Rozbieranie. O nowej powieści Olgi Tokarczuk

Olga Tokarczuk sięgnęła po klejnot literacki w postaci Sokołowska, wsi i sanatorium, które było rzeczywistym prototypem Berghofu z „Czarodziejskiej góry”.

23.05.2022

Czyta się kilka minut

Olga Tokarczuk.  Wrocław, listopad 2019 r. / ŁUKASZ GIZA / AGENCJA WYBORCZA.PL
Olga Tokarczuk. Wrocław, listopad 2019 r. / ŁUKASZ GIZA / AGENCJA WYBORCZA.PL

Chodzimy razem

Po tym wielkim wnętrzu

Ona w smołowej

Ja w błękitnej sukni

(Stanisław Grochowiak „Rozbieranie do snu”)

Tomasz Mann wymyślił pierwszy rozdział „Czarodziejskiej góry”, kiedy w maju i czerwcu 1912 r. odwiedzał żonę leczącą płuca w sanatorium doktora Friedricha Jensena w Davos. Wybuch pierwszej wojny światowej przerwał pracę nad powieścią, a przede wszystkim zasadniczo zmienił jej projekt. Początkowo Mann chciał napisać duże opowiadanie w stylu „Śmierci w Wenecji”; tragikomiczną miksturę śmieszności i śmierci. Efekt końcowy, który ujrzał świat w 1924 r., był czymś zupełnie innym – wielką powieścią portretującą inteligencję europejską w przededniu wojny.

W mały światek sanatorium przeciwgruźliczego wprowadził Mann studenta Hansa Castorpa, który przeżyje tam siedmioletnią inicjację, uwięziony w czworoboku uwodzących go postaci, który tworzą: Lodovico Settembrini – Włoch, wielbiciel oświecenia; Leo Naphta – Żyd i jezuita zafascynowany tyranią; Mynheer Peeperkorn – Holender, witalistyczny miłośnik życia; wreszcie Madame Kławdia Chauchat, którą pokocha. Samobójstwo Peeperkorna, wyjazd pani Chauchat i pojedynek Settembriniego z Naphtą, podczas którego Włoch strzeli w powietrze, a jezuita odbierze sobie życie, będą kulminacją i końcem edukacji Hansa.

Mann uczynił ze śmierci główny temat powieści i próg właściwego wtajemniczenia w istotę życia, a jest nią ponownie śmierć, tyle że przyjmowana świadomie, a nawet z ekstatyczną gotowością. W finale powieści widzimy Hansa, jak biegnie do ataku podczas bitwy, nie zwracając uwagi na śmierć kolegów i ryzyko, że zginie. Ta zagadkowa fascynacja bliskością śmierci jako kwintesencją życia nie była wymysłem Manna. Tysiące młodych ludzi, przedstawicieli inteligencji, masowo zaciągało się do wojska nie tylko z powodów patriotycznych, ale w uniesieniu ekstatycznym poczuciem, że wreszcie przeżyją coś mocnego i prawdziwego, co powie im, kim są naprawdę.

Wybuch wojny kończy u Manna powieściowy spór o sens powszechnego oświecenia wszystkich ludów, jaki prowadzą na oczach Hansa Settembrini z Naphtą. Czy wojna jest w epilogu ostatecznym argumentem Naphty zza grobu? Czy należy zawierzyć rozumowi, jasności, ludzkiej wolności, jako siłom, które winny kierować historią, czy raczej ulec przemocy siły i autorytetu dominującej jednostki, która i tak narzuci nam swoją wolę? Ten temat nie przestanie fascynować Manna, a historia zmusi go do napisania kolejnej powieści na ten temat, czyli „Doktora Faustusa”. Tymczasem jednak jesteśmy u schyłku belle époque, demony jeszcze śpią, a bohater z całą niewinną naiwnością powierza swoją duszę kolejnym zwodzicielom.

U siebie

Nas do powrotu na Czarodziejską Górę zmusza właśnie Olga Tokarczuk, bowiem jej najnowsza wyczekiwana powieść „Empuzjon” oparta jest na wzorcu powieści Manna. Stanowi jawną z nią rozmowę, spór, uzupełnienie, modyfikację i alternatywę zarazem.

W najbardziej lapidarny – sugerowany przez podtytuł – sposób można ująć „Empuzjon” jako feministyczno-ekologiczny horror na motywach „Czarodziejskiej góry”. Nie ma jednak nic wysilonego w tym pomyśle. Jest całkowicie naturalny za sprawą miejsca akcji, które należy od początku pisarstwa Olgi Tokarczuk do jej rzeczywistego i fantastycznego świata. Powiat wałbrzyski, Góry Suche, uzdrowisko w miejscowości Sokołowsko (dawniej i w powieści Görbersdorf) – uzdrowisko, które zapoczątkowało metodę górskiego leczenia objawów gruźlicy. Zachwyt i twórczą zazdrość budzić może łatwość i wdzięk, z jakimi Tokarczuk sięgnęła po klejnot literacki, który leżał przed naszymi oczami w postaci Sokołowska, wsi i sanatorium będącego rzeczywistym prototypem Berghofu w Davos.

Skoro tu bowiem zaczęła się historia opowiedziana przez Tomasza Manna, to oczywiście należy ją opowiedzieć na nowo w ścisłym powiązaniu z miejscem, które zainspirowało pisarza i pisarkę. Hans Castorp naprawdę nazywa się ­Mieczysław Wojnicz i przybywa do Görbersdorfu wczesną jesienią 1913 r. z Lwowa, gdzie studiuje na politechnice. Akcja powiedzie nas zatem na Dolny Śląsk, gdzie kuracjuszy leczących gruźlicę prześladują dziwne, mroczne siły. Niezwykły, dziwny tytuł powieści okazuje się nazwą miejsca, gdzie przebywają „empuzy”, jak nazywa czarownice Arystofanes w „Żabach”. W powieści są to lasy okalające Görbersdorf, do których miały uciec bezpowrotnie (i żyć w nich nadal) kobiety oskarżane o czary w czasach inkwizycji. Od tamtych czasów mszczą się na mężczyznach.

Dla wielbicieli „Czarodziejskiej góry” rozpoczyna się od tej chwili ekscytująca gra w znajdowanie podobieństw i różnic, ale nie o zabawę z dziadkiem Mannem idzie, jak sądzę, autorce. Wielka klasyczna powieść jest jak matryca, macierz, matrix, która bierze w posiadanie naszą wyobraźnię, aby ta w pokorze potwierdziła: tak, taki jest świat. Pojemność tych powieści jest nieskończona, kolejne pokolenia czytelników lokują w niej swoje wyobrażenia o świecie i okazuje się, że tam pasują; że i my jesteśmy ludźmi, których wymyślił Szekspir – według słynnego powiedzenia Harolda Blooma. Mistrzowsko rozpoznała Tokarczuk aktualną siłę powieści Manna, przejęła tę klasyczną opowieść i napisała ją swoim oryginalnym, doskonale wyczulonym na współczesność głosem.

Bez kobiet

Pierwsze zdziwienie, dlaczego teraz, dlaczego tu – w Polsce i Europie – przepisywać wielką powieść Manna, szybko ustępuje. Gruźlica była u Manna metaforą choroby liberalnego Zachodu, która doprowadziła nas do dwóch potwornych wojen. Dla nas metafora zmieniła się w rzeczywistość. Świat naprawdę zachorował na covid, mapa skleiła się z terytorium, metafora się urzeczywistniła, a potem przyszła wojna, czyli inwazja Rosji na Ukrainę. Oby sztuka znów nie okazała się mimowolnym proroctwem, ale dziejąca się wojna już złowrogo potakuje nowej powieści Tokarczuk. To nie ekologiczne metafory łączą kobiece ciało z naturą; ziemia i kobieta są dosłownie podbijane, gwałcone, traktowane jak trofeum wojenne.

Dlatego już się nie będziemy dziwić, że bodaj najbardziej aktualnym tematem „Empuzjonu” jest płeć, kwestia, która dla Manna nie miała pierwszorzędnego znaczenia. U Tokarczuk zostaje postawiona w sposób paradoksalny, ponieważ „Empuzjon” to właściwie opowieść o świecie bez kobiet, choć od zbrodni popełnionej na kobiecie zaczyna się akcja powieści, a „kwestia kobieca” jest najgoręcej dyskutowanym zagadnieniem. Męscy bohaterowie mieszkający razem w pensjonacie toczą dyskusje na temat kobiecości, mieszając mizoginistyczne cytaty z literatury i filozofii modernistycznej z knajpianymi mądrościami na temat kobiecości i męskości głoszonymi przez męskich szowinistów wszystkich epok. Antologię źródeł dostaje czytelnik na końcu powieści.

W pierwszej lekturze antykobiece postawy i poglądy pleniące się w głowach i słowach męskich mizoginów wydają się wyciągnięte z antyfeministycznej rupieciarni XIX w. Ale kiedy podniosłem wzrok znad książki, uświadomiłem sobie, jak wiele z nich wciąż funkcjonuje w publicznej debacie. Na czele z przekonaniem o narodowej własności ciała kobiety, gdyż „jej ciało, a więc i ona sama, należy do wszystkich, gdyż jest naczyniem, z którego biorą się ludzie, więc ciało kobiety, jej brzuch, jej macica należą do ludzkości”. Kuriozalne, ale jak widać po współczesnej Polsce, wnuki Otto Wei­ningera trzymają się mocno.

Kąpiel płci

Wobec rzeczywistego i symbolicznego zniknięcia kobiet męskim bohaterom „Empuzjonu” pozostają fantazmaty lub groteskowe lalki Tuntschi, obiekty do erotycznego zaspokajania się pasterzy i węglarzy, spędzających tygodnie w górach lub lasach. Mimo to nowa powieść Tokarczuk nie jest tylko feministycznym pamfletem na dziaderski maskulinizm czy powieścią zemsty za historyczne prześladowania kobiet. „Empuzjon” okazuje się również powieścią o udręce męskości. Galeria męskich bohaterów zamieszkujących pensjonat dla panów, na czele z jego gospodarzem, reprezentuje całe spektrum męskości uformowanej przemocowo przez pedagogiczne wzorce mieszczańskie XIX w., które stają się pułapką bez wyjścia.

Groźna fikcja „selfmademana” rujnuje ich życie, redukując złożone bogactwo osobowości do stereotypu siły i techniczno-racjonalnej dominacji. U większości męskich bohaterów widać lęk przed naturą, kobietą, czułością, lepką czy ziemistą substancją, splątaniem, chaosem. Przenika ich obronne pragnienie prostych rozwiązań, struktury przecinającej złożoność i komplikacje. Na tym tle, jak chwila ulgi, pojawiają się retrospekcje uroków kąpieli, której doświadczał Mieczysław, otulany pieszczotami i czułymi słowami przez wiejską opiekunkę. Fenomenalna scena oparta jest głównie na pieszczocie języka, której poddaje się bohater.

Paradoksalnie – ulgą dla mężczyzn jest przebywanie w świecie śmiertelnie chorych. Choroba daje im wreszcie prawo do słabości i przyznania się do potrzeby czułości; do przyznania się, że nikt nie jest niezależny, że się nawzajem potrzebujemy.

Spór o płeć i jej prawa to główna różnica między powieścią Manna i Tokarczuk. Dla tej ostatniej ideologiczna i polityczna interpretacja różnicy między płciami jest fundamentalną przyczyną całego pasma dramatów, jakie gotujemy sobie wzajem, jak również naturze. Opanować naturę oznacza bowiem ostatecznie zapanować nad śmiercią. Stąd w „Empuzjonie” Olga Tokarczuk reaktywuje stary lęk przed różnicą płciową i pokazuje go wprost jako lęk przed losem wszystkiego, co żyje. Od starożytności po dziś dzień wielu widziało w kobiecości siłę, która jest zarazem naszym przekleństwem i nadzieją na powstrzymanie śmierci przez rozmnażanie się i potomstwo. Zarówno mizogini wszystkich epok widzą w kobiecie podstęp natury, którym ta odwraca uwagę od ideału i wieczności, jak i wyznawcy świętości każdego życia starają się zapanować nad grozą „kobiecości”. Wszyscy, z wyjątkiem Mieczysława, który posiada tajemniczą, wewnętrzną siłę.

Już Mann pozostawił swojego bohatera w dziwnym uśpieniu, swoistym śnie przed przebudzeniem do dojrzałości. Jedną z najbardziej intrygujących cech Hansa Castorpa jest pewien rodzaj moralnej siły i odporności na manipulację innych, starszych, sprytniejszych, mądrzejszych.

Castorp, wcielenie inteligencji mieszczańskiej, wychodzi cało z czterech prób duchowego uwiedzenia, jakim poddaje go Mann. I co najbardziej tajemnicze, żadnemu ostatecznie nie ulega. Dziwna odporność na ideologię i metafizykę, hedonistyczną zachłanność i pożądanie jest szczególną zagadką tej postaci. Czy jest to rozsądna prawość, czy zdolność odgadywania skrytych intencji, czy może przeciwnie – swoiste lenistwo umysłowe sytego mieszczańskiego chłopca, który ceni prawo, społeczny ład, dobre posiłki i cygara bardziej niż wycieczki na szczyty ducha?

Olga Tokarczuk dopełnia w fascynujący sposób puste miejsce w bohaterze Manna. W jaki sposób to czyni, nie należy ujawniać przed premierą powieści, niemniej w przypadku Wojnicza źródłem siły okaże się, paradoksalnie, jego słabość – wstydliwy dla niego, choć jednocześnie fascynujący dla wszystkich sekret, który poznamy pod koniec ­powieści.

Przez to też radykalnie inny wydźwięk ma zakończenie obu powieści. Klęskę humanistycznej edukacji na froncie I wojny obrazuje biegnący do ataku Hans, wdeptujący w błoto dłoń poległego towarzysza. Wojnicz znika ze strasznego, szykującego się do wojny świata podobnie, jak znikają w legendzie kobiety oskarżane o czary.

Nie jesteśmy sami

„Empuzjon” to nie tylko świat bez kobiet, ale również świat bez Polski, co zrozumiałe, zważywszy na trwające wciąż w okresie akcji rozbiory. Oferuje nam autorka ćwiczenie się w spojrzeniu na świat, w którym nie dominuje własna – zwłaszcza męska i narodowa – perspektywa. Lekcja patrzenia, jakiej udziela ta powieść, dotyczy w pierwszym rzędzie tożsamości etnicznej, a konkretnie – jej chronicznej niejednorodności. Bohaterowie powieści to rasowi i kulturowi mieszańcy, typowi przedstawiciele Europy Środkowej. Wśród ich rodziców i krewnych są Rumuni, Rosjanie, Węgrzy, Niemcy, Polacy, Czesi, Żydzi. Wiemy, że to nasze dziedzictwo, a jednak jesteśmy wraz z bohaterami na progu dwóch wielkich wojen wywołanych przez wyparcie tej wiedzy w imię czystości rasy narodowej.

Tu dokonuje się ważna humanistyczna praca autorki. Powieść jest bowiem eksperymentem rozbijania antropocentrycznej i etnicznej pychy człowieka, zwłaszcza mężczyzny w jego historyczno-kulturowej kulminacji, jaką jest przełom wieków XIX i XX. Wszyscy okazujemy się spadkobiercami i więźniami tamtego czasu, który nie chce się skończyć wbrew koszmarom dwóch wojen światowych.

W „Empuzjonie” do rozbijania stereotypów służy zmiana sposobu widzenia rzeczywistości. Pomaga w tym nalewka z grzybów pita w nadmiarze przez bohaterów. Tajemniczy trunek, rzecz jasna, jest tylko literackim symbolem, ilustrującym proces przełamywania podmiotowo-przedmiotowej pozycji człowieka w świecie przebogatym w inne istnienia. Można też nalewkę potraktować jako alegorię koncepcji literatury tworzonej przez Olgę Tokarczuk. W uproszczeniu, dzięki tej literackiej nalewce czytelnik może odbyć podróż ze świata płaskiego, ograniczonego do dwóch wymiarów kartki papieru (Flatlandia), do świata wielu wymiarów (Empuzjon). Drzwi do niego otwierają wyobraźnia i przenikliwe widzenie, które powstaje, kiedy próbujemy opuścić perspektywę czysto ludzką.

Tę naukę innej percepcji Tokarczuk prowadzi na kilka sposobów. Przede wszystkim wprowadzając „nie-ludzkiego” narratora. Zabieg jest intrygujący i nowatorski, nadaje też zupełnie inny wymiar ironicznej narracji przejętej od Manna. Od pierwszej sceny główny bohater jest opowiadany przez istotę, a raczej istoty, których tożsamości nie poznamy – „wszystko mu się przyglądało”. To główne źródło aury niepokoju, która spowija ten świat. Razem z bohaterem jesteśmy podpatrywani przez „coś”, co się nie ujawnia, ale jest obecne w powieści na wiele sposobów. Nastrój dający bohaterom i czytelnikowi wrażenie, że nie jesteśmy sami, ma pożytek epistemologiczny i pedagogiczny, wymusza bowiem uznanie obecności innego życia niż ludzkie i zrobienia mu miejsca obok.

Antidotum

„Empuzjon” jest gęsty od literackich gier i ważkich tematów, ważnych od lat dla autorki i jej czytelników. Ale powieść, przy całym jej nowatorstwie, jest jak powrót do domu. Spotykamy dawnych znajomych, ulubione miejsca nasycone historią i magią, nalewki z grzybów i mrówek, erudycyjne szarady, a przede wszystkim – powieściowy dialog z naszym życiem współczesnym, które wspólnie wiedziemy jako ludzie, Europejczycy, Polacy. W tej powieści tajemnic powrócą kluczowe problemy prozy Tokarczuk: holistyczne widzenie rzeczywistości, konsekwencje uprzedmiotowienia natury, świadomość zbiorowa, afirmacja wyobraźni i współczucia. W pewnym sensie powróci nawet słynny mnich Paschalis z „Domu dziennego, domu nocnego”.

Gatunkowa konwencja horroru, gry historii, topografii, wypisów z rozmaitych ksiąg użytecznych i nieużytecznych wytwarzają specyficzną i znaną przyjemność obcowania z prozą Tokarczuk, czyniąc z tej powieści wielofunkcyjny aparat dla refleksji i wyobraźni – antidotum na poczucie bezradności jednostki wobec wielkich sił historii.

Skromne moce zadrukowanej fikcją strony dają nam znów do zrozumienia, że nie musiało być tak, jak było, a więc nie musi być tak, jak jest. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Literaturoznawca, eseista, profesor w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego, od 2020 r. jego rektor. W 2010 roku otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii „Eseistyka” za książkę „Ciała Sienkiewicza. Studia o płci i przemocy”. Wydał również… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2022