Sceny prywatne

15.02.2021

Czyta się kilka minut

Zeszli z barykad, cokołów i scen.

Niczego nie udają, są zmęczeni.

Nie to, że ich podglądam. Po prostu – jestem w pobliżu.

Tak się złożyło, że jestem.

Płaczą. Różnie – z błahych powodów, albo tragicznych.

To przypadek, tak się złożyło.

Z Anną W.

W autobusie linii 105, z Jelonek, od państwa Saratów, Oli i Zbyszka. Zakładali Patronat na wzór przedwojennego – opiekę nad więźniami. Wszystko się udało, milicja ich nie zwinęła, Anna W. jest rozluźniona i spokojna.

W autobusie tłok, rozmawiamy o rzeczach obojętnych.

O filmach.

Ulubionym filmem Anny W. są „Grzesznicy bez winy”, widziała pani? Jasne, przecież Drużnikow tam grał. Ach, Drużnikow. Oczy, uśmiech. W „Grzesznikach” raczej się nie uśmiechał, postacią tragiczną przecież był. Pamięta pani, jak rzucił jej w twarz ten medalion? Jasne, najlepsza scena w filmie. W matkę rzucił, już się domyślił, że to matka – i Anna W. zamaszystym gestem pokazuje, jak Drużnikow rzuca medalion. Na szyi go nosił, zerwał i rzuca.

Poznajesz mnie? – woła Anna W. i zaczyna płakać. Normalnie płacze, łzy z oczu jej lecą, musi okulary przetrzeć, wyciera nos, no nie, bohaterska suwnicowa, symbol strajku zalewa się łzami w autobusie 105, co ludzie o nas pomyślą!

Nikt jej na szczęście nie poznaje, film dobrze się kończy, wysiadamy na Centralnym i jedziemy na Ursynów. Tym razem nie ma w naszej kuchni hydraulika, którego nikt nie wzywał. Wracamy do opowieści o życiu Anny W.

W połowie lata postanowiłam iść gdzie oczy poniosą. Szłam, szłam…

Na onkologii na Wawelskiej.

Przyjechała na kontrolę, lekarz powiedział, że wszystko w porządku.

Odroczono mi wyrok, zawiadamia radośnie.

Nie ma na myśli medycyny. To pan Bóg, mówi. Darował jej życie, widocznie po coś.

Znam te słowa, są w reportażu o niej. Będą i u Kieślowskiego. Szuka postaci do „Przypadku” – szlachetnego komunisty i działaczki opozycyjnej. Takich, którym możemy wierzyć, prosi, bo lubi bohaterów autentycznych.

W tym szpitalu przychodzi mi do głowy, że możemy wierzyć Annie W.

Aktorka grająca działaczkę będzie mówiła jej tekstem.

W Małym Teatrze, filii Narodowego.

Jest próba generalna „Relacji”, trzech monologów – Lechosława Goździka, tego z FSO, z czasów Października, Janusza Prokopiaka, tego z Radomia, i Anny W.

Tak marzyłam, żeby pana poznać i moje marzenie dzisiaj się ziściło – wyznaje Anna W. Leszkowi Goździkowi. Leszek uśmiecha się z zakłopotaniem i oboje wchodzą na scenę. Dziękują aktorom, publiczność klaszcze, tylko Prokopiak nie chce wejść. Anna W. zwraca się ze sceny w jego stronę – Panie sekretarzu, prosimy do nas. Jest pan taką samą ofiarą historii jak my wszyscy.

Chyba przesadza.

Z Barbarą S.

W łazience.

Myję jej włosy – sama nie może, bo bojówkarz krzesłem złamał jej rękę.

W łazience stoi worek z różnymi rzeczami. Suknie, bluzki, kapelusze, długie welony, krótkie woalki, wszystko czarne.

Tego się oczekuje od niej, ma być na czarno. Na pogrzebie była w dżinsowej kurtce. Nie wiedzą, że to kurtka jej syna. Widocznie nie miała co na siebie włożyć, więc przysyłają.

Ładnie z ich strony.

Staje przed lustrem, zaczyna mierzyć.

Kapelusz z welonem do ramion.

Chichocze.

No spójrz, no popatrz tylko.

Jedwabny szal, szeroki, z frędzlami, można się nim owinąć.

Aksamitna narzutka.

Wyobrażasz sobie minę Grześka?

Śmieje się coraz głośniej, jakby syn stał za nią, jakby w lustrze widziała jego rozbawioną twarz.

W pokoju obok siedzą panie. Zjechały zewsząd, kwiaty przywiozły, listy, słowa otuchy, święte obrazki. Nie powinna im robić przykrości niestosownym chichotem.

Wiem, zgadza się. Mam być Rollisonową. Ale ja się na Rollisonową nie nadaję.

W naszej kuchni.

Przynosi puszkę, mleko w tubce i rozpuszczalną neskę, dostała z kościoła, ze zrzutów. W puszce jest czerwona fasola. Dodaje czosnek, przyprawy, chwali się, że gotuje po meksykańsku.

Nie rozmawiamy o śmierci, o procesie, o niczym takim. O Grześku tak, ale o żywym. Na przykład, że lubił jej gotowanie. I fasolę czerwoną? No skąd, kto widział takie pyszności?

W jej pokoju.

Pokazuje Grzesia buty, mały i duży, pierwszy i ostatni. Powiesiła je na żyrandolu, od czasu do czasu dotyka ręką, buty maszerują w powietrzu.

Pokazuje jeden but, ten mały. Duży znalazła rano przy pianinie.

Dlaczego tam?

Nie wie. Widocznie Grzesiek chciał, żeby stał po dawnemu. Był bałaganiarzem, stawiał czasami buty na pianinie.

No to mógł je i teraz postawić.

Czy ty masz dobrze w głowie? – pyta. Jak but może sam wejść na pianino?

A z żyrandola może zejść?

Widocznie może.

Płacze. Ma głęboko osadzone, niebieskie oczy. Łzy nie spływają, zostają pod powiekami i stają się niebieskie.

Tak, opowiadałam o Barbarze S. wiele razy. O butach też, i o czarnych ubraniach i znowu do niej wracam. Chciałabym, żeby była i była.

Z Agnieszką O.

W samolocie do Berlina.

Płacze, bo córka kopnęła ją w nogę na ślizgawce.

Wiesz może, co powiesz w tym literarisze?

Nie wie. Umyślnie ją kopnęła, właśnie że umyślnie.

To trzeba jej było oddać.

No wiesz, dziecko będę łyżwą kopać.

Literarisches Colloquium jest w Wannsee, nad jeziorem. Mamy spotkania autorskie, możemy popływać łódką, możemy z daleka popatrzeć na willę, w której była konferencja.

Jeśli młodzi czytelnicy nie wiedzą, o jakiej willi mowa, niech wygooglują Wannsee.

Pojawi się informacja – Wannsee straszne historie. I tytuły: Na moim osiedlu widziałam przerażającą kreaturę. W zaułku spotkałam upiora bez głowy. Nawiedził mnie duch. Byłem prześladowany przez demona Wannsee. Mieszkałem obok obłąkanej kobiety.

Nie zdziwiłabym się, gdyby te duchy i upiory miały związek z konferencją, ale nie, nie mają związku.

Hasło „Konferencja w Wannsee” też się googluje, trochę dalej, po „Wannsee strasznych historiach”.

Na balu u Wróblewskich, Agnieszki i Andrzeja Krzysztofa.

Siedzimy w sypialni gospodarzy, drzwi do pokoju obok są otwarte. Coś wesołego tam się dzieje, słychać śmiech i rozbawione głosy.

Przygląda się rozbawionym.

Zrywa się, biegnie do nich.

Zaczyna krzyczeć.

Przynieśli – okazuje się – manekina, lalkę z wystawy, wystrojoną na bal i ją rozbierają. Striptiz manekina robią, taki żart, ale AO złości się nie na żarty. Chcecie rozbierać się? krzyczy. To się rozbierajcie! Sami się rozbierajcie! Pruderyjni jesteście! Zakłamani jesteście! Za manekinem się chowacie!

Jej złość jest na serio.

Jej krzyk jest na serio.

W pokoju obok zapada cisza. Na krótko.

W Sopocie.

Każe mi iść do Atelier, teatru na plaży, naprzeciw domu ZAiKS-u.

Idź, idź, mówi. Spodoba ci się.

Jej przyjaciel André Ochodlo reżyserował „Jubileusz”.

Przestępcy zwykle wracają na miejsce zbrodni, niekiedy także ich ofiary, mówił autor, George Tabori. W teatrze na plaży wracają jedni i drudzy. Wstają z grobów. Opowiadają dowcipy. Ilu Żydów mieści się w jednym volkswagenie? Ośmiu. Czterej w fotelach, reszta w popielniczce.

Umarłym nie można przeszkodzić w opowiadaniu dowcipów, mówi Tabori. Dowcipy umarłych i ich śmiech zalecane są jako rozrywka nekrofobom, egzorcystom, łowcom duchów, sfrustrowanym kochankom i całej reszcie milczącej większości.

Groteska. Sarkazm. Rozpacz. Śmiech.

Mówiłam, że ci się spodoba.

W Małym Teatrze, w holu.

Prosiła, żeby wcześnie przyjść.

Siedzimy we dwie, czekamy na recital.

Nosi czarną, koronkową sukienkę, poprawiam jej suwak na plecach. Spod kapelusza wystają krótkie siwe włosy. A koński ogon? Miała ogon przez całe życie.

Siwy koński ogon – to byłoby niepoważne.

...to już ostatnia noc, ostatnie dni
na mej matki grobie płaczą moje łzy
niech tam sobie mama mocno śpi,

– śpiewa André Ochodlo żydowską pieśń w przekładzie AO. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i reporterka związana z „Życiem Warszawy”, „Polityką” i „Gazetą Wyborczą”, a od grudnia 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Laureatka wielu nagród, odznaczona Orderem Ecce Homo za „popularyzację uniwersalnych wartości moralnych”,więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2021