Śmierć – czyje to dzieło?

Jeśli chodzi o Boga, to jednego możemy być pewni. O Jego miłość nie musimy się starać.

16.11.2020

Czyta się kilka minut

 Tak mówi Pan Bóg: »Ja sam będę się troszczył o moje owce i sam będę ich doglądał. Ja sam będę pasł moje owce. Ja też będę je prowadził na legowisko – wyrocznia Pana Boga. Będę szukał zaginionej, zabłąkaną zawrócę, skaleczoną opatrzę, chorej przywrócę siły, tłustej i mocnej będę strzegł«” – czytamy w proroctwie Ezechiela.

Co więcej, nie ma też potrzeby przepraszania Boga za grzechy. Z czego nie wynika, że możemy niechby tylko na chwilę zapomnieć, iż jesteśmy grzesznikami, i że nie potrzebujemy przed zgromadzonym w kościele Kościołem wyznawać: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!”. Ale spowiedź nie musi się zaczynać od „Obraziłem Boga następującymi grzechami”, a msza od „Przeprośmy Boga za nasze grzechy”, skoro w Mszale stoi napisane: „Fratres, agnoscamus peccata nostra, ut apti simus ad sacra mysteria celebranda”. Czyli: „Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli z czystym sercem złożyć Najświętszą Ofiarę”. Otóż pierwsza połowa zdania została przełożona poprawnie, ale druga? Przecież w łacińskim tekście, biorąc dosłownie, jest: „abyśmy byli odpowiednio przygotowani do sprawowania świętych misteriów”. Tłumacz, przekładając mysteria na ofiarę, zawęził znaczenie owych misteriów, jako że odnoszą się one do pozostałych sakramentów.

A wracając do owego: „Przeprośmy Boga za nasze grzechy”. Jeśli już ktoś ma przestać się gniewać, to my na Boga, a nie Bóg na nas. I jeśli ktoś z kimś ma się przeprosić, to my z Bogiem, a nie Bóg z nami. Jeśli więc mamy prosić Boga o przebaczenie, to najlepiej o to, by pomógł nam uwierzyć, że już je otrzymaliśmy, zanim o to poprosiliśmy, jako że Bóg „gniewem się nie unosi” i „złego nie pamięta”. A jednak, skoro wierzymy w niczym nieuwarunkowaną miłość Boga do ludzi i całego stworzenia, męczy nas bezwzględna konieczność śmierci, a co za tym idzie, perspektywa sądu. Jak to wszystko pogodzić z miłością Boga nie tylko do ludzi, ale całego stworzenia, przecież też śmiertelnego?

Gustave Martelet w książce „Odnalezione życie wieczne” radzi czytelnikom: „Wobec takiego nieszczęścia [jakim jest śmierć] nie recytujmy zbyt szybko oklepanego »refrenu« na temat grzechu pierworodnego, aby wytłumaczyć to, że umrzemy. Ponieważ fakt śmierci (...) nie pochodzi z grzechu: jest prawem natury, które dotyczy gwiazd, wszystkich stworzeń i ludzi”. Na innym miejscu dopowiada, że „nie ma żadnego życia, które mogłoby istnieć bez śmierci”. W takim przypadku pozostaje człowiekowi jedno: zgodzić się na śmierć, jednocześnie wierząc, że skoro i ona jest dziełem Boga, to z pewnością nie wyrządzi nam krzywdy. Przecież Bóg jest Panem życia. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2020