Ładowanie...
Stół i ołtarz
Stół i ołtarz
Ewangelista Jan opowiadanie o przemienieniu wody w wino zakończył zdaniem: „Taki początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej i tak objawił swoją chwałę, a Jego uczniowie uwierzyli w Niego”. Tenże Jan podaje również, że gdy po nieudanym połowie Piotr i pozostali uczniowie „wysiedli na brzeg, zobaczyli rozniecone ognisko, położoną na nim rybę oraz chleb” i Jezusa zmartwychwstałego, który powiedział: „Chodźcie coś zjeść”. Także ewangelista Marek wspomina: „Wreszcie [Jezus] ukazał się Jedenastu, gdy byli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i zatwardziałość serca, bo nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego”. Poza tym Jezus dawał się zapraszać w gościnę tak, że w oczach przeciwników uchodził za obżarciucha i pijaka. Słowem wiele najważniejszych wydarzeń miało miejsce przy stole w czasie posiłku. Tymczasem obecnie przy Stole Pańskim robi się coraz luźniej. Spada liczba uczestników na niedzielnych mszach.
Niektórzy z biskupów przyczyny tego mszalnego kryzysu dostrzegają w strachu przed zarażeniem koronawirusem, w limitowaniu miejsc w kościołach, jak też w dyspensach od uczestniczenia w niedzielnej Eucharystii czy w przyzwyczajeniu do oglądania mszy w mediach. Zawiedli się też ci, którzy twierdzili, że po ustaniu pandemii wszystko powróci do normy, zwłaszcza „dzieci zatęsknią za katechezą”. Jeden z biskupów tak tę kwestię ujął: „Podobnego zjawiska spodziewaliśmy się w odniesieniu do kwestii chodzenia do kościoła. Mieliśmy nadzieję, że wierni zauważą, że od coniedzielnego oglądania mszy św. w telewizji ważniejsze jest realne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej. Niestety, w dużej części tak się nie stało”. Natomiast prymas Wojciech Polak stwierdza: „Niepokojące są badania CBOS-u, z których wynika, iż w najmłodszej grupie badanych spadek praktyk religijnych sięga 30 proc. To są liczby wręcz dewastujące. Pokazują, że w młodym pokoleniu następuje bardzo mocne przewartościowanie. To domaga się poznania przyczyn tego procesu i znalezienia adekwatnej odpowiedzi duszpasterskiej i sposobu, jak głosić tym ludziom kerygmat”.
Zwykle takie nieszczęścia jak epidemie powodowały wzrost praktyk religijnych; tym razem stało się inaczej. Widocznie nie w tzw. zaświatach szukano ratunku. Ale tę zmianę należy uznać za dobry znak, co powinno zmuszać do krytycznego popatrzenia na dotychczasowy kerygmat. Odchodzący z Kościoła i rezygnujący z sakramentów nie stają się automatycznie wrogami Boga i chrześcijan. A to znaczy, że nie Bóg rozczarował ludzi, ale Kościół. Czy nie nadszedł czas na przesunięcie akcentów i przypomnienie sobie, że zanim Kościół zaczął gromadzić się przy ołtarzu, by składać ofiarę, zbierał się przy stole, by dzielić się chlebem? ©
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]