Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czytelnikom "TP" nazwisko "Sienkiewicz" kojarzyć się musi albo z wielkim pisarzem, albo z ostrym piórem politycznego komentatora Bartłomieja Sienkiewicza - skądinąd "potomka naszego wielkiego...". A teraz może dojść jeszcze jedno skojarzenie - bezpośrednio związane z poprzednimi, choć odległe od przygód małego rycerza czy politycznych sensacji. Otóż do księgarń trafiła niewielka książeczka napisana przez Berenikę Kluczykowską-Sienkiewicz i Bartłomieja Sienkiewicza, a zawierająca wspomnienia z młodości spędzonej w Krakowie.
"Onegdaj w Krakowie" zawiera opis rzeczy lub zjawisk - widzianych raz z perspektywy żeńskiej, raz męskiej - takich jak kawiarnie, szkoły, stołówki, studia, sporty, teatr. Każdy, kogo młodość lub chociaż dzieciństwo przypadło na ostatnie dekady PRL-u, odnajdzie tam coś ze swojego doświadczenia: czy będzie to klucz na szyi, czy wyciskany aluminiową łyżką na ziemniaczanym pagórku półksiężyc, do którego pani stołówkowa nalewała brunatny sos, czy wreszcie pełne przygód odwiedziny w kinach i poszukiwania miejsc, gdzie dostępne jest piwo - wszystko to było udziałem setek tysięcy młodych ludzi w Polsce. No, tyle że w Krakowie jednak trochę bardziej.
Bo Kraków poza tym, co dał (raczej narzucił...) mu PRL, ma jeszcze kilka rzeczy z cokolwiek dłuższą tradycją. Choćby mgłę skazującą "na nieustanne oczekiwanie czegoś, czego nawet nie potrafi się nazwać", wspomniane już kawiarnie, w których kultywuje się zwyczaj czytania prasy i dyskutowania, jako zajęcie "bezinteresowne i szlachetne", czy wreszcie wielkie kwantyfikatory: Wawel, kościoły, uniwersytet - wszystko to tworzące pewien specyficzny rodzaj polskości, którą tak mocno przeżywały kolejne pokolenia. Bo życie w Krakowie rozpościera się gdzieś między powagą królewskich grobów a dowcipem Zielonego Balonika czy Piwnicy pod Baranami (czy choćby nawet rechotem dwóch podpitych młodzieńców w kinie Młoda Gwardia...). Bo "Żywiec w Nocie!" i to, gdzie nie było miejsca na żarty (świadome zaangażowanie w opozycyjną działalność, chodzenie na demonstracje i patriotyczne msze), wcale się wzajemnie nie wykluczało.
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że mamy do czynienia z sentymentalnymi westchnieniami do dawnych czasów, gdy krakowski Kazimierz nie kojarzył się jeszcze z knajpianym zagłębiem. Książeczka Sienkiewiczów to bardzo udany opis życia codziennego u schyłku PRL-u, epoki może najmniej groźnej w historii tego państwa, ale - smętnej i szarej, bo pozbawionej jakichkolwiek iluzji. Dziś wielu pojęć i zjawisk z tamtego okresu już nie ma i wręcz trudno je wytłumaczyć. Dziś choćby młode ładne dziewczyny mogą mieć milion powodów, by nie dać się odprowadzić do domu chłopcom - ale nie kieruje nimi obawa, że odprowadzający może okazać się tajniakiem. Młodzi chłopcy zaś nie dekują się w innych mieszkaniach w obawie przed ponurymi panami z Wojskowej Komisji Uzupełnień.
Zainteresowani codziennością PRL-u
otrzymują więc od Sienkiewiczów serię czasem dowcipnych, czasem przejmujących, a niekiedy pretensjonalnych - jak to sądy wygłaszane w krakowskich kawiarniach - ale zawsze uroczych opowiastek z życia młodej inteligencji w szacownym mieście w drugiej połowie XX wieku.
Berenika Kluczykowska--Sienkiewicz, Bartłomiej Sienkiewicz "Onegdaj w Krakowie",
Wydawnictwo MG