Śmierć Politkowskiej

To nie pierwsze zabójstwo dziennikarza w Rosji, ale śmierć Anny Politkowskiej zdaje się ostatecznym memento dla wolności słowa w tym kraju i dla Czeczenów, w imieniu których ta odważna kobieta przemawiała od siedmiu lat. Od wybuchu drugiej wojny czeczeńskiej miesiąc w miesiąc jeździła na Kaukaz, nie było dziury w Czeczenii, do której by nie dotarła. Plonem tych podróży były wstrząsające reportaże, publikowane w moskiewskiej "Nowej Gazietie" - jedynej, jakiej Władimir Putin dotąd nie ujarzmił. Opisywała barbarzyństwa, jakich armia rosyjska dopuszczała się wobec kobiet, dzieci i starców. Rychło stała się znienawidzona przez generalicję i Federalną Służbę Bezpieczeństwa - generałowie nie skrywali, że "trzeba tę sukę zlikwidować". Wiedziała, że to nie żarty. Mogła przestać pisać o Czeczenii, mogła wyjechać z Rosji, co radzili jej szefowie z redakcji. Wyjechała, po miesiącu wróciła i znów jeździła do Czeczenii.

09.10.2006

Czyta się kilka minut

W imię jakich racji ryzykowała życiem? Po czyjej stronie stała? Po stronie człowieka. Potępiała czeczeński terroryzm, ale broniła cywilnych ofiar brudnej wojny. Pisała o spustoszeniach moralnych, jakie "zaprowadzanie konstytucyjnego porządku" czyni w społeczeństwie rosyjskim i czeczeńskim. Krytykowała Zachód za to, że stosuje podwójne standardy, przyzwalając Kremlowi na wymordowanie całego narodu. Była sumieniem Rosji, jedną z nielicznych, którzy ratowali jej honor.

Myślę, że robiła to z miłości do Rosji. Gdy terroryści zaatakowali teatr na Dubrowce, była w USA. Natychmiast wsiadła w samolot do Moskwy. Terroryści Barajewa chcieli rozmawiać tylko z nią, wiedząc, że ona nigdy nie kłamie. Pośredniczyła w pertraktacjach między terrorystami a oddziałami specjalnymi, sama jedna nosiła żywność i wodę dla zakładników. W końcu była świadkiem szturmu na teatr. Winą za śmierć zakładników obarczała władzę. Potem nastąpił atak na Biesłan. Poleciała tam. Ale nie doleciała - na pokładzie samolotu ktoś chciał ją otruć.

Jestem pewien, że nigdy nie poznamy sprawców zbrodni popełnionej w moskiewskiej windzie. I że nieprędko pojawi się w Rosji równie odważny dziennikarz, który przemówi w imieniu osamotnionego narodu czeczeńskiego, protestując przeciwko utożsamianiu każdego Czeczena, nawet dziecka, z terrorystą, i przeciw odpowiedzialności zbiorowej. "Ani w Polsce, ani w Rosji nie brakuje przestępców - mówiła mi. - Ale pan ani ja nie odpowiadamy za ich czyny życiem".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2006