Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słuchając płyty nietrudno zauważyć, że artysta założył sobie dwa ambitne, lecz chyba wykluczające się cele: stworzenie muzyki dla szerokiego odbiorcy (w tym miłośników Charlesa) i jednoczesne odciśnięcie na niej własnego znaku firmowego. Do realizacji projektu zaangażował rozbudowany zespół z sekcją rytmiczną, czterema wokalistami oraz muzykami towarzyszącymi (trąbka, saksofony, puzon, instrumenty perkusyjne, chórek). Ta pokaźna ekipa wyraźnie “odciąża" lidera, zwłaszcza w utworach z wokalem, kiedy Scofield przyjmuje niemal rolę akompaniatora. Niestety, właśnie te numery rozczarowują najbardziej; interpretacje “I Can’t Stop Loving You", “Night Time Is the Right Time" czy przesłodzonego “You Don’t Know Me" pokazują, jak “niewdzięcznym" tworzywem okazał się ten repertuar i jak łatwo ugrzęznąć w rhythm’n’bluesowych kliszach, jeśli nie zaproponuje się śmielszej formuły. Zdecydowanie ciekawiej wypadły kompozycje czysto instrumentalne (na płycie niestety w mniejszości), zaś prawdziwą perełką okazał się “Hit the Road Jack", z kapitalnie zaaranżowaną sekcją dętą (w stylu westcoastowego comba), wyrazistą linią basu oraz wyśmienitą grą lidera. Szkoda, że cała płyta nie rozwinęła się w tym kierunku.