W dziuplach

Drobniutka przyjemność; przez sekundę zamiast Atlasa świat dźwigały wiewiórczęta. Przyszły z krainy ulotnych drobiazgów.

06.04.2020

Czyta się kilka minut

 / ADOBE STOCK PHOTO
/ ADOBE STOCK PHOTO

Dostałem maila od Redaktora z pytaniem, co mi dzisiaj sprawia przyjemność. Zerwałem się po sportowemu do odpowiedzi, lecz niestety szybko sflaczała; piszę z wnętrza pękniętej futbolówki. Trudno grać dalej, zwłaszcza w centrum miasta, gdzie zielone murawy zakazane. Przypomina się przestrzeń z „Pustyni Tatarów” Buzzatiego: zamknięta, oblężona twierdza, tylko wroga nie widać. Gdzieś jest, napięcie i lęk rosną, ale kiedy wróg przyjdzie i uderzy, którędy się wedrze – nie wiadomo.

Po co tu jednak porównywać, gromkie analogie literackie przyjemności ani ukojenia nie dają. Wszędzie wokół padają znane tytuły: „Dżuma”, „Miłość w czasach zarazy”, „Dekameron”, „Śmierć w Wenecji”, „Strach w kulturze Zachodu” czy „Dziennik roku zarazy” Daniela Defoe, książka prawdziwie wybitna, na tyle wybitna, że zwalnia z obowiązku pisania własnego dzisiaj dziennika epidemii. Tak, wszystko już było, przodkowie o wszystkim opowiedzieli i lojalnie uprzedzili (bo przodkowie to ci, co uprzedzają), ale cóż z tego. Jak na dzisiaj, przyszłość to przeszłość, tylko cokolwiek gorzej. Dzwony biją tak głośno i wiadomo komu.

Zatem unde voluptatem? W chwili, gdy przyszedł mail, przeglądałem „Tragiki”, wspaniały poemat barokowy Agrippy d’Aubignégo, by sprawdzić, jak to się czyta dzisiaj. Tytuł nie myli, i tu chodzi o straszne rzeczy, wojny religijne. Oto nadchodzi czas apokalipsy dla książąt wszelkiej maści:

Gdy czas pomsty nadejdzie, sam Baranek Boży
We lwa zamieniony ryknie i grzywę nasroży,
Wnet te króle żelazną miotłą powymiata,
Precz te bożki nadęte wytłucze ze świata!
Lecz i was razem z nimi. Pod pioruna ciosem
Co wielkie i co małe jednym ginie losem;
Nie tylko harde dęby i cedry wyniosłe,
Też i ziółko na palec od ziemi odrosłe,
Też krzaczek, też i róża z pączka rozwinięta
I w dziuplach wiewiórczęta i w gniazdach pisklęta.
Uwięźnie jeleń w liściach zwalonej korony,
Postrada legowisko odyniec spłoszony,
Przepadną pszczele ule i pastusza chata,
Pod drzewem żyjesz – strzeż się, bo drzewo przygniata.

Ten mały fragmencik przełożyła Wisława Szymborska. Przełożyła pięknie, lecz nie wspominałbym o Agrippie d’Aubigné, gdyby nie „wiewiórczęta”. Przylgnąłem do tego słowa jak do latającego dywanu; przez chwilę dało się na nim pobujać przyjemnie w obłokach.

Na początku sądziłem – i tym głębsze biłem pokłony – że to sama tłumaczka wymyśliła to słowo. „Wiewiórczęta” ­byłyby, dedukowałem, barokowym imieniem „wiewióreczek”. Wymyślając je tak świetnie, Szymborska podkreślałaby barokową estetykę poematu, swoim poetyckim instynktem dorzucałaby mu w przekładzie dodatkową wartość, jeszcze jeden brylancik. Aniołkowie w języku barokowym, zacząłem sobie wyobrażać pod wpływem tej domniemanej inwencji, stać by się mogli aniołczętami, a na przykład sarenki sarnięczętami.

Oczywiście to nie jest neologizm stworzony przez Szymborską; po prostu nie pamiętałem, czy raczej nie wiedziałem, że takie słowo w polszczyźnie – choć bardzo rzadko używane – istnieje. Istnieją wiewiórczęta, tak jak istnieją owczęta. Po bożym świecie przechadzają się nie tylko owieczki i wiewióreczki, lecz również ich wersje najmniejsze, przedszkolne.

Trudno; pomysł Szymborskiej i tak jest przedni, „wiewiórczęta” brzmią w tym wyliczeniu Agrippy d’Aubignégo wspaniale. We francuskim oryginale mamy zwyczajną „wiewiórkę w dziupli”, żadnego zdrobnienia, o które we francuszczyźnie zresztą bardzo trudno. Tłumaczka dla potrzeb ­trzynastozgłoskowca musiała użyć czterosylabowego zdrobnienia, lecz nie postawiła na bardziej ograne „wiewióreczki” (trochę za słodkie, za pieszczotliwe, trochę za bardzo „basiu basiu”), tylko na słowo paradoksalnie twardsze, choć odnoszące się do wiewiórczej dziatwy; dające też dodatkowy napęd w postaci wewnętrznego rymu: „wiewiórczęta-ptaszęta”. I samo w sobie ładniejsze, bardziej też filozoficzne czy egzystencjalne, przez co lepiej pasujące do tonu poematu. Na takim drobiazgu widać natychmiast mistrzostwo tłumacza.

No więc wiewiórczęta. Polazłem zaczerpnąć powietrza na skwer w pobliżu domu, daleko od ludzi, bliżej zwierząt. Nigdy nie widziałem tu wiewiórek – a były. Pobliskie Łazienki zamknięto, może te dwie przeniosły się tutaj. Ożywione wiosną, miały mnóstwo roboty do wykonania, bardzo zaaferowane. Dorosłe wiewiórki, ale dla mnie wiewiórczęta w bliskim spotkaniu przez medium Wisławy Szymborskiej.

Drobniutka przyjemność; przez sekundę wiewiórczęta zamiast Atlasa dźwigały świat. Przyszły z krainy ulotnych drobiazgów, nieistotnych szczegółów, szybkie shoty do łyknięcia, słuszne widły z igły. Dla dyletanta absolutu przyszły w sam raz, choć na tak krótko.

Więc jednak literatura. Lek–tura, jak głosi „Podkast Powszechny”. Bo jeszcze są te „białe słonie” u Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, które opowiedziałbym przy okazji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarz, historyk literatury, eseista, tłumacz, znawca wina. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. W 2012 r. otrzymał Nagrodę Literacką NIKE za zbiór „Książka twarzy”. Opublikował także m.in. „Szybko i szybciej – eseje o pośpiechu w kulturze”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2020