Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W roku następnym wiersz znalazł się w tomie „Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada”. Minęły kolejne cztery lata i na łamach miesięcznika „Znak” ukazała się Ewangelia według Marka w przekładzie poety. Ta publikacja, wraz z Eklezjastą w „Tygodniku Powszechnym” i wyborem Psalmów w „Twórczości”, była dla nas sygnałem zmian w peerelowskiej „polityce kulturalnej”. Objęty dotąd zapisem cenzury autor pojawił się w oficjalnym obiegu, choć tylko jako tłumacz; dopiero Nagroda Nobla sprawiła, że wydawać zaczęto jego własne utwory.
W biografii Miłosza przekłady biblijne, nauka hebrajskiego i greki zajmują miejsce szczególne i łączą się zarówno z jego krytycznym stosunkiem do współczesnej kultury i niezgodą na kształt nowych spolszczeń Księgi, jak i z dramatycznymi wydarzeniami w życiu osobistym, chorobą żony i syna. Codzienne doświadczenie niezawinionego cierpienia najbliższych towarzyszyło pracy nad Eklezjastą i Hiobem. Ważną rolę odegrały też namowy przyjaciela, Józefa Sadzika – filo- zofa i duchownego, człowieka wielkiej wrażliwości i rozległej wiedzy. On właśnie jest autorem znakomitych esejów wprowadzających do książkowych wydań Księgi Psalmów i Księgi Hioba; umarł nagle, na serce, w drukarni, do której zawiózł skrypt tej ostatniej.
„Samo zwrócenie się do Biblii następujące ma przyczyny – tłumaczył Miłosz. – Skoro nikogo nie przekonam i nic nie zmienię, skoro świat podąża swoim obłąkanym torem, jak w możliwie najlepszy sposób wykorzystać tę umiejętność, jaką mam, sztukę mowy rytmicznej? W jakim języku mogę to robić najlepiej? Tylko w polskim. Co w polskim jest najbardziej potrzebne? Słowo wyzwalające, które samym swoim istnieniem chroni od przędzy frazesów, sloganów i dwu-mowy. W chwili, kiedy znikła łacina, słowo to zostało zagrożone przez inwazję jednego, powszechnego już, dziennikarskiego stylu, wkradającego się nawet do przekładów Pisma”.
Szukając inspiracji, sięgał Miłosz głęboko w przeszłość, aż po XV-wieczny „Psałterz puławski”. Odkrył też dla siebie przekłady rabina Izaaka Cylkowa (1841–1908) i uważał, że tylko on rywalizować może z Bibliami brzeską i gdańską. Polecając teraz wznowienie „Ksiąg biblijnych” Miłosza, przypominam przy okazji, że wydawnictwo Austeria dokonało w ostatnich latach reedycji Biblii Hebrajskiej Cylkowa. Przypominam – i też polecam!
„Czesław Miłosz: Księgi biblijne. Przekłady z języka greckiego i hebrajskiego. Księga Psalmów, Księga Hioba, Księgi Pięciu Megilot, Księga Mądrości, Ewangelia według Marka, Apokalipsa”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, ss. 700.