Wiedział

Gdzieś w głębokim PRL-u dzwoni do mnie amerykańska redakcja, chyba Reader's Digest. Sprawdzają dane zawarte w tekście swojego korespondenta: - Czy proboszcz Gorzelany naprawdę ma niebieskie oczy? Czy w eleganckim clergymanie i w koloratce biega po budowie przyszłego kościoła? Czy osobiście dniem i nocą dogląda ładowania betoniarki? Wszystko mogłam potwierdzić.

20.11.2005

Czyta się kilka minut

Później, po latach, w podobnych okolicznościach, mogłam przyznać, że nie boję się stać pod zawieszoną w powietrzu - na jednym głazie wspartą - betonową kurtyną. Bo wiem, że na pewno ma właściwy ciężar i skład.

***

Sporo wcześniej - który to mógł być rok? - zawiozłam redakcyjnych gości z zagranicy do Nowej Huty, do Bieńczyc, gdzie wbrew politycznemu prawdopodobieństwu i strategii partyjnej powstawała nowa robotnicza parafia i kościół. Sama - wstyd przyznać - jeszcze tam nie byłam. Oglądanie budowy prowadzi do dłuższej rozmowy z Księdzem Budowniczym w kanciapce obok drewnianej kapliczki (wszystko to jest oficjalnie jej “rozbudową").

Że to spotkanie tak pamiętam? Bo rozpoczęło dla mnie nowy rozdział życia - aż po “Solidarność", strajk przeciw stanowi wojennemu i protestacyjne parady okadzane gazem łzawiącym.

Ksiądz Proboszcz przewiercił mnie niebieskimi oczami nawykłymi do kontrolowania wsadu, w wyniku czego zrekrutował mnie dla Huty. Wkrótce prowadziłam na terenie budowy rekolekcje dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych. Z tych spotkań wywodził się “zespół studyjny", który miał się stać jednym z aktywnych zespołów świeckich Synodu Krakowskiego. Ks. Gorzelany rozumiał i cenił to kilkudziesięcioosobowe grono, złożone z rodzin hutniczych. Zespół istniał i pracował tak długo, że jego pierwsi członkowie zdążyli się zestarzeć, poniekąd razem z Proboszczem, choć zachowywał on niespożytą, zdawałoby się, kwotę sił i entuzjazmów. Był wyjątkowy: naprawdę uważnie słuchał rozważań i wniosków. Szanował doświadczenie i religijne intuicje ludzi, w których razem dostrzegaliśmy niezwykłość, głębię, przebywaną duchową drogę. Lubił młodzież (wszyscy ją niby lubią, ale on naprawdę), lubił też, co dziwniejsze, starych ludzi, lubił cierpliwie i skutecznie (umiał pomagać z wdziękiem i rozmachem).

Jedna inicjatywa Zespołu, która trwa do dziś, a przetrwała trudny start dzięki wkładowi entuzjazmu ks. Gorzelanego: Hospicjum obok Kościoła-Arki, projektowane i w końcu wybudowane z Jego udziałem.

***

Tak, ks. Józef “Gor-ze-lani" był na swój sposób “światowy" - niech mu dziś grobowiec lekki będzie... - zależało mu na efektach, na “PR", jak to się dziś zowie. Do dziś trwa efekt-skutek: Arka. I cenniejsze nawet od niej wspomnienia ludzi o czymś, co im ukazał.

Jedno z nich. Ksiądz Józef przychodzi na spotkanie Zespołu zgnębiony i zagniewany. Przerywa naszą pracę oświadczeniem: “Właśnie się dowiedziałem rzeczy strasznej: jeden z naszych księży-wikarych nie jest chrześcijaninem. Jest wyświęcony na kapłana, ale nie jest chrześcijaninem! Właśnie odmówił pójścia do chorego - pewnie umierającego... - bo ta rodzina go nie przyjęła, gdy przyszedł po kolędzie. Ten młody człowiek w ogóle nie wie, co to jest chrześcijaństwo".

Dziś wiem lepiej, jak rzadko ta wiedza w nas przenika. Za tamtą lekcję i za podobne, za stosunek do Żydów, za praktyczne pojednanie polsko-niemieckie na budowie Arki, za miejsce w niej dla ekumenizmu i dla “Solidarności" - piszę tu słowa wdzięczności.

Pragnę jeszcze powtórzyć, co napisałam w liście na 50. rocznicę święceń Księdza Gorzelanego w 1990 roku: “Dziś, gdy otaczamy Arkę, już nie śledzą nas oczy wilków, nie grozi tamto niebezpieczeństwo, które tak długo odpychałeś wzrokiem i głosem. Ale dalej grozi błądzenie. Dalej módl się z nami, byśmy nie zmienili Arki w Wieżę Babel, zapominając, co na Sądzie Pan w nas jako swoje rozpozna".

HALINA BORTNOWSKA była bliską współpracowniczką ks. Gorzelanego w trakcie budowy kościoła “Arka Pana" w Nowej Hucie-Bieńczycach (1967-77) i nowohuckiego Hospicjum Św. Łazarza.

Pogrzeb ks. Józefa Gorzelanego odbył się 9 listopada w Krakowie. Msza pod przewodnictwem abp. Stanisława Dziwisza została odprawiona w kościele “Arka Pana" pw. Matki Bożej Królowej Polski; Zmarłego złożono w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Rakowickim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2005