Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W imię jakich racji ryzykowała życiem? Po czyjej stronie stała? Po stronie człowieka. Potępiała czeczeński terroryzm, ale broniła cywilnych ofiar brudnej wojny. Pisała o spustoszeniach moralnych, jakie "zaprowadzanie konstytucyjnego porządku" czyni w społeczeństwie rosyjskim i czeczeńskim. Krytykowała Zachód za to, że stosuje podwójne standardy, przyzwalając Kremlowi na wymordowanie całego narodu. Była sumieniem Rosji, jedną z nielicznych, którzy ratowali jej honor.
Myślę, że robiła to z miłości do Rosji. Gdy terroryści zaatakowali teatr na Dubrowce, była w USA. Natychmiast wsiadła w samolot do Moskwy. Terroryści Barajewa chcieli rozmawiać tylko z nią, wiedząc, że ona nigdy nie kłamie. Pośredniczyła w pertraktacjach między terrorystami a oddziałami specjalnymi, sama jedna nosiła żywność i wodę dla zakładników. W końcu była świadkiem szturmu na teatr. Winą za śmierć zakładników obarczała władzę. Potem nastąpił atak na Biesłan. Poleciała tam. Ale nie doleciała - na pokładzie samolotu ktoś chciał ją otruć.
Jestem pewien, że nigdy nie poznamy sprawców zbrodni popełnionej w moskiewskiej windzie. I że nieprędko pojawi się w Rosji równie odważny dziennikarz, który przemówi w imieniu osamotnionego narodu czeczeńskiego, protestując przeciwko utożsamianiu każdego Czeczena, nawet dziecka, z terrorystą, i przeciw odpowiedzialności zbiorowej. "Ani w Polsce, ani w Rosji nie brakuje przestępców - mówiła mi. - Ale pan ani ja nie odpowiadamy za ich czyny życiem".