To słynne U.S.A.

Niczego nie zmyślam, opowiadam to tylko, co widziałem na własne oczy i słyszałem na własne uszy. Działo się to w Krakowie, w kilka tygodni po zajęciu miasta przez wojska sowieckie i przybyciu paru oddziałów wojsk polskich z tzw. dywizji kościuszkowskiej. Dookoła Rynku chodziła kompania tego nowego Wojska Polskiego i śpiewała pieśń, której słuchałem nie dowierzając realności tego zjawiska.

08.02.2004

Czyta się kilka minut

Bo zważmy: wbrew oczekiwaniom wyzwolenia przez aliantów nastąpiło zajęcie kraju przez armię ze Wschodu i to w myśl zasady: nasz las, nasze zające. Nikt prawie w mieście nie miał złudzeń, co do zdarzeń, które właśnie się rozgrywały. Świadczyło o tym zresztą uprzednie zachowanie się sowieckich władz w Wilnie i we Lwowie, czyli aresztowania, egzekucje i wywózki na Wschód, toteż przechodnie na krakowskim Rynku słuchali dziarskich głosów polskiej kompanii ze zdumieniem i jakąś odrobiną nadziei, a nie wiedziano przecież, jakie postanowienia właśnie wtedy zapadały w Jałcie (4 - 11 luty 1945).

A żołnierze śpiewali tak:

To jest Ameryka

To słynne U.S.A.

To jest kochany kraj

Na ziemi raj.

Żeby wyjaśnić, jak ta piosenka znalazła się na ustach polskich żołnierzy przybyłych ze Wschodu i eks-mieszkańców łagrów, trzeba przypomnieć, że oficerowie polityczni, czyli politrucy dywizji kościuszkowskiej, byli doskonale świadomi uczuć niechęci i nawet grozy u mieszkańców burżuazyjnego Krakowa.

Żeby trochę oswoić tych przerażonych mieszczan z nowym ustrojem, na który byli skazani, nie było lepszego sposobu, niż śpiewać im o Ameryce, która przecież gdzieś istnieje i do całkowitego panowania sowieckiego nie dopuści. Nie wiem jednak, czy był to wynik decyzji gdzieś w górze, czy samowolne postanowienie jakiegoś politruka na niższym szczeblu, który pamiętał tę piosenkę sprzed lat wojny, napisaną jako tzw. szmonces, jak wskazują inne zwrotki. (Wydaje mi się, że kompania śpiewała tylko refren).

A całość brzmi tak:

Ameryka

1. Opowiedzcie mi panowie,

Niech się raz nareszcie dowiem,

Co to jest to słynne U.S.A.?

Tam ma ciotka dwa miliony,

Tam mieć możesz cztery żony,

I to wcale nie jest złe, oh good.

Ach byczy ten kraj

Siuksowie bye, bye,

Dolary aj, aj

Ou money aj, aj

Daj boże mi daj, daj, daj, daj

Ref.[2x]

To jest Ameryka

To słynne U.S.A.

To jest kochany kraj

Na ziemi raj.

2. Gdy podrapać ci się trzeba

Masz pod ręką drapacz nieba

Nad drapaczem drapacz mnoży się

No i widzisz to i owo

Żywy kowboy z kowboyową

Na mustangach grają, w remibrydż

Ach byczy ten kraj,

Siuksowie bye, bye

Dolary aj, aj

Ou money aj, aj

Daj boże mi daj, daj, daj, daj

Ref. [2x]

To jest Ameryka

j.w.

3. W dzikiej prerii zbierasz grzyby

A w Niagarze łowisz ryby

Za dolary dwieście moczysz kij

W U.S., U.S. jak się żyje

Co się je i co się pije

whisky szykiem zawojował kraj

Ach byczy ten kraj,

Siuksowie bye, bye

Dolary aj, aj

Ou money aj, aj

Daj boże mi daj, daj, daj, daj

Ref. To jest Ameryka

...

[w powtórce:]

To raj w Ameryka

To słynne U.S.A.

To beauty w woody sky

Na ziemi raj

Na ziemi raj

Na ziemi raj

(muz. C. Friend, słowa A. Jellin, L. Szmaragd; podaję za nagraniem na kasecie: "Party na Nalewkach. Stasiek Wielanek & Chewra")

Naturalnie, że nie byłem wyjątkiem i że moje sympatie kierowały się ku Zachodowi. Prawdę mówiąc, nie wiedziałem nic o Ameryce, jej obraz jednak nie miał cech tak idyllicznych jak w tej piosence. Przed wojną czytaliśmy amerykańskie powieści protestu społecznego np. Uptona Sinclaira, o pracy w rzeźniach w Chicago “The Jungle" (1906, tytuł polski “Grzęzawisko", wyd. 1907) czy Jacka Londona, nie mówiąc już o “Chacie wuja Toma" i nie byliśmy całkiem odporni na wieści o gangsterach, ze sławnym Al Capone na czele.

Niemniej podczas wojny czekaliśmy na zwycięstwo aliantów i nawet przerabialiśmy słowo “anglosasi" na “angloczasi", tak powolny wydawał nam się postęp wojny. Klęska Powstania Warszawskiego szła na rachunek Stalina, który celowo odmówił pomocy, a nie na rachunek aliantów, którzy pomóc nie chcieli, a właściwie nie mogli. Ale istniała świadomość Katynia, czyli jego rzeczywistych sprawców oraz świadomość sztuczności sojuszu Zachodu z bolszewikami. A tu raptem: to jest Ameryka, to słynne USA. To już chyba nadmiar udawania, że nic się naprawdę nie stało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2004