Szanse na przeżycie

Czy kultura przetrwa czas pandemii? I jak później ma wyglądać jej wsparcie przez państwo? Wiele się ostatnio mówi o sytuacji restauratorów czy hotelarzy, a o ludziach kultury jakby zapomniano.

22.02.2021

Czyta się kilka minut

Muzeum Narodowe w Warszawie otwarte z obostrzeniami. 2 lutego 2021 r. / ANDRZEJ HULIMKA / FORUM
Muzeum Narodowe w Warszawie otwarte z obostrzeniami. 2 lutego 2021 r. / ANDRZEJ HULIMKA / FORUM

Niedawno Ministerstwo Kultury i prorządowe media ogłosiły, że „New York Times” wymienił Polskę wśród ośmiu krajów, które najhojniej wsparły artystów i ludzi kultury podczas pandemii COVID-19. Najwyraźniej niedokładnie przeczytano tekst Aleksa Marshalla, który opisał jedynie – na przykładach wybranych państw – sposoby finansowej pomocy oraz błędy przy tej okazji popełnione. Nie ma zatem powodów, by ogłaszać wielki sukces.

W ubiegłym roku – to fakt – państwo polskie wyasygnowało znaczne kwoty na wsparcie dla branży kulturalnej i artystów. Ministerstwo Kultury informuje nawet, że na tę pomoc przeznaczono już ponad 6 mld zł. Znaczna część tej pomocy pochodzi jednak z Tarcz Antykryzysowych i nie jest specjalnie adresowana do obszaru kultury, co utrudnia ocenę realnego wsparcia. Znacznie mniejszą skalę miały programy wyłącznie przeznaczone dla tego obszaru, jak „Kultura w sieci” z budżetem 80 mln zł.

Problemem jest adekwatność tych kwot do skali potrzeb. Tylko do „Kultury w sieci” w ciągu dwóch tygodni wpłynęło 12 tys. wniosków. Inny problem to rodzaj proponowanego wsparcia, które po części opierało się na przeniesieniu dotychczasowej działalności do sieci. Jak zauważyła niedawno na łamach „TP” Hanna Wróblewska, dyrektorka warszawskiej Zachęty, „trwają działania online: edukacyjne, promocyjne czy dokumentacyjne. Jednak galeria bez publiczności i wystaw ma trochę mniejszy sens”. Pytanie o sens funkcjonowania w sieci jest jeszcze bardziej zasadne w przypadku malarzy czy konserwatorów sztuki.

Kluczowe zaś pozostaje inne pytanie: czy właściwą odpowiedzią w sytuacji nadzwyczajnej jest dotychczasowy sposób wsparcia, oparty przede wszystkim na systemie projektowym. Czy raczej niezbędny jest dostęp do funduszy, które pozwolą instytucjom kultury na przetrwanie w czasie radykalnego ograniczenia możliwości działania i maksymalne zachowanie miejsc pracy.

Co w nowym roku

Kultura jest jedną ze sfer najsilniej dotkniętych przez antypandemiczne ograniczenia. Po obostrzeniach z pierwszej połowy minionego roku przyszły następne. Nawet jeżeli rząd decyduje się poluzować niektóre restrykcje, to nowe mutacje koronawirusa oraz sposób, w jaki realizowany jest Narodowy Program Szczepień, mogą sprawić, że te restrykcje wrócą. A straty poniesione w poprzednich miesiącach są ogromne.

Niedługo poznamy informacje o stanie kultury w 2020 roku, ale już dane częściowe pokazują skalę problemu. Według badania przeprowadzonego przez GUS w II kwartale ubiegłego roku 3047 z spośród 4691 ankietowanych instytucji doświadczyło negatywnych skutków pandemii. W przypadku 40,9 proc. z nich spadek przychodów z działalności gospodarczej wyniósł ponad 50 proc., a w 13,7 proc. instytucji przekroczył 90 proc.

W ubiegłym roku zawieszono wszystkie ważne festiwale muzyczne oraz radykalnie ograniczono liczbę koncertów. Drastycznie spadła frekwencja w kinach – jak podał Polski Instytut Sztuki Filmowej, w lipcu o 89,04 proc. w porównaniu z lipcem 2019. Owszem, w niektórych obszarach nastąpił wzrost, np. według Związku Producentów Audio Video o 26,3 proc. zwiększył się przychód ze sprzedaży cyfrowej wersji ­muzyki, to ­jednak tylko częściowo rekompensowało spadek sprzedaży muzyki na nośnikach fizycznych (w przypadku polskich artystów wyniósł on prawie 47 proc.). Rekordowym zaś wynikom obrotów na aukcyjnym rynku sztuki (portal Artinfo.pl napisał o 30-procentowym wzroście w stosunku do roku 2019) towarzyszyło ograniczenie działalności prywatnych galerii, których zadaniem jest nie tylko obrót dziełami, ale też stała praca z artystami i zapewnienie im dotarcia do odbiorców.

Co w tej sytuacji robi rząd? W ramach ogłoszonej w grudniu Tarczy Antykryzysowej 6.0 zwiększono wsparcie finansowe dla sektora kultury. Przede wszystkim zapisano możliwość uzyskania jednorazowego świadczenia postojowego dla prowadzących działalność w zakresie sztuk wizualnych, literatury, muzyki czy teatru. Niestety – o czym niedawno pisała „Rzeczpospolita” – większość freelancerów, z powodu kryteriów koniecznych do ubiegania się o te środki, nie będzie mogła z nich skorzystać.

Rozszerzono też dostęp do tych funduszy przedsiębiorcom z sektora kultury – w tym producentom i dystrybutorom filmów, a także przewodnikom i edukatorom muzealnym oraz podmiotom prowadzącym działalność muzealną. A na początku lutego br. poinformowano o włączeniu do Tarczy Finansowej 2.0 przedsiębiorców z branży filmowej. Nadal jednak jest to szukanie odpowiedzi na już istniejące problemy, bez jakichkolwiek prób myślenia „w przód”.

Od samego początku pandemii pomocy udzielano z opóźnieniem. Decyzje o zamykaniu lub otwieraniu całych obszarów zbyt często następowały nagle, bez jakiegokolwiek uprzedzenia. W pierwszych miesiącach, gdy pandemia dla wszystkich była nowym wyzwaniem, można było to zrozumieć. Jednak tryb reaktywnego działania stał się codziennością, jakby rząd nie był zdolny do myślenia wykraczającego poza dzień wczorajszy.

Dotychczasowe wsparcie nie dotarło do wszystkich potrzebujących i przede wszystkim nie było wystarczające. Do tej pory nie widać też namysłu rządzących nad tym, jak ma wyglądać kultura i jej instytucje po wygaśnięciu pandemii – jakby zakładano, że realną opcją jest powrót do stanu sprzed marca 2020. Nie widać prób potraktowania doświadczeń ostatniego roku jako pewnej szansy – a przecież sytuacja kryzysu wymusza zmiany.

Nie zastanawiano się chociażby, czy należy podtrzymywać dotychczasową strukturę tzw. wolnych zawodów, dając ich przedstawicielom, jak w Niemczech, środki na przetrwanie w czasie pandemii, czy też raczej, jak w Wielkiej Brytanii, stawiać na przebranżowienie tych osób. Nie mówiąc już o przygotowaniu programów stymulacyjnych, jak uruchomiony latem 2020 niemiecki Neustart Kultur z budżetem miliarda euro, przeznaczonym nie tylko na przeciwdziałanie następstwom pandemii, ale także na wznowienie działalności (np. finansowanie wydarzeń muzycznych do końca sierpnia 2021).

Inna formuła

Nie wiadomo nawet, jakie dalsze konkretne działania zamierza w tym roku podejmować MKiDN. Próbą nowego sposobu funkcjonowania był Fundusz Wsparcia Kultury. W jego pierwszej edycji ponad 2 tys. samorządowych instytucji kultury, organizacji pozarządowych oraz przede wszystkim firm prywatnych miało otrzymać 400 mln zł tytułem rekompensaty przychodów utraconych w pandemii. Wsparto wszystkich, którzy prawidłowo złożyli wnioski. Rekompensaty dotyczą okresu od 12 marca do 31 grudnia 2020, a za punkt wyjścia przyjęto przychody za analogiczny okres poprzedniego roku, tylko pomniejszony o wsparcie otrzymane z innych środków publicznych na przeciwdziałanie skutkom COVID-19.

Jednak upublicznienie w listopadzie 2020 r. listy beneficjentów wywołało burzę w mediach, zwłaszcza społecznościowych. Na liście znalazły się bowiem nie tylko Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (2 mln), Fundacja Krystyny Jandy (1,8 mln), Forum Muzyki im. Witolda Lutosławskiego (ponad 1,3 mln), organizator katowickiego OFF Festival Fundacja Independent (1,8 mln), ale też Golec Fabryka (prawie 1,9 mln) czy Renata Świerzyńska Bayer Full Impresariat (400 tys.). Ministerstwu zarzucono, że wspiera celebrytów. Przeciwnicy rządu pisali o dotowaniu twórczości niskich lotów oraz artystów przychylnych PiS-owi, a jego zwolennicy kpili, że artyści „opozycyjni” chcą brać pieniądze od Piotra Glińskiego. Sam minister zaś zamiast udzielić rzeczowych odpowiedzi na zarzuty, zwyczajowo już próbował uprawiać publicystykę.

Ostatecznie pod wpływem krytyki wstrzymano wypłatę środków do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Pytane o dalsze losy Funduszu, Ministerstwo podało na początku grudnia, że po przeanalizowaniu argumentów, jakie padły podczas dyskusji nad listą beneficjentów, „generalnie kwoty przydzielonych dotacji zostały obniżone”. A „weryfikacja merytoryczna w niektórych przypadkach potwierdza brak zasadności części przedstawionych przez wnioskodawcę kosztów”.

Ostatecznie np. dotację dla Teatru Słowackiego obniżono o 20 tys. zł (czyli o 1 proc.), ale już warszawskiemu Teatrowi Powszechnemu obcięto aż 82 tys. zł z przyznanych wcześniej 400 tys. (czyli 20,5 proc.). Jednak do tej pory nie upubliczniono kryteriów, wedle których tych cięć dokonano, ani nie ogłoszono ostatecznej listy beneficjentów i przyznanych im dotacji.

Na pewno przy podejmowaniu decyzji o wsparciu konkretnych podmiotów popełniono błędy. Jeszcze większe wątpliwości można mieć do niektórych założeń przyjętych przy tworzeniu Funduszu. Dlaczego ograniczono wsparcie jedynie do kilku segmentów kultury? Dlaczego instytucje samorządowe mogły otrzymać do 40 proc., a pozostałe do 50 proc. utraconych przychodów? Czy należało wykluczać ważne dla finansowania instytucji kultury i organizacji społecznych dotacje jako źródła przychodu?

Po odpowiednich korektach i wprowadzeniu takich rozwiązań, jak np. limit wysokości wynagrodzeń, by środki publiczne nie pogłębiały różnic dochodowych w kulturze, Fundusz – rozszerzony na inne formy aktywności, jak sztuki wizualne – mógł stać się formą pomocy w 2021 r. Jego zaletą było bowiem odejście od myślenia projektowego, a tym samym dostrzeżenie, że wszystkim przyszło funkcjonować w sytuacji odległej od normalności.

Fundusz Wsparcia Kultury zakładał zminimalizowanie arbitralności w ocenie wniosków – nawet jeżeli przyjęte algorytmy podziału środków okazały się dalekie od doskonałości. Przyjęto w nim również założenie, że środki trafią także do ludzi zaangażowanych w tworzenie wydarzeń i ich upowszechnianie. Dostrzeżono, że ważne ogniwo w tworzeniu i upowszechnianiu kultury stanowią osoby, które artystami po prostu nie są – o czym łatwo się zapomina. A przecież ekipy techniczne należą do grup najsilniej dotkniętych obostrzeniami związanymi z pandemią, bo – inaczej niż na przykład muzycy – nie mogą liczyć na środki z tantiem.

Jednak dyskusja o Funduszu w niewielkim stopniu dotyczyła meritum, a na pewno nie przyczyniła się do stworzenia lepszych mechanizmów pomocy kulturze w dobie pandemii. Doszło za to do autokompromitacji części osób, które uchodzą za ekspertów w dziedzinie polityki kulturalnej.

Można zrozumieć emocje tych, których oburzyły kwoty przyznane gwiazdom estrady, niejednokrotnie niskiego lotu, zwłaszcza w sytuacji strat ponoszonych przez całe rzesze osób pozbawionych przez pandemię możliwości zarobku. Zwykli obserwatorzy nie mają obowiązku wczytywania się w dokumenty, które dość precyzyjnie mówiły, że z przyznanych kwot trzeba się rozliczyć i że nie można za nie nabyć luksusowego apartamentu lub samochodu sportowego. W przypadku ekspertów sprawa jest bardziej skomplikowana – sięganie przez nich po mało poważne argumenty świadczy albo o pełnym podporządkowaniu dyskusji o kulturze dominującym podziałom politycznym, albo o… niewiedzy, w jaki sposób od lat funkcjonuje kultura.

Na przykład Bogdan Zdrojewski za podejrzane uznał m.in. przyznanie dotacji firmie Dach-Complex z Gostynina, zajmującej się kładzeniem blachodachówki – nie raczył bowiem sprawdzić, że jej właściciel, a jednocześnie gitarzysta blue­sowy Michał Bartosiak organizuje koncerty w swoim mieście (wsparcie można było otrzymać wyłącznie na tę część działalności, która dotyczy kultury). Jak widać, nawet pełnienie funkcji ministra nie przekłada się na realną wiedzę o tym, za co ministerstwo odpowiada.

Najbardziej jednak zdumiewa brak reakcji ekspertów i polityków opozycyjnych, kiedy Fundusz powstawał. A nie działo się to przecież w tajemnicy. Dlaczego choćby nie zwrócono uwagi na niezrozumiałe ograniczenie wsparcia jedynie do teatru, muzyki i tańca?

Kultura częścią gospodarki

Wkład kultury do PKB to 3,5 proc., a wytwarzana wartość dodana to około 30 mld zł. Przemysły kultury i kreatywny są także ważnym pracodawcą – w tym segmencie gospodarki działało 117,2 tys. przedsiębiorstw (dane GUS za 2018 rok). Trudna sytuacja w branży artystycznej przekłada się na problemy nie tylko osób ją tworzących i ich rodzin. Ten argument przywoływali twórcy, protestujący jesienią przeciwko zbyt małemu wsparciu.

Fundusz Wsparcia Kultury był pierwszym programem przygotowanym przez MKiDN, który potraktował kulturę jak sektor ważny dla gospodarki. Co jednak ma poważne następstwa – oznacza bowiem odejście od wartościowania i podziału na twórczość popularną i „wysoką”. I – podobnie jak w innych sektorach – wsparcie podczas sytuacji kryzysowej wszystkich, którzy z powodu niezależnych od nich ograniczeń ponoszą straty.

Paweł Potoroczyn narzekał niedawno na łamach „TP”, że kiedyś „pop w naszym kraju reprezentowali Czesław Niemen, Ewa Demarczyk, Marek Grechuta czy Grzegorz Ciechowski”, a dziś Bayer Full i bracia Golec. Tyle że ci ostatni byli ważnymi graczami na rynku, zanim PiS doszedł do władzy. Owszem, TVP pod rządami Jacka Kurskiego próbuje ich twórczość uczynić częścią artystycznego mainstreamu, ale przecież wszyscy, niezależnie od poziomu artystycznego, wypracowują część wkładu kultury do PKB, na który tak często się powoływano.

Spór wokół Funduszu Wsparcia Kultury dobrze wydobył paradoksy związane z funkcjonowaniem współczesnej kultury. W normalnych czasach zapewne nikt poważnie nie potraktowałby pomysłu wspierania ze środków publicznych wielu przejawów kultury popularnej. Jednak stan kryzysu wywołany pandemią przypomniał, że ludźmi tworzącymi system kultury nie są tylko uznani artyści, ale też wykonawcy disco polo, a przede wszystkim członkowie ekip technicznych, programiści, pracownicy agencji artystycznych czy edukatorzy. Uznanie tego musi prowadzić do przemyślenia funkcji, jaką pełni Ministerstwo Kultury i państwo jako dysponent środków publicznych. Czy jego zadaniem nie jest zadbanie o prawa tych, bez których kultura po prostu nie mogłaby funkcjonować?

Nowa umowa społeczna

W przywoływanym tekście Pawła Potoroczyna pada ważny postulat zawarcia nowej umowy społecznej, bo tylko ona pozwoli nam przezwyciężyć obecne podziały. A bez kultury – czyli bez podbudowy aksjologicznej – zawarcie takiej umowy po prostu nie będzie możliwe. Jednak najpierw potrzebne jest minimum porozumienia społecznego co do jej wsparcia w czasach pandemii. Bo kultura po prostu może nie przeżyć.

Przez lata kolejnym ministrom, poczynając od Waldemara Dąbrowskiego i Kazimierza Michała Ujazdowskiego po Małgorzatę Omilanowską, udało się odbudować prestiż Ministerstwa Kultury, przekonać do konieczności wsparcia kultury przez państwo i zwiększyć środki na ten cel. Piotr Gliński, pierwszy szef MKiDN z tytułem wicepremiera, doprowadził do dalszego wzrostu wydatków. Równocześnie jednak, ostentacyjnie podkreślając klientystyczne rozumienie relacji władza–obywatele i związek między wsparciem ze środków publicznych a (przynajmniej oczekiwanym) poparciem dla obecnego rządu, skutecznie podkopał zaufanie społeczne do działań Ministerstwa.

Fundusz Wsparcia Kultury stał się ofiarą tej rozbudzonej przez ministra nieufności – chociaż w tym przypadku starano się zminimalizować arbitralność w przyznawaniu środków i wsparcie mieli otrzymać wszyscy, którzy poprawnie złożyli wnioski. A sam Piotr Gliński musiał bronić programu, który wspierał także „opozycyjnych” artystów.

Trudno oczekiwać, by nagle przestano wierzyć, że MKiDN finansuje jedynie „słusznych”. Następcy obecnie rządzących będą musieli odbudować przekonanie, że państwo przyznaje środki według przejrzystych reguł. Jednak już teraz konieczne jest przedstawienie pakietu działań, które pomogą przetrwać ludziom kultury i jej instytucjom. Nikt z tego zadania nie zwolni tych, którzy dziś dzierżą władzę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2021