Smok w smogu

Właśnie ruszył Polski Alarm Smogowy. Czystego powietrza jako pierwsi zaczęli domagać się krakowianie. I robią to coraz skuteczniej.

23.02.2015

Czyta się kilka minut

Świt 13 grudnia 2014 r. – jednego z nielicznych w ostatnich miesiącach dni, kiedy z Krakowa widać było Tatry. Wiszący nad miastem smog został przewiany przez halny. / Fot. krzan.pl
Świt 13 grudnia 2014 r. – jednego z nielicznych w ostatnich miesiącach dni, kiedy z Krakowa widać było Tatry. Wiszący nad miastem smog został przewiany przez halny. / Fot. krzan.pl

W Krakowie zimą ciężko oddychać, ale i ucieczka w góry nie pozwala zaczerpnąć świeżego powietrza. Od połowy lutego krakowianie wyjeżdżają z dziećmi na ferie do miejsc, które tylko z nazwy i za sprawą ściąganych opłat miejscowych noszą nadal miano kurortów. Część ich mieszkańców – choć zazwyczaj mniejszość – nie przestaje truć swoich gości, sąsiadów i siebie.

Powietrze tylko rześkie

Z Piotrem Manowieckim, koordynatorem Podhalańskiego Alarmu Smogowego, umawiam się w rozsławionym przez Kamila Stocha Zębie, najwyżej położonej wsi w Polsce. Skończył właśnie narciarską lekcję telemarku. Chce, żebym na własne oczy, a raczej nozdrza, przekonał się, że problem nie dotyczy jedynie dużych ośrodków, miast położonych w niecce, jak Zakopane.
– Czuje pan to? – pyta na powitanie. Powietrze jakby zapachem i kolorem chciało przypomnieć, że jest Środa Popielcowa. Nad stokiem narciarskim wielkim łukiem unosi się brudnoszara chmura dymu buchająca z komina jednego z pensjonatów. Dokoła dymi ich jeszcze kilka. Choć niebo jest gwiaździste, nad okolicą zalega śmierdząca mgiełka. – Tutaj potwierdza się – jak ktoś ma wątpliwości – skąd to się bierze. Niska emisja. Tu nie ma przecież żadnego transportu.
Manowiecki jest tłumaczem języka czeskiego, miłośnikiem narciarstwa biegowego i aktywistą. W swoim domu nie może otwierać okna na noc nawet latem. W szyby już od 6 rano bucha smrodliwy dym z komina sąsiadów.
– Jeden z pensjonatów w Murzasichlu reklamuje się tym, że wieś oferuje „rześkie powietrze”. Przynajmniej nie kłamią, że jest czyste – mówi.
Od własnego problemu przeszedł do problemu regionu. Rok temu wraz z grupą mieszkańców Podtatrza zapoczątkował Podhalański Alarm Smogowy. Poprzedziła go kampania „Zakopane, czas na oddech!”, zainicjowana przez koleżankę Manowieckiego z Harendy, najbrudniejszego miejsca w Zakopanem.
Problem nagłośnił wyprodukowany przez Fundację ClientEarth Poland, przy wsparciu Polskiej Zielonej Sieci, dwuminutowy film „Walka o oddech”. Andrzej Bargiel, himalaista, biegacz i nasz najlepszy narciarz wysokogórski mówi w nim: „Ludzie pytają, co w górach jest ważne, a ja odpowiadam, że to samo, co w życiu: oddychanie”. Tymczasem żyjąc w Zakopanem, jest biernym palaczem: wypala ok. 3,5 tys. papierosów rocznie. To ilość symbolicznie odpowiadająca dawce benzo(a)pirenu, silnie rakotwórczego i mutagennego związku chemicznego występującego zarówno w dymie papierosowym, jak i w smogu powstającym z niskiej emisji, głównie na skutek spalania śmieci oraz węgla słabej jakości w domowych paleniskach.
Na potrzeby filmu dr Monika Ścibor z Instytutu Zdrowia Publicznego CM UJ dokonała także pomiarów chwilowych stężeń pyłu zawieszonego (PM10). Przekroczenia w niektórych punktach Zakopanego sięgały 500 proc. Polska jest jednym z trzech najbardziej zanieczyszczonych nim krajów Europy, ale pod względem stężenia bezno(a)pirenu bije na głowę nawet Bułgarię.
Pod Tatrami powietrze się oczyszcza, gdy wieje orawiak lub halny (który rozpędza smog nawet w Krakowie); normy nie są przekraczane także podczas opadów. W kurortach problem jest sezonowy, narasta w okresie ferii zimowych: wtedy turyści zapełniają hotele, pensjonaty i kwatery, które trzeba ogrzać, zwiększa się także ruch samochodowy, z którego pochodzi część zanieczyszczeń. Sezon smogowy w Zakopanem trwa około 80 dni – przez taki przeciętnie okres stężenie PM10 w powietrzu przekracza wartość 50 mikrogramów pyłu na metr sześcienny (norma EU: 40 mikrogramów).
Zakopane, jak podkreśla Manowiecki, jest i tak w komfortowej sytuacji. Ponad 50 proc. gospodarstw ogrzewane jest już czystymi źródłami energii, rozwija się sieć geotermalna. Żyje w nim wielu ludzi kultury, sportowców, obrońców przyrody, którzy dostrzegają problem. Jest z kim rozmawiać. Działają niezależne media, zwłaszcza „Tygodnik Podhalański”, który szeroko informuje o zanieczyszczeniu i nagłaśnia postulaty aktywistów.
– Poza tym Zakopane odważyło się postawić u siebie stację pomiarową – mówi Manowiecki. – A nie mamy na bieżąco aktualizowanych danych z Karpacza, Szklarskiej Poręby ani z Muszyny.
W tej ostatniej badań jakości powietrza nie przeprowadzano już od dziewięciu lat. Włodarze Muszyny i pobliskiej Krynicy-Zdroju oburzyli się na opublikowany w grudniu raport ClientEarth, z którego wynika, że uzdrowiska niezgodnie z prawem pobierają opłaty klimatyczne. Muszyna domaga się od ekologów milionowego odszkodowania.
W Rabce, uzdrowisku dla osób z chorobami płuc, w 2014 r. normy PM10 były przekroczone przez przynajmniej 22 dni (powietrze monitorowano tylko przez 124 dni); poziom benzo(a)pirenu był taki jak w Krakowie. W Suchej Beskidzkiej, w której mieści się wiele ośrodków wypoczynkowych i duży szpital, normy stężenia benzo(a)pirenu przekroczone są aż piętnastokrotnie. Bardziej zanieczyszczoną miejscowością w Polsce jest tylko Opoczno. Generalnie jednak działa reguła: im dalej na południe, tym gorzej, najgorzej zaś – w górskich miejscowościach, położonych w kotlinach.

Bicie na alarm

– Alarm Smogowy nie mógłby powstać w Warszawie, bo ludzie tego nie czują. Trzeba mieszkać w Krakowie albo Zakopanem – ocenia Manowiecki. Dlatego to właśnie lokalne inicjatywy z tych miast oraz Dolnego Śląska dwa tygodnie temu połączyły się we wspólną kampanię – Polski Alarm Smogowy.
Forpocztą w walce ze smogiem jest Kraków, w którym przekroczenie norm PM10 w powietrzu osiąga niechlubny rekord ponad 150 dni w roku. Dla porównania w Warszawie to ok. 60 dni, W Berlinie 35, a w Sztokholmie zaledwie jeden. Według rankingu Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska z października 2013 r., w Europie tylko dwa bułgarskie miasta, Pernik i Płowdiw mają gorsze powietrze niż Kraków. A w pierwszej dziesiątce znalazło się jeszcze pięć innych polskich miast: Nowy Sącz, Gliwice, Zabrze, Sosnowiec, Katowice. W związku z niedotrzymywaniem zobowiązań co do jakości powietrza Komisja Europejska prowadzi wobec Polski postępowanie, którego wynikiem może być kara w wysokości nawet 4 mld zł.
Jesienią 2012 r. krakowianie, zirytowani biernością władz wobec problemu, uderzyli pięścią w stół.
– To najbardziej zaniedbany obszar polityki ekologicznej państwa – mówi Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego. Guła doradzał narodowemu funduszowi przy programie dopłat do wymiany pieców. Obserwując ten proces, doszedł do wniosku, że nie da się sprawy ruszyć inaczej niż przez donośny krzyk mieszkańców.
– Właśnie oni wymogli na samorządowcach zmiany. Krakowski Alarm Smogowy był tylko katalizatorem w tym procesie – przyznaje. I wspomina dziesiątki tysięcy podpisów pod petycją KAS oraz marsz antysmogowy, który przeszedł ulicami Krakowa w 2013 r.
To dzięki tym akcjom w listopadzie ub. roku Sejmik Województwa Małopolskiego przyjął unieważnioną później przez Wojewódzki Sąd Administracyjny uchwałę o zakazie używania paliw stałych, w tym węgla do ogrzewania mieszkań i domów w Krakowie. Skarga na ten wyrok trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, na którego orzeczenie trzeba poczekać nawet dwa lata. Nie spowolni to raczej procesu wymiany pieców węglowych. Zakaz wprowadzony przez uchwałę antysmogową wejdzie w życie we wrześniu 2018 r. Nawet gdyby NSA odrzucił skargę kasacyjną, nikt po dokonaniu wymiany nie będzie już wracał do starych pieców.
Do tej pory wymieniono ok. 2 tys. urządzeń, przez 3,5 roku będzie trzeba wymienić ich jeszcze ok. 28 tys. Miasto dopłaca do wymiany; prezydent powołał też doradcę ds. walki ze smogiem.

Jogging w masce

Coraz więcej mieszkańców Krakowa angażuje się w walkę o czyste powietrze. Furorę robią dostępne w wielu wzorach i kolorach maski antysmogowe. Choć ich cena nie jest mała – waha się w granicach 100–225 zł, a dochodzą jeszcze koszty eksploatacyjne: 10 par filtrów, które należy wymieniać średnio po 40 godzinach ciągłego używania, to kolejne 110 zł wydatku. Dobry filtr jest w stanie zatrzymać nawet 90 proc. zanieczyszczeń. Maseczkę dostawał na starcie każdy z ponad tysiąca uczestników 1 Krakowskiego Biegu Antysmogowego, który odbył się 15 lutego.
Na początku lutego aktywiści KAS zaczęli prowadzić pomiary stężenia PM10 i PM2,5 w tych miejscach Krakowa, gdzie nie ma stacji monitoringu powietrza. Ma to służyć długoterminowym badaniom. Powstał także nowy spot sygnowany już nazwą Polskiego Alarmu Smogowego, w którym właściciel zakładu pogrzebowego „Lucjan i syn”, grany przez Kajetana Wolniewicza, zachwala swoje trumny i mówi, że nie narzeka na brak klientów.
Według badań, w Polsce w wyniku chorób płuc, nowotworów, zawałów i innych schorzeń wywołanych fatalną jakością powietrza umiera nawet 45 tys. osób rocznie. Ta liczba powinna wystarczyć, żeby krzyk krakowian oraz mieszkańców innych miast i wsi w Polsce został usłyszany przez rządzących i zagłuszył wszelkie argumenty lobby górniczego.
Jaskółki zmian mogą pojawić się już na wiosnę. Trwają prace nad nowelizacją ustawy o ochronie środowiska. Samorządy zostaną wyposażone w nowe narzędzia walki – będą mogły np. ustanawiać wymogi emisyjne dla domowych kotłów. Andrzej Guła przekonuje: – Rozwiązania powinny zależeć od specyfiki lokalnej. Jako Polski Alarm Smogowy nie promujemy idei ogólnopolskiego zakazu palenia węglem. Konieczne jest jednak ucywilizowanie tego, w jaki sposób i czym Polacy ogrzewają swoje domy.
©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2015