Wolfgang Amadeusz Mozart „Koncerty fortepianowe Es-dur K271 »Jeunehom-me« i C-dur K503” Alfred Brendel - fortepian Scottisch Chamber Orchestra, sir Charles Mackerras - dyrygent, Philips 2002

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Pianistka mademoiselle Jeunehomme była kimś znanym. Tylko tyle o niej wiemy - oraz że z myślą o niej 21 - letni Mozart napisał koncert na fortepian z orkiestrą, pierwszy z tych, które dziś często się grywa. Większość późniejszych arcydzieł w tym gatunku stworzył, niemal jedno po drugim, już w swoich wiedeńskich latach. Ostatnim jest dzieło w C-dur, z numerem 503. Oba koncerty na tej płycie tworzą więc historyczną klamrę.

Ale czy łączy je coś jeszcze? Chyba tak: narracja bardziej zawiła niż w wielu innych Mozartowskich koncertach, bardziej rozbudowana forma, treść bogatsza w niespodzianki. Oba dzieła, choć pozornie w jasnym kolorycie „dur”, łatwo wpadają w minorowe tonacje. Oba są przykładem tego, że forma u Mozarta jest równie urozmaicona, jak różnorodne ją wypełniają uczucia.

Brendelowi w to graj. Pianista nie uznaje „ugrzeczniania” muzyki Mozarta. Obok beztroskich pasaży oddaje więc ironię w oschle artykułowanej frazie, rzeczowość, elegijny śpiew lub szept wyznania. I wspólnie z dyrygentem i orkiestrą - równie subtelną, jak ciepłą w brzmieniu - umie czasem potargać wątki równie dla mnie przekonywająco, jak je snuje w sonatach Beethovena czy Schuberta. Przykładem niezwykłe Andantino z koncertu Es-dur, gdzie forma recytatywu czyni z muzyki burzliwą rozmowę. „Kto tu mówi i z kim?” - pyta Wolfgang Hildesheimer w biografii kompozytora. I odpowiada: „To Mozart rozmawia sam ze sobą w nieprzekładalnym języku”.

Dwa dzieła „kalejdoskopowe”, a jednak przedziwnie spójne. Czy to sprawka pianisty, czy dyrygenta? A może samego Mozarta? Arcydzieło decyduje za wykonawcę, jak ma brzmieć - taką dewizę głosi Brendel. Wprawdzie pod jego palcami i pod batutą Mackerrasa odzywają się instrumenty z naszej epoki, jednak sami muzycy wydają się narzędziem w ręku Wolfganga Amadeusza.

JAKUB EKIER

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003