Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy w piątek w nocy fala kulminacyjna przechodziła Wisłą przez Kraków, stany alarmowe przekroczone były o 61 cm.
Powodzie i susze to skutek tego samego – gospodarowania siecią wodną. Uregulowane górskie potoki i rzeki działają odwadniająco, niczym proste rynny odprowadzając wodę do Bałtyku. Po gwałtownych opadach jest jej w korytach tak dużo, że przestaje się w nich mieścić. To, że raz na jakiś czas rzeki wylewają, nie byłoby problemem, gdyby nie fakt, że od dawna zasiedlamy te odwieczne tereny zalewowe.
Kolejny problem stanowi również erozja gleby w górach. Z przeprowadzonej przez stołecznych naukowców (Affek, Gerlée, Sosnowska, Zachwatowicz) analizy danych z lotniczego skaningu laserowego wynika, że na terenie 15 nadleśnictw Bieszczadów, Beskidu Niskiego i części Pogórza na jednym kilometrze kwadratowym lasu istnieje średnio 12,5 km leśnych dróg i szlaków zrywkowych, co jest wynikiem porównywalnym w światowej literaturze jedynie z intensywnie eksploatowanymi lasami tropikalnymi na Borneo. W wyniku gospodarki leśnej aż 5 proc. powierzchni wspomnianych lasów w Karpatach ma naruszoną strukturę gleby, co sprzyja erozji. Zamiast wsiąkać, spływająca z gór woda już na starcie przyspiesza. ©℗