Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka lat temu grupa duńskich naukowców postanowiła rozwiać wątpliwości w tej kwestii. Zamiast jednak zajmować się składem chemicznym trunku bogów, badacze poddali analizie 3,5 mln rachunków z supermarketów, na których widniały butelki wina – i przyjrzeli się pozostałym sprawunkom. Okazało się, że pijący wino robią inne zakupy niż amatorzy piwa: chętniej sięgają po oliwki, ser, owoce, chude mięso i herbatę. Piwosze z kolei częściej od innych kupują czipsy, cukier, napoje gazowane i tzw. żywność wygodną (czyli taką, którą można np. szybko podgrzać w kuchence mikrofalowej). Dlaczego miłośnicy wina jedzą zdrowiej? Badacze tłumaczą, że dzieje się tak, ponieważ mają oni – statystycznie – bardziej wybredny zmysł smaku.
Wnioski Duńczyków zaprowadziły jeszcze dalej Marka Schatzkera, autora „The Dorito Effect”, wydanej w maju książki o nawykach żywieniowych Amerykanów. Ludzie odżywiają się źle, ponieważ zdrowe jedzenie stało się z biegiem lat coraz mniej smaczne. I na odwrót: to, czego ludzie jeść nie powinni, smakuje coraz lepiej. „Ludzie – pisze Schatzker – poszukają smaku. Przyjemność, którą on powoduje, jest tak duża, że tylko ci z najsilniejszą wolą mogą się jej oprzeć. W przyrodzie istnieje związek między smakiem a wartością odżywczą. W przypadku człowieka, technologia sztucznego wzbogacania smaku przerwała jednak tę zależność”.
Statystyczne zwycięstwo czipsów nad serkiem pleśniowym jest więc paradoksalne – wygląda na to, że im gorsze jedzenie, tym więcej go spożywamy. ©℗