Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W filmie Granta Gee słowo "dziwny" odmieniane jest na różne sposoby, bowiem i muzyka, i publiczny wizerunek zespołu z Oxfordshire konsekwentnie odbiegają od potocznych wyobrażeń o ekscytującym życiu gwiazd rocka, spijających śmietankę ze swoich dotychczasowych sukcesów i podążających przetartymi szlakami. I taki właśnie obraz, będący zaprzeczeniem formuły "sex, drugs & rock’n’roll", stara się podtrzymać brytyjski dokument opowiadający o trasie koncertowej promującej płytę "OK Computer" z 1997 roku. Film Gee nie aspiruje do miana filmowego portretu Radiohead. Blisko związany z zespołem autor teledysku do utworu "No Surprises" próbuje raczej uchwycić osobliwą aurę wokół zespołu, któremu od ponad dwóch dekad udało się ani trochę nie zestarzeć. I który pomimo tyleż ambitnego, co ryzykownego wzbogacania stylistyki kolejnych swoich płyt, nawiązuje ten sam intymny kontakt z kolejnymi pokoleniami swoich fanów.
Dokument o Radiohead pokazuje zespół w szczytowej formie, ale też zwiastuje dokonujące się w jego działalności przesilenie - jak widać z dzisiejszej perspektywy, całkiem niegroźne. Bohaterowie w momencie realizacji filmu są już wyraźnie zmęczeni swoim statusem celebrytów, mimowolnym wprzężeniem w ogromną machinę show biznesu, wygórowanymi oczekiwaniami ze strony tysięcy fanów na całym świecie. Dlatego próbują budować wokół siebie ochronny pancerz, odwołując się do swojej angielskości i osobności na muzycznym rynku. Ze strzępów zakulisowych rozmów, zdawkowych wywiadów i migawek z koncertów film kreuje - może nawet trochę na siłę - żywą legendę Radiohead jako grupy innej niż wszystkie. Atmosferę wyobcowania podczas morderczego tournée podkreślają kręcone "nerwową" kamerą impresje z anonimowych pokoi hotelowych, obcych ulic, taksówek i tuneli metra. Fragmenty występów w Japonii jako żywo przypominają atmosferę dziwności i osamotnienia z filmu "Między słowami" Sofii Coppoli. Trudno wyobrazić sobie bardziej adekwatną scenerię dla "piosenek, przy których można się pociąć" - jak określił utwory z "OK Computer" pewien występujący w filmie dziennikarz telewizyjny. Lecz jakkolwiek trywialne może wydawać się to określenie, piosenki takie jak "Creep" czy "Karma Police" pozostaną manifestami wrażliwości dla wielu ludzi wchodzących w dorosłe życie w minionej i obecnej dekadzie.
W dzisiejszych czasach należących do speców od marketingu każdy wizerunek wydaje się podejrzany. A jednak Radiohead to zespół, któremu mimo wszystko się wierzy. Imponuje - nawet jeżeli jest to przy okazji marketingowy chwyt - proekologiczny program Thoma Yorke’a i jego drużyny. Również zbliżający się koncert w parku Cytadela ma wpisywać się w akcję "Poznań dla Ziemi" i promować pośród słuchaczy świadomą ekologicznie postawę. Muzyka Radiohead obroni się pewnie i bez tego, ale dobrze wiedzieć, że towarzyszy jej coś więcej niż tylko wiązka ulotnych emocji.
RADIOHEAD (Radiohead: Meeting People Is Easy)
- reż. Grant Gee, Wielka Brytania 1999, Planete,
sobota 22 VIII, 20.45.
O zespole Radiohead i jego zbliżającym się polskim koncercie pisze też na swoim blogu Michał Olszewski . Wyczekiwany koncert opisuje Bartek Dobroch na blogu "Drzewo Jozuego" .