filmu, rzadko rozwijany w kinie. Pozbawieni dawnego imaginarium, niegdysiejsi pionierzy stali się emocjonalnymi impotentami, przyklejonymi do komputerów, uwikłanymi w związki bez przyszłości.

Jedynie przeszłość, zlepiona z przebrzmiałych mitów, legend i wzorców, pozwala zbliżyć się do siebie pokoleniu rosyjskich lemingów. Nawet ucieczka pod skrzydła prawosławnej Cerkwi wygląda dziś na gest negatywny, podszyty rezygnacją. Cofając się w czasie, Kudriaszowa chwyta ważny moment w biografii swego pokolenia: gmach ZSRR chwiał się wówczas w posadach, ale świat dzieci wchodzących właśnie w szeregi pionierów pozostał jeszcze nieskażony wątpliwościami. Reżyserka ożywia więc pokoleniowe fantasmagorie, nie bardzo jednak wiedząc, jakim językiem opisać siebie współczesną. Tłumaczenie wszystkiego ideowym sieroctwem i traumą 1991 roku nie do końca przekonuje. Nostalgia, jak wiadomo, ma w sobie dużo wdzięku, ale może być także zatrutą studnią. Czerpią z niej obficie bohaterowie filmu, czerpie sama Kudriaszowa. Ona, choć powinna widzieć i wiedzieć więcej niż filmowe postacie, również nie ma odwagi, by zmierzyć się na serio z dzisiejszą Rosją. ©

PIONIERZY MARZYCIELE – reż. Natalia Kudriaszowa. Rosja 2015. W kinach od 11 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015