Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bywają pisarze, których nie tłumaczono na polski obficie i nie zdobyli u nas szczególnej popularności, mają jednak grono zaprzysięgłych wyznawców. Zapewne szczupłe – ale co z tego. To także przypadek Angielki Ivy Compton-Burnett (1884-1969). Zaczęło się od dwóch powieści („Teraźniejszość i przeszłość”, „Więcej pań niż panów”) wydanych w latach 70. w serii „Nike”. Ich tłumaczka, Bronisława Bałutowa, opublikowała nawet monografię autorki. Potem jednak nastąpiła długa przerwa i dopiero w roku 2014 ukazał się kolejny przekład: powieść „Dom i jego głowa”, teraz zaś „Służący i służąca”. A kanon prozy Compton-Burnett liczy dziewiętnaście powieści!
Co tak fascynuje w groteskowych i okrutnych zarazem studiach obyczajowych z epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej, prowadzonych w rytmie przestylizowanego salonowego dialogu? W powieściowym teatrze, w którym kolejne postacie wychodzą na scenę, by wygłosić swoje kwestie, ignorując często intencje przedmówcy? Po pierwsze – mistrzostwo retoryczne konwersacyjnych powikłań; proszę choćby prześledzić, jak rozwija się, w szerokim sensie, inicjacyjny wątek kopcącego kominka. Po drugie – bezwzględna precyzja w portretowaniu mechanizmów rodzinnej opresji, które działały przecież nie tylko w państwie królowej Wiktorii.
Pisarka obdarzona przez los dramatycznym życiorysem – śmierć dwóch braci, samobójstwo dwóch sióstr, pierwsza wielka wojna, którą przeżyła jako katastrofę – pierwszą dojrzałą powieść wydała stosunkowo późno, bo po czterdziestce. Zrezygnowała przy tym z tak zwanego szerokiego tła społecznego, zamykając bohaterki i bohaterów, od patriarchalnego pana domu poprzez podległe mu kobiety i gromadkę dzieci po służących czy kucharkę, w klatce rodzinnego domu, w klaustrofobicznej przestrzeni zależności i jawnych bądź ukrytych napięć. Tworzy, jak pisze w posłowiu Marcin Szuster, rodzaj „osobliwego traktatu o władzy, w którym kwestia panowania i przemocy łączy się z refleksją o języku”. I na koniec cytat z krytyka Edwarda Sackville-Westa, który – zauważa Szuster – dał się być może ponieść skłonności do hiperboli, uchwycił jednak istotną cechę tej prozy: „Jeśli pominąć fizyczną przemoc i morzenie głodem, nie ma takiej cechy totalitarnego reżimu, która nie znalazłaby odpowiednika w potwornych rodzinach opisanych przez Ivy Compton-Burnett”. ©(P)
Ivy Compton-Burnett, SŁUŻĄCY I SŁUŻĄCA, Przekład i posłowie Marcin Szuster. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022, ss. 422