Siostra gejów

Nie mówicie o homoseksualizmie, mówicie o ludziach – tłumaczy biskupom amerykańska zakonnica, od pół wieku zajmująca się prawami osób LGBT.

05.12.2016

Czyta się kilka minut

S. Gramick podczas pobytu w Polsce, listopad 2016 r. / Fot. Tomasz Paczos / FOTONOVA
S. Gramick podczas pobytu w Polsce, listopad 2016 r. / Fot. Tomasz Paczos / FOTONOVA

​Dominic Bash wypatrzył ją podczas tanecznego spotkania Gay Liberation Front w episkopalnej parafii. Przyszła z ciekawości, pod pozorem sprzedawania coli, i zakładając welon, którego na co dzień właściwie nie nosiła. Podszedł przy następnej okazji, gdy zobaczył ją (już bez welonu) na mszy koncelebrowanej wspólnie przez episkopalnego i katolickiego księdza. Był 1971 r., niespełna 30letnia siostra Jeannine Gramick ze zgromadzenia sióstr Notre Dame właśnie zaczynała studia na Uniwersytecie w Pensylwanii. Dominic zaś niedawno wystąpił z zakonu, uważając, że nie da się pogodzić powołania z homoseksualizmem, i odnalazł miejsce w Kościele episkopalnym.

– Jako dobra katolicka zakonnica powiedziałam: „Twój Kościół cię nie odrzucił, masz prawo do sakramentów jak każdy inny katolik” – opowiada s. Gramick. Wtedy Dominic opowiedział jej o swoich znajomych, homoseksualnych katolikach, którzy bardzo chcieliby wziąć udział w mszy. Tak rozpoczęły się cotygodniowe Eucharystie w jego domu. Gramick zapraszała katolickiego księdza, Dominic – znajomych gejów.

Właśnie od spotkania z konkretnym człowiekiem zaczęło się pięć dekad pracy s. Gramick na rzecz katolików LGBT.
Chodźmy do baru

Kiedy zaczynała, nie tylko katolicki, ale także świecki ruch emancypacyjny gejów i lesbijek był w powijakach. W końcu czerwca 1969 r. wybuchły zamieszki po policyjnym nalocie na gejowski klub Stonewall w Nowym Jorku, co było impulsem do stworzenia ruchu walki o prawa osób LGBT. W tym samym roku w Kalifornii grupa gejów z katolickim księdzem zaczęła się spotykać na dyskusji i liturgii, dając tym samym początek Dignity – organizacji, która zajmuje się duszpasterstwem osób homoseksualnych. Grupa, którą stworzyła s. Gramick w Pensylwanii, stała się ostatecznie oddziałem tej organizacji.

Ale przecież jako „dobra katolicka zakonnica” wcześniej nie zetknęła się z tematem. Nie znała osób homoseksualnych szukających miejsca w Kościele. Skąd wiedziała, co robić?

– Pojechałam do naszego macierzystego domu zakonnego, rozmawiałam z przełożoną prowincjalną – opowiada. – Kobiety kierujące naszym zakonem były bardzo mądre, dużo czytały, słyszały o homoseksualizmie i zachęciły mnie, żebym robiła, co mogę. Powiedziały: „Kościół porzucił tych ludzi, więc nie zaniedbaj studiów, ale rób wszystko, co w twojej mocy”.

Gdy wyjechała do Baltimore, by uczyć w college’u prowadzonym przez jej zgromadzenie, również założyła grupę Dignity. Chciała dotrzeć do innych gejów katolików i ktoś powiedział, że znajdzie ich w barach. „Chodźmy zatem do barów” – powiedziała. Przełożona zadzwoniła sprawdzić, czy faktycznie siostra Jeannine bywa w gejowskich klubach.

– Oczywiście, że tak – odparła. – Przecież tam właśnie są ludzie, których chcę zaprosić do Kościoła.
Lata 70. w Kościele dawały poczucie nadziei i zmiany. Sobór wzbudził wiele entuzjazmu. W 1978 r., wraz z o. Robertem Nugentem, s. Gramick założyła New Ways Ministry, które miało zajmować się edukacją o osobach LGBT w Kościele. Nadchodziły jednak inne czasy.

Komisji się nie podoba

Zaczęło się niepozornie, od sporu z lokalnym hierarchą. – Abp James Hickey był moją Nemezis – s. Gramick rozpoczyna opowieść o biskupie, który doprowadził do jej procesu przed Kongregacją Nauki Wiary. – Właśnie organizowaliśmy pierwsze sympozjum o homoseksualizmie dla liderów kościelnych. Wysłaliśmy mu zaproszenie, a potem zaprosiliśmy też wszystkich biskupów oraz przełożonych zakonów męskich i żeńskich. Powiedział, że się nie zgadza, nie podobało mu się, że w programie jest wystąpienie homoseksualisty – opowiada s. Gramick.

Kiedy mimo to nie odwołali spotkania, napisał, że nie mają jego poparcia, co nie przeszkodziło dwustu przełożonym kościelnym wziąć w sympozjum udziału.

Jaki był cel działalności, która wzbudziła taką podejrzliwość? – Promować pojednanie między gejami, lesbijkami (transpłciowość wtedy nie przychodziła nam na myśl) i innymi członkami Kościoła – opowiada s. Gramick. – Celem tych konferencji była edukacja i budowanie mostów. Rozmawialiśmy o homoseksualności z punktu widzenia nauki, socjologii, psychologii, ale też Biblii i Tradycji. Przedstawialiśmy również tradycyjną naukę o etyce seksualnej.

Wkrótce abp Hickey zwrócił się do przełożonej s. Gramick, pytając, czemu ta wykonuje pracę duszpasterską, do której jej nie skierował. Usłyszał, że została wydelegowana przez zakon. Chciał, żeby ją skierowano na inne pole. Zgromadzenie odmówiło. Wtedy zwrócił się do Watykanu.

– We wczesnych latach 80. moja wspólnota dostała list z sugestią, że powinna prześledzić, co robię, i wysłać raport. Raport był bardzo pozytywny, ale sytuacja powtórzyła się jeszcze trzy razy, a do ostatniego pisma dodano pytanie: „Jakie kary rekomendujecie?”. Zgromadzenie odpowiedziało, że nie zaleca żadnych kar, bo wykonuję pracę duszpasterską, do której mnie skierowało, i że chciałoby rekomendować, żeby zajmowało się tym więcej sióstr i księży.

W odpowiedzi Kongregacja Nauki Wiary postanowiła stworzyć własną komisję. Jej prace rozpoczęły się dopiero w 1994 r., m.in. dlatego, że przełożone protestowały przeciw konserwatywnemu składowi.

– Z członkami komisji spotkaliśmy się trzy razy. Nie chciałam, ale zgromadzenie poprosiło, żebym współpracowała. W końcu komisja przedstawiła raport, który skrytykowaliśmy. Po roku Kongregacja stwierdziła, że ma więcej pytań. Chcieli znać nasze osobiste zdanie: czy zgadzamy się z nauczaniem Kościoła przedstawionym w dokumencie KNW z 1986 r., który mówił o duszpasterstwie osób homoseksualnych. Odpisaliśmy, ale odpowiedzi im się nie spodobały. Chcieli, żebyśmy przyznali, że w naszych książkach są błędy. Odmówiłam. Jeśli coś jest niejasne, byłam gotowa wyjaśnić, ale nie wycofałabym się z niczego, co napisałam.

Podwójne powołanie

Przez ponad 20 lat przełożone prowincjalne i generalne pozytywnie oceniały jej pracę.
– Ale gdy przyszło do Kongregacji, pojawił się lęk. Moje siostry bały się, że jeśli nie zaprzestanę swojej posługi, Watykan usunie przełożoną generalną z urzędu, zabierze nam szkoły. Nalegały, żebym pojechała na rekolekcje, modliła się, szukała odpowiedzi. Robiłam to, ale odpowiedź nie była taka, jakiej chciały. Jedyny wniosek z moich modlitw był taki, że katolicy LGBT są pozbawieni głosu w Kościele, potrzebują adwokata. Ostatecznie usłyszałam, że jeśli nie zgodzę się na to, czego chce Watykan, siostry będą musiały mnie wyrzucić. Mam jednak powołanie zakonne i powołanie do posługi społeczności LGBT; podwójne powołanie – opowiada prawie 75letnia dziś zakonnica, która w zakonie jest od 50 lat.

Zmieniła zgromadzenie na Siostry Loretto. – Tak, wiedziały, że przyjmują kłopotliwą zakonnicę – odpowiada na moje pytanie – miały już zresztą wcześniej kłopoty. A Watykan wkrótce napisał i do nich. Ostatni list dostały w 2009 r., być może dlatego, że w tym samym roku rozpoczęto śledztwo dotyczące wszystkich amerykańskich sióstr, więc mogli odpuścić sobie mnie samą.

Nie sposób nie pytać, jakim doświadczeniem dla katolickiej zakonnicy jest bycie przedmiotem śledztwa watykańskiej komisji.
– Nie zdawałam sobie sprawy ze stresu, w jakim byłam – przyznaje. – Chyba miałam depresję. Pamiętam, że telefonowało wielu przyjaciół, a ja odsłuchiwałam ich głosy na automatycznej sekretarce i nie umiałam podnieść słuchawki. Jak we mgle.

Papież daje nadzieję

Co się zmieniło od czasu, gdy zaczynała? Twierdzi, że wiele. – Kiedyś słowa „homoseksualista” nie znaleźlibyśmy na stronach katolickich gazet. W USA mamy parafie maszerujące w paradach gay pride i diecezje, które mają duszpasterzy LGBT – mówi.

– Macie też falę zwolnień z instytucji kościelnych osób LGBT, które zawarły cywilny związek małżeński – dodaję. Siostra przyznaje, że właśnie się tym zajmuje: – To selektywna dyskryminacja. Nie zwalnia się nikogo innego, kto nie przestrzega nauczania Kościoła, tylko gejów i lesbijki.

– Ten papież daje mi nadzieję – dodaje s. Gramick. Przyznaje, że na zderzaku samochodu ma dwie nalepki. Jedna głosi: „Małżeństwo cywilne jest prawem obywatelskim”, druga: „Kocham papieża Franciszka”. Siostra uważa, że papież musi się wiele nauczyć o gejach, lesbijkach, kobietach, seksualności i gender, ale jego postawa jest pełna pokory. Gdy w lutym 2016 r. była w Rzymie z pielgrzymką osób LGBT, było ich dwa razy więcej niż zwykle i po raz pierwszy siedzieli w strefie VIP, kilkadziesiąt metrów od papieża.

Nauczanie na razie się nie zmienia: Kościół nie akceptuje osób LGBT w istotnym aspekcie tego, kim są. Gramick mówi jednak: – Najważniejszą nauką są Ewangelie. Co Jezus mówi o homoseksualizmie? Nic. I takie powinno być stanowisko biskupów. Nie mówicie o homoseksualizmie, mówicie o ludziach, gejach i lesbijkach, osobach transpłciowych. Franciszek zwraca uwagę na to, jak traktujemy ludzi. Nie zmieni się nauczania, zanim nie zmieni się to, co mamy w sercu. Używamy nauczania o etyce seksualnej jako wymówki. Ile osób się mu nie podporządkowuje, ale chodzą do kościoła? To nie powód, żeby się zniechęcać, rezygnować z życia w Kościele.

Konfuzja nie musi być zła

Kongregacja podkreśla, że działalność s.Gramick prowadzi do konfuzji. – Konfuzja nie musi być zła, czasem to pierwszy krok do zrozumienia, do zadawania dobrych pytań. Może zadajemy złe pytania, może czegoś nie rozumiemy, może musimy się nauczyć? – mówi zakonnica.

O polskiej kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” również mówiono, że nie przedstawia obowiązującego nauczania Kościoła. S. Gramick komentuje: – Ludzie znają nauczanie o etyce seksualnej. Nie jest tak, jak mówią czasem biskupi, że są skonfundowani. Nie są, po prostu się z tym nauczaniem nie zgadzają. Z kolei Kościół nie bardzo chce słuchać o tym, jaki to ma wpływ na homoseksualistów, ich rodziny, rodziców. Trzeba zacząć mówić ludziom o godności człowieka, o sumieniu. O tym nie słyszą.

Czy ludzie widzą ją jako kontrowersyjną zakonnicę? S. Gramick odpowiada: – To dobrze, bo wtedy zadają pytania. W czyim imieniu mówię? We własnym, ale też w imieniu gejów i lesbijek, którzy nie mają głosu w Kościele. Widzę siebie jako budującą mosty. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2016