Prawdy znikąd

Sześć głównych prawd wiary, których nauczane jest każde katolickie dziecko w Polsce, od pokoleń zniekształca naszą wiarę i fałszuje obraz Boga. Skąd się te formuły wzięły i dlaczego nadal się nimi posługujemy?

26.06.2016

Czyta się kilka minut

Spowiedź dzieci przed mszą rozpoczynającą rok szkolny, Lublin, 3 września 2012 r. Fot. Tomasz Rytych / REPORTER / EAST NEWS /
Spowiedź dzieci przed mszą rozpoczynającą rok szkolny, Lublin, 3 września 2012 r. Fot. Tomasz Rytych / REPORTER / EAST NEWS /

Bardzo długo Kościół głosił wiarę ulepioną z lęku. Wszystko obracało się wokół paradygmatu winy i kary, zamiast rozwoju i pełni” – tak mówił o. Ermes Ronchi podczas marcowych rekolekcji w Ariccii pod Rzymem. Po drugiej stronie, wśród uczestników, zasiadł papież Franciszek i jego najbliżsi współpracownicy. Usłyszeli wówczas od włoskiego zakonnika, że z lęku rodzi się „chrześcijaństwo smutne i Bóg bez radości”, a ich zadaniem jest wyzwolić wiernych z lęku przed Bogiem. Skąd jednak bierze się ten lęk?


"Zrezygnujmy w katechezie z sześciu prawd wiary" - mówi w wywiadzie w najbliższym numerze "Tygodnika Powszechnego" bp Antoni Długosz.

"Dawniej w nauczaniu religii działał system: pytanie–odpowiedź, wyrażony w terminologii wymyślonej przez teologów. I to było straszne. Dzisiaj opieramy się na Biblii".


Podczas tegorocznego Zjazdu Gnieźnieńskiego poruszenie (a nawet kontrowersje) wzbudziło świadectwo Tomasza Budzyńskiego, muzyka, poety i malarza. „Odszedłem od Kościoła, bo nie słyszałem dobrej nowiny” – mówił Budzyński. „Widziałem Boga jako potężnego starca z wielką pałką. Słyszałem tylko moralizm. Słyszałem, że Pan Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze. W takiej sytuacji Bóg mnie skarze, bo ja jestem zły”. Budzyński na wiele lat odszedł od Kościoła. Wrócił, kiedy usłyszał dobrą nowinę. Jednak ta zła nowina, którą głoszono mu wówczas, nie wzięła się znikąd, nie była też tylko jednostkowym wypaczeniem. Przyczyniła się do tego między innymi jedna z formuł, które w polskim Kościele uważane są przez wielu wiernych za fundament nauczania Kościoła powszechnego – jedna z tak zwanych sześciu głównych prawd wiary. Ale czy faktycznie są one takim fundamentem?

Lęk przed sędzią

W pierwszokomunijnym modlitewniku pt. „Kocham cię, Jezu”, wydanym w 2014 r. przez Wydawnictwo Św. Wojciecha, znajduje się rozdział pt. „W co wierzymy i według czego mamy postępować”. Na początku rozdziału nie znajdujemy Credo, Dekalogu czy ośmiu błogosławieństw. Rozpoczynają go „Główne prawdy wiary”, sformułowane w następujący sposób:

1. Jest jeden Bóg.
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
3. Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.
4. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
5. Dusza ludzka jest nieśmiertelna.
6. Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

Porozmawiałem z kilkunastoma osobami w różnym wieku, z różnym wykształceniem. Byli wśród nich zarówno zaangażowani katolicy, księża, teologowie i katecheci, jak i osoby, które dawno już odeszły od Kościoła. Wszyscy pamiętali, że uczono ich „sześciu głównych prawd wiary”.

Jeden z moich rozmówców, teolog i filozof Cezary Gawryś, publicysta „Więzi” i jej były redaktor naczelny, usłyszał o „prawdach” pierwszy raz podczas katechezy 60 lat temu. – Te sześć prawd wiary wykułem na pamięć – mówi. – Uważam, że uczenie się takich formuł ma sens, bo człowiek wraz z praktyką pogłębia je i rozwija. Ale już wtedy coś mnie niepokoiło. Wizja, którą otrzymałem, to była wizja religijności moralistycznej. Owszem, jest jeden Bóg – ale już za chwilę okazuje się, że jest „sędzią”. Bóg staje się przede wszystkim stróżem moralności.

Sformułowanie „główne prawdy” nie pozwalało na wątpliwości. Anna Orlicka, katechetka z Wolina, jest młodsza od Gawrysia o niemal 40 lat, jednak ma podobne wspomnienia: – Miałam poczucie, że to jest bardzo ważne nauczanie, i jednocześnie się tego „sędziego” bardzo bałam. Bardzo mocno nam to wkładano do głowy. Dziś także uczymy dzieci o tych prawdach, ale one są wprowadzane bardziej łagodnie.

Gdy przyjrzymy się bliżej tym formułom, wątpliwości rosną. Chodzi tu nie tyle o prawdziwość poszczególnych prawd, ale ich taki, a nie inny układ. Wydaje się, że zestaw określany jako „główne prawdy” powinien być możliwie pełny i powinien odzwierciedlać to, co najważniejsze w nauce Kościoła. Owszem, Pismo Święte mówi w kilku miejscach, że Bóg jest sędzią. Mówi jednak także, że Bóg jest miłością, światłością, drogą, prawdą i życiem. Mówi, że Bóg jest wszechmocny, że jest potężny, że jest duchem. Czemu więc zbiór prawd skupia się na roli sędziego? Inne formuły też pobudzają do zadawania pytań. Skoro wszystko rozgrywa się na sądzie, to jaka jest rola łaski? Syn Boży umarł na krzyżu dla naszego zbawienia – i co dalej? Dusza jest nieśmiertelna – a co z ciałem?
Oficjalną wykładnią powszechnej doktryny wiary jest Katechizm Kościoła Katolickiego (potocznie mówi się o „niebieskim katechizmie”), opracowany przez Kongregację Nauki Wiary pod przewodnictwem ówczesnego jej prefekta, kard. Josepha Ra- tzingera, wydany po raz pierwszy w 1992 r. Jednak zarówno w samym Katechizmie, jak i w jego Kompendium, próżno szukać „sześciu głównych prawd wiary”, przynajmniej w takim układzie. Czy zestaw ten należy więc do nauczania Kościoła powszechnego?

Historia i problemy

Tematem zajął się jeden z moich rozmówców, dyrektor Instytutu Ekumenicznego KUL, ks. dr hab. Sławomir Pawłowski SAC. – O głównych prawdach wiary pierwszy raz usłyszałem na katechezie w czasach szkolnych, a w seminarium – z ust nieżyjącego już ks. prof. Lucjana Baltera – mówi pallotyn. – On pierwszy podsunął nam myśl, że te prawdy są niepełne, że istnieją luki. Mówił wtedy przede wszystkim o braku głęboko chrześcijańskiej prawdy o zmartwychwstaniu ciała.

Ks. Pawłowski w sposób szczególny zainteresował się tematem, pisząc doktorat na temat hierarchii prawd wiary. Kierując się soborową wytyczną z dekretu o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”, która mówi, że prawdy wiary mają swoją hierarchię zależną od ich powiązania z fundamentem wiary, przeanalizował miejsce tzw. sześciu głównych prawd wiary w tej hierarchii. Spróbował też dotrzeć do ich historycznej genezy.

Przed „niebieskim katechizmem” do najważniejszych należały katechizmy kard. Pietra Gasparriego z 1930 r. i Roberta Bellarmina z 1598 r. Jednak także one nie zawierają „sześciu głównych prawd wiary”. Oba wskazują na dwie główne prawdy – pierwsza dotyczy jedyności i troistości Boga, druga – wcielenia i męki Chrystusa (u Gasparriego także Jego śmierci).

Ks. Pawłowski prowadzi poszukiwania na temat historii „sześciu głównych prawd wiary”. Dotarł do polskich katechizmów z pierwszej połowy XX i z XIX w. Najstarszym tekstem, który zawiera sześć prawd wiary, jest krótki katechizm dla młodzieży, wydany w Wilnie w roku 1833 (dwie prawdy dotyczące nieśmiertelności duszy i konieczności łaski Bożej do zbawienia są tam oddzielone od pozostałych). Natomiast w zagranicznych katechizmach pallotyński badacz jak dotąd nie znalazł takiego zestawu formuł. Stawia więc hipotezę, że w rzeczywistości formuła „sześciu głównych prawd wiary” jest lokalną tradycją katechetyczną, co oznacza, że nie stoi za nią powszechny, kościelny autorytet papieża lub soboru, a jedynie lokalny autorytet biskupa lub konferencji biskupów zatwierdzającej dany katechizm. Można więc z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że „sześć głównych prawd wiary” to tradycja polska, nie zaś powszechna, światowa.

Nie byłby to problem, gdyby nie dwie kwestie. Po pierwsze – bardzo duża waga przywiązywana do zbioru „głównych prawd wiary”. We wspomnianym modlitewniku dla dzieci pierwszokomunijnych ten zbiór znajduje się przed Dekalogiem, a osiem błogosławieństw umiejscowiono na samym końcu rozdziału (Cezary Gawryś zwracał uwagę, że o błogosławieństwach w ogóle nie słyszał na katechezie jako dziecko). Większość moich rozmówców – nawet tych z wykształceniem teologicznym czy filozoficznym – nie wiedziała, jakie jest źródło zbioru „głównych prawd wiary”, a duża część była przekonana, że należą one do podstaw nauczania Kościoła.

Drugą kwestią są wspomniane luki i ich następstwa. Brak prawdy o zmartwychwstaniu ciała kształtuje wyobrażenia Polaków o rzeczach ostatecznych. Badania PBS DGA dla „Gościa Niedzielnego” z 2006 r. wskazywały, że niemal 27 proc. Polaków wierzy, iż po śmierci będą żyć jedynie ludzkie dusze.

Wierzących w zmartwychwstanie ciała było niewiele więcej, bo 34 proc. Wizja chrześcijańska, w której ciało i dusza są jednością, budzi zatem w wielu Polakach sprzeciw lub konsternację.

W „prawdach wiary” nie ma także ani słowa o zmartwychwstaniu Chrystusa – Wydarzenie Paschalne kończy się na Jego męce i śmierci. Myślenie tego typu – obecne nie tylko w owej „prawdzie” – ma konsekwencje. Specyficzny koloryt polskiej religijności od dawna jest powiązany z melancholijnym sentymentalizmem. Chrześcijaństwo często przybiera formę przeżywania porażki, na co zwracał już uwagę Tischner w „Chochole sarmackiej melancholii”.

I wreszcie omawiany na początku brak równowagi między sprawiedliwością a miłością czy miłosierdziem Boga. Tak naprawdę w „sześciu prawdach” obecna jest tylko ta pierwsza cecha – a przecież sprawiedliwość bez wszechmocy i miłosierdzia jest niepełna. Prawdę o Bogu jako sędzi pamiętało najwięcej moich rozmówców – zapada ona szczególnie w serce. Co więcej, zastosowane jest tu typowo rzymskie pojęcie „sędziego” jako wydającego wyrok. Mówi Krzysztof Hubaczek, doktor filozofii, autor książki „Bóg a zło”: – Sędziowie Izraela (hebr. shof- tim) nie byli przede wszystkim decydentami w sprawach sądowych, odmierzającymi dobro i zło linijką, ale sprawiedliwymi przywódcami, którzy ratowali swoich ludzi w czasach niebezpieczeństwa.

Sędzia w Izraelu miał być raczej świadkiem prawdy – miał oddzielać prawdę od kłamstwa, rzucać światło na sytuację, a nie stosować przepisy.

Sześć prawd w szkole

Mimo wszystkich tych problemów zbiór „sześciu głównych prawd wiary” nadal jest obecny w powszechnej świadomości katolików i w formacji wiernych. O ile obowiązująca obecnie, przyjęta w 2010 r. przez KEP podstawa programowa katechezy Kościoła Katolickiego nie wspomina bezpośrednio o „sześciu głównych prawdach”, o tyle znajdują się one w wydawnictwach i pomocach naukowych. „Sześć prawd” wymienia (przed Credo!) „Katechizm bierzmowanych”, wydany przez Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnię w Sandomierzu w 2013 r. Miejsce na ocenę za znajomość „sześciu prawd” zawiera dzienniczek dziecka pierwszokomunijnego „Przyjdź do mnie, Panie” (Hlondianum, Poznań 2015). Formułę tę kopiuje większość dostępnych modlitewników i małych katechizmów, a książka „Wypłyń na głębię... Refleksje dla kandydatów do bierzmowania” (Wydawnictwo M, Kraków 2001) zawiera wręcz określenie „najważniejsze prawdy wiary”. Konieczność znajomości sześciu głównych prawd wiary wyrażona jest w dostępnych w internecie zagadnieniach na egzamin do bierzmowania i wymaganiach wobec uczniów (np. jeden z systemów oceniania na rok szkolny 2015/2016 wskazuje, że „na ocenę bardzo dobrą uczeń zna modlitwy i mały katechizm: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga, (...) Sześć prawd wiary, Pięć warunków sakramentu pokuty, Anioł Pański”).

Lokalna tradycja nadal kształtuje umysły i serca katolików – niekoniecznie we właściwy sposób.

Fałszywy obraz Boga

Jezuita Karl Frielingsdorf jedną ze swoich książek poświęcił fałszywym, demonicznym wyobrażeniom Boga. Są one bardzo szkodliwe duchowo – a powstają, gdy jeden z aspektów wizerunku Boga zostanie „podniesiony do rangi absolutu”, lub wtedy, kiedy „jedna lub więcej części mozaikowego obrazu Boga traktowana będzie jako całość”. Rolą Kościoła jest więc zastanawiać się, czy w naszej formacji wyrażamy się o Bogu odpowiednio precyzyjnie. Czy nie przyczyniamy się do stworzenia fałszywego wizerunku. Taką refleksją należałoby objąć kopiowaną od lat formułę „sześciu głównych prawd wiary”. Być może dobrą drogą byłoby postulowane przez ks. Sławomira Pawłowskiego uzupełnienie tego zestawu o miłosierdzie i wszechmoc Boga, o zmartwychwstanie Chrystusa i zmartwychwstanie ciała. Może wtedy nareszcie usłyszymy w Kościele naprawdę dobrą nowinę, nowinę pozbawioną lęku. ©
 

Autor jest socjologiem, kierownikiem projektów badawczych, członkiem Zespołu Laboratorium „Więzi”. Wydał powieść biograficzną „G.K. Chesterton. Geniusz ortodoksji”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2016