Edukacja seksualna: porozmawiajcie z nimi

Edukacja seksualna nie jest kategorią wyodrębnioną od reszty rzeczywistości, o której mówi się specjalnym tonem w specjalnym czasie. Ona wpisuje się w codzienną relację z dzieckiem.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

 / JOANNA RUSINEK
/ JOANNA RUSINEK

Ultracienkie, Comfort XL, truskawkowe. Tuż przed kasą w dyskoncie dziecko, może pięcioletnie, wskazuje na gablotkę z kolorowymi pudełkami i pyta: „Co to?”.

Odpowiedź matki i ojca pada unisono: „Nie wiem”. Ze szkoły wraca drugoklasista i przy obiedzie pyta: „A co to znaczy wyruchać kogoś głową?”.

Psycholożki Agnieszki Stein nie dziwi, że podobne pytania odbierają rodzicom mowę. Bo pokolenie trzydziestokilkulatków wychowujących dziś dzieci raczej nie miało okazji rozmawiać o seksualności z własnymi rodzicami. – Problem z komunikacją w tym temacie mamy od urodzenia, on się nie pojawił nagle, kiedy urodziły nam się dzieci. Rodzice uważali, że to temat, na który się nie rozmawia, w najlepszym razie podsuwali nam książki, i to na ogół dopiero w okresie dojrzewania. A tam głównie ­fizjologia, „skąd się dzieci biorą” i niewiele więcej. Boimy się tej sfery, bo wydaje się pełna tabu, brakuje nam wiedzy. W rezultacie jeśli w ogóle opowiadamy dzieciom o seksualności, to w kontekście zagrożeń i problemów – mówi Stein.

Wielu rodziców ma też skłonność do nerwowych reakcji typu: „co ty robisz, a fuj”, kiedy syn czy córka, np. podczas oglądania bajki czy wieczornego czytania, wsunie ręce do majtek.

Dziecko bardzo wcześnie może odkryć, że dotykanie genitaliów sprawia przyjemność; problem w tym, że tzw. masturbacja dziecięca nie ma nic wspólnego z masturbacją osoby dorosłej, która służy zaspokojeniu seksualnemu. To z tego braku wiedzy na temat pojęć wynikła spora część nieporozumień wokół osławionej tabelki ze standardów WHO dotyczących edukacji seksualnej.

Na własną rękę

Co zrobić, kiedy dziecko zada trudne pytanie? – W takim momencie widać czarno na białym, że to sfera, od której nie da się uciec i trzeba się nią zająć – mówi Stein. – Jeśli dziecko usłyszało jakieś określenie czy coś zaobserwowało, mleko się wylało. Ono już wie. Rodzic powinien się tym doświadczeniem „zaopiekować”, wyjaśnić je na poziomie adekwatnym dla dojrzałości dziecka. Przecież ono nie wykasuje sobie pamięci dla naszego poczucia komfortu.

– Czy jeśli dziecko zapytałoby np. o śmierć, rodzice też by to zbagatelizowali? – pyta z kolei Alina Synakiewicz, pedagożka i edukatorka seksualna, która uczyła wychowania do życia w rodzinie w jednej z warszawskich podstawówek. – Dla małego człowieka pytanie dotyczące seksualności jest zupełnie neutralne, tak samo jak o to, skąd się bierze śnieg. Zmieszanie rodziców i ucieczka od rozmowy jest dla niego komunikatem, że zrobiło coś złego. A jeśli sytuacja będzie się powtarzać, pewnie przestanie pytać rodziców. I może się spełnić najgorszy scenariusz: zacznie szukać informacji na własną rękę, po czym trafi na strony pornograficzne.

Stein: – Już uczniowie podstawówki świetnie się orientują, o co nie ma sensu pytać dorosłych. Konsekwencją jest utrata wpływu na to, czego się dowiadują. Żadne zabiegi rodziców nie powstrzymają dziecięcej ciekawości.

Synakiewicz pamięta z dyżuru przy telefonie zaufania rozmowę z matką 11-latki, przerażoną, bo właśnie odkryła, że jej córka oglądała na telefonie komórkowym film pornograficzny: – Próbowałam ją uspokoić i powiedziałam, że jednorazowa ekspozycja na tego typu treści nie musi od razu skończyć się dramatycznie. Podczas rozmowy okazało się, że dziewczynka weszła na stronę porno, bo była ciekawa, czym jest „seks”, o którym rozmawiają rówieśnicy. W domu się o tym nie mówiło.

Strach

Efekt jest łatwy do wyobrażenia.

Synakiewicz: – Młodzież ma niski poziom wiedzy na temat elementarnych spraw, jak anatomia i fizjologia układu rozrodczego, a jednocześnie posługuje się terminologią zaczerpniętą z pornografii. Pytają o seks analny albo czy dziewczyny lubią wytrysk na twarz.

Chłopców interesują dwie rzeczy. Rozmiar członka (to zdecydowanie pokłosie mitów i stereotypów zaczerpniętych z porno – mówi edukatorka) i to, czy masturbacja może mieć negatywne konsekwencje zdrowotne, np. doprowadzić do bezpłodności.

A dziewczyny? – Dzwonią najczęściej po niezabezpieczonym stosunku, boją się, że mogą być w ciąży. Dzwonią też takie, które uprawiają seks, a wcale tego nie chcą. To smutna konsekwencja tego, że nikt im nie powiedział, że mogą mówić „nie”. Dziewczynki od najmłodszych lat uczy się, że mają być miłe i wszystkim się podobać.

W 2011 r. Grupa Edukatorów Seksualnych „Ponton” opublikowała raport na temat edukacji seksualnej w polskich domach: okazało się, że blisko połowa badanych nigdy nie rozmawiała z opiekunami na temat seksu. Synakiewicz: – A osoby, które odbyły takie rozmowy, nie mają dobrych doświadczeń: przeważało straszenie seksem albo pokazywanie go jako czegoś złego.

„Ten” temat

Dziecko pyta o otaczający je świat, od kiedy tylko zacznie mówić. Agnieszka Stein: – Sęk w tym, że my znajdujemy energię na rozmawianie z dzieckiem wtedy, kiedy chcemy je przed czymś przestrzec.

Efekt? W dziecku kształtuje się przekonanie, że seksualność to sfera pełna negatywnych, groźnych zjawisk. I z takim nastawieniem podejdzie kiedyś do własnych dzieci.

Jak wyrwać się z błędnego koła i nie przenieść na kolejne pokolenie własnych problemów? – Uważnie słuchać dziecka, zwracać uwagę na to, czym się interesuje, czego chce się dowiedzieć, czego doświadcza, towarzyszyć mu w tym – wskazuje psycholożka. – W ten sposób buduje się pozytywny obraz seksualności, a w dziecku kształtuje się zaufanie do samego siebie. Wychowywanie to coś znacznie więcej niż przekazywanie zbioru informacji: to doświadczenie życiowe, nabywanie umiejętności związanych z byciem w relacji.

Stein w swojej głośnej książce „Nowe wychowanie seksualne” zachęca do postawy zaufania wobec dziecka – wyłączając sytuacje ewidentnego zagrożenia dla jego bezpieczeństwa. Dowodzi, że znacznie lepiej powiedzieć: „Zawsze, jeśli wpadniesz w kłopoty, możesz do nas przyjść, pomożemy ci bez zadawania dużej liczby trudnych pytań” niż „Skoro nas nie słuchasz, radź sobie sam”.

Edukacja seksualna nie powinna więc być tematem specjalnym, kategorią wyodrębnioną od reszty rzeczywistości, o której mówi się specjalnym tonem w specjalnym czasie: – Nie, ona wpisuje się w zwykłą, codzienną relację z dzieckiem, dzieje się wszędzie i przez cały czas – mówi psycholożka. – Dziecko nie widzi rozgraniczenia między seksualnością a innymi sferami życia. Nie ma poczucia, że zadaje pytanie na „ten” temat, no chyba że je sami w nim wykształcimy. Ono po prostu pyta o życie, o to, co widzi, jak działa świat.

Granice

Z codzienności nie jest wyłączone także takie zadanie, jak prewencja pedofilii.

– Prewencja polega na tym, że odpowiadam na pytania dziecka i szanuję jego granice – uważa Stein. Jeśli przez całe życie na siłę myję je i ubieram, a potem np. w wieku siedmiu lat mu powiem: „Twoje ciało należy do ciebie”, to ono pomyśli: „Akurat”. Dzieci nie uczą się przez to, co im powiemy, tylko przez obserwację. Niestety, zarówno w domu, jak w przedszkolu czy w szkole wpaja im się, że mają być posłuszne. Uczą się zaprzeczać własnym potrzebom i podmiotowości, żeby rodzice czy wychowawcy byli zadowoleni.

Alina Synakiewicz: – Dziecko w wieku przedszkolnym powinno dowiedzieć się, że nie wolno dotykać, przytulać, całować kogoś, kto nie ma na to ochoty. Powinno też dostać informację, że bywają sytuacje, w których dorośli dotykają dzieci, np. lekarz podczas badania czy rodzice podczas kąpieli. Dziecko powinno także wiedzieć, że może powiedzieć zaufanej dorosłej osobie, jeśli ktoś dotyka je w sposób, który mu się nie podoba. Na tym etapie nie trzeba mówić o zjawisku pedofilii. Przy okazji chciałabym przypomnieć, że wbrew obiegowej opinii dzieci są najczęściej molestowane przez osoby znajome, wykorzystujące zaufanie, a nie przez obcych, którzy polują na nie, gdy bawią się w piaskownicy.

Jak uczyć stawiania granic? – Przecież dzieci stawiają je od urodzenia. Wystarczy im nie przeszkadzać – podkreśla Agnieszka Stein. – Mówią „nie”, odwracają głowę, krzyczą. To jest oczywiście dla nas niewygodne, bo oznacza, że dziecko nie wszystko zrobi tak, jak byśmy chcieli. Dlatego mamy skłonność, żeby ten opór przełamywać.

Wszechobecny seks

Z poglądem, że kłopot z podejściem do edukacji seksualnej wynika z tabu, nie zgadza się Krzysztof Mazur, filozof, były prezes Klubu Jagiellońskiego. – Przecież to temat wszechobecny. Seksualny podtekst ma reklama batona, a poważne portale informacyjne pod wieczór zmieniają się w quasi-erotyczne – zauważa. I podkreśla, że trudno tego nie wziąć pod uwagę w rozmowach z dziećmi. – Nie chciałbym, żeby seksualność traktowały jako coś wulgarnego, tak jak to widzi współczesna kultura. Niedobrze, jeśli coś, co powinno być przeżywane w intymności, zostaje uprzedmiotowione przez speców od marketingu. Dlatego jestem wyczulony na ideologiczny, zwulgaryzowany przekaz na potrzeby polityki czy rynku.

Według Mazura problemem jest brak dobrej przestrzeni do rozmowy o seksualności. W środowisku Klubu Jagiellońskiego powstał kiedyś pomysł edukacji seksualnej prowadzonej w możliwie pluralistyczny sposób. – W zajęciach uczestniczyłyby dzieci wspólnie z rodzicami. Najpierw przedstawiano by tematy czysto biologiczne, potem uczestnicy dzieliliby się na grupy o przekonaniach bardziej konserwatywnych i bardziej progresywnych i rozchodzili na odpowiednie warsztaty – tłumaczy Mazur. – Po nich spotykaliby się znowu i rozmawiali o różnych spojrzeniach na te same sprawy, np. na stosowanie pigułki czy aborcję, i o przekonaniach, jakie za tym stoją. Nikt by nie mógł powiedzieć, że odbywa się tam ideologizacja dzieci. Wszyscy natomiast wyszliby z poczuciem, że zagadnienie jest złożone i żyjemy w społeczeństwie, w którym na ten sam problem patrzymy w odmienny sposób.

Wartości

Czy lekcje albo warsztaty z edukacji seksualnej da się prowadzić bez żadnych przedzałożeń? Czy da się uszanować wrażliwość tych rodziców, dla których nauczanie Kościoła jest głównym punktem odniesienia?

– Rzetelna edukacja seksualna opiera się na założeniu, że każdy człowiek ma prawo do podejmowania niezależnych decyzji dotyczących własnej seksualności – podkreśla edukatorka Alina Synakiewicz. – Podczas zajęć prezentowane są fakty naukowe, np. że masturbacja nie szkodzi zdrowiu i jest jednym z zachowań seksualnych człowieka. Nie ma jednak mowy o nakłanianiu do takich czy innych zachowań. Osoba wyposażona w wiedzę, a także umiejąca stawiać granice (bo nauka asertywności to także część edukacji seksualnej), musi zdecydować sama, czy dane zachowanie jej odpowiada, czy jest w zgodzie z jej wartościami, czy czuje się z tym komfortowo.

Nie dotyczy to zresztą tylko religii. Synakiewicz: – Chodzi w ogóle o granice psychiczne i fizyczne. To, co jest w porządku dla jednej osoby, dla innej nie będzie. Dla jednego nastolatka petting jest OK, inny woli poprzestać na trzymaniu się za ręce i pocałunkach.

– Jestem chrześcijaninem, więc istotne jest dla mnie, żeby rozmawiać o seksualności w kontekście duchowym – podkreśla Krzysztof Mazur. – Według podejścia progresywnego problem z seksualnością polega na tym, że to sfera otoczona tabu; kiedy je zniszczymy, wszystko się rozwiąże. A to nieprawda. Nie jest rozwiązaniem powiedzenie: jeśli pozbędziesz się obaw, znikną problemy. Nie uznaję postulatu likwidacji norm społecznych, które próbują doradzić, jak radzić sobie z własną seksualnością. Człowiek zostałby wtedy sam na sam z własnym, nagim popędem. To nie droga do wolności, tylko zniewolenia. Akcja #MeToo pokazała, że również dla liberalno-lewicowej opinii publicznej pewne normy określające poprawne relacje między kobietami i mężczyznami muszą zostać zachowane. Spojrzenie chrześcijańskie, odwołujące się do szacunku i godności drugiej osoby, współgrało tu z postulatami części feministek.

Za poważny problem Mazur uważa łatwy dostęp do pornografii. Istotnie, raport Fundacji Dzieci Niczyje z 2017 r. wykazał, że 21 proc. dzieci w wieku 11–12 lat i 36 proc. w wieku 13–14 lat miało kontakt z takimi materiałami. Polskie nastolatki przodują pod tym względem w Europie.

– Z jednej strony rodzice są przeczuleni na punkcie bezpieczeństwa dzieci, z drugiej dają im do ręki telefon z nieograniczonym dostępem do internetu – zauważa Mazur. – Ale coś się zmienia: kilka lat temu na ludzi, którzy zwracali na to uwagę, patrzono jak na Amiszów. A dzisiaj widzę np., że ważnym elementem oferty wielu prywatnych szkół jest ścisłe przestrzeganie zakazu używania smartfonów.

ILUSTRACJA JOANNA RUSINEK

Czystość

Były szef Klubu Jagiellońskiego uważa, że w rozmowach z dziećmi istotny powinien być temat wstydu, czystości i wstrzemięźliwości, które, jak podkreśla, są wartościami przez współczesną kulturę wyśmiewanymi: – Seksualność nie może ­abstrahować od celu, któremu służy: od budowania głębokiej relacji z drugą osobą. Problemem nie jest to, jakiej użyjesz metody, by nie zajść w ciążę, tylko jaki masz stosunek do osoby, z którą współżyjesz.

– Znalezienie własnego języka jest też wielkim problemem Kościoła – kontynuuje Krzysztof Mazur. – Kiedyś nauczanie moralne, którego elementem jest etyka seksualna, było związane z nauką „o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie”. Głoszono, że są akty obiektywnie złe, za które może nas spotkać potępienie i piekło. Dziś Kościół ma kłopot z takimi sformułowaniami. Bo nie dość, że drastyczne, to nieempiryczne. Jak w świecie naukowych dowodów dowieść prawdziwości takich tez? Dlatego Kościół unika takiego tematu. Efektem ubocznym jest oderwanie nauczania o seksualności od obiektywnego dobra i zła, od nauczania o naturze człowieka i celu jego życia.

– Wobec dzieci nie stosuje się kategorii grzechu i tego naucza sam Kościół – podkreśla Agnieszka Stein. – A w przypadku starszych: jest różnica między powiedzeniem uczniowi, jakie w danej religii są oczekiwania, a przekazywaniem informacji fantastycznych, straszeniem i naruszaniem granic w celu kontrolowania.

Jak w wyśmiewanym już na szczęście klasycznym straszaku, że od masturbacji pogarsza się wzrok.

Zamknięte drzwi

– Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powiedzieć, iż według moralności katolickiej tego i tego nie należy robić, ale pozostawiając dziecku wolność decyzji, czy będzie się tego trzymać – uważa Stein. – To kwestia uznania podmiotowości drugiego człowieka. Ja mogę postanowić, że nie będę się masturbować, ale ciało dziecka należy do niego. Rodzice czasem pytają mnie podczas warsztatów: co zrobić, jak wejdę do pokoju i zobaczę masturbujące się dziecko? Odpowiadam: przeprosić i na drugi raz zapukać. W pewnym momencie seksualność staje się prywatną, intymną sferą człowieka, którą dzieli z tymi, z którymi chce ją dzielić. Nie zaglądajmy dzieciom do łóżek i nie każmy spać z rękami na kołdrze. Szanowanie granic drugiego człowieka uważam za kluczową wartość etyczną. Chodzi o to, żeby seksualność przeżywać jako sferę, w której dokonujemy wyborów wolnych, a nie determinowanych nakazami z zewnątrz.

– Standardem powinno być prowadzenie zajęć z edukacji seksualnej opartych na zasadzie wzajemnego szacunku – dodaje Alina Synakiewicz. – Nie wyobrażam sobie prowadzenia ich „na kontrze”.

Stein: – Proponuję rozwiązania, które zgodnie z moimi przekonaniami i wiedzą wspierają dzieci w rozwoju. Ale to zadaniem czytelnika jest przełożenie tego na własne potrzeby w świetle własnych poglądów. Każdy ma prawo do przekonań tak długo, jak nie krzywdzą innych.

Mazur: – Ktoś może np. powiedzieć, że wstrzemięźliwość prowadzi do wielu wewnętrznych napięć. Przyznaję: tak, tylko że celem chrześcijaństwa nie jest to, żeby człowiek miał komfortowe życie tu, na ziemi. Czy mamy porzucić wymagania moralne, bo są trudne i wymagające?

Seksualizacja?

Duchowni i spora część mediów w dyskusjach na temat edukacji przez wszystkie przypadki odmieniają słowo „seksualizacja”. Dziecko jej poddane to takie, któremu opowiemy o tematach dotyczących płciowości, skracając w ten sposób niewinne dzieciństwo i deprawując.

– Ten termin dotyczy czegoś zupełnie innego – tłumaczy Stein. – Dziecko ma płeć, a więc jest istotą seksualną, od momentu zapłodnienia. Na jego funkcjonowanie i budowanie relacji z innymi wpływa fakt, że ma płeć. A seksualizacja to traktowanie dziecka jak obiektu seksualnego: przebieranie małych dzieci za dorosłych, konkursy małej miss. To zjawisko szkodliwe, bo zaprzecza godności człowieka, uprzedmiotawia go.

– Do coraz młodszych dziewczynek docierają komunikaty, że muszą być atrakcyjne i seksowne – dodaje Alina Synakiewicz. – W sklepach z ubraniami dla dzieci można znaleźć koszulki z logo Playboya, a w internecie zestaw do tańca na rurze dla kilkulatek. Wymóg bycia atrakcyjną i dostosowania się do norm dotyczących wyglądu ma poważne konsekwencje psychiczne; wiele dziewcząt cierpi na depresję czy zaburzenia odżywiania. Dlatego to zdecydowanie temat dla edukacji seksualnej. Młode osoby powinny być uczone asertywności i krytycznego stosunku do treści płynących z kultury masowej.

Edukatorka zdaje sobie sprawę z przekonania przeciwników edukacji seksualnej, że takie zajęcia rozbudzają seksualnie młodych ludzi: – Zainteresowanie seksem jest normą rozwojową typową dla okresu dojrzewania, a młodzież i bez edukacji interesuje się tym tematem – wskazuje. – Jak pokazują badania przeprowadzone przez ONZ w kilkudziesięciu krajach, rzetelnie prowadzone zajęcia powodują odroczenie przez młode osoby decyzji o inicjacji seksualnej.

Polski system edukacji oferuje obecnie tylko lekcje wychowania do życia w rodzinie, i to od 10. roku życia.

– Program i podręczniki do tego przedmiotu prezentują informacje sprzeczne z osiągnięciami współczesnej nauki oraz bagatelizują potrzeby rozwojowe dzieci i młodzieży – uważa Synakiewicz. – Na zajęciach z WDŻ młodzież może np. usłyszeć, że dziewczyna, która doświadczyła gwałtu, jest sama sobie winna, bo prowokująco się zachowywała, albo że bycie osobą homoseksualną to zboczenie, które trzeba leczyć. Choć warto podkreślić, że jest też masa wspaniałych pedagogów i pedagożek, którzy stają na wysokości zadania i starają się przekazać młodym ludziom rzetelną wiedzę.

Szkoła i zajęcia pozalekcyjne powinny pełnić funkcję jedynie pomocniczą – tu zgadzają się zarówno papież Franciszek, polscy biskupi, jak pracownicy „Pontonu”. Kluczowym środowiskiem dla dobrego rozwoju seksualnego jest rodzina.

Agnieszka Stein: – Kiedy dzieci rosną, rodzice przyglądają się własnemu życiu i uświadamiają sobie własne trudności. To szansa na rozwój. Bo jeśli mamy problem z tym, żeby porozmawiać o seksualności z mężem czy żoną, to jak mielibyśmy nauczyć tego dzieci? ©℗

W HARMONII Z SOBĄ SAMYM I INNYMI

Kiedy ludzie myślą o seksualności, przychodzą im do głowy kwestie związane z aktem seksualnym, erotyzmem, pobudzeniem seksualnym i różnymi sposobami na jego rozładowanie. Rzadziej pamiętamy, że seksualność to również różnice między płciami, relacja z własnym ciałem i jego potrzebami. W seksualności mieszczą się również relacje z innymi ludźmi, i to nie tylko romantyczne, bo na każdą naszą relację w jakiś sposób oddziałuje to, że mamy płeć. W seksualności mieści się nasz stosunek do własnego ciała i do ciał innych ludzi. Mieści się rodzicielstwo, bycie matką, ojcem. Przeżywanie okresu oczekiwania na dziecko i narodzin, a także karmienie piersią. To, jak płeć dziecka i płeć rodzica mają znaczenie w ich wzajemnych relacjach.

W seksualności mieści się dbanie o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. (...) Udział w kulturze i to, jak kultura definiuje płeć i wynikające z niej oczekiwania. To, co dorośli myślą o seksualności i jak przekazują to dzieciom, także na nieświadomym poziomie. (...) Kiedy człowiek nie interesuje się seksem, to nie przestaje być seksualny. (...)

Jest kłopot z przekazywaniem postaw i umiejętności przez formalną edukację, bo one się przenoszą głównie przez bycie w relacjach i obserwację ludzi w autentycznych sytuacjach życiowych, a nie w rolach. W szkole nauczenie się pewnych rzeczy jest trudne, a do pewnego stopnia nawet niemożliwe. Edukacja nieformalna to obserwowanie, jak ludzie wchodzą między sobą w relacje, jak rodzice reagują na różne dziecięce zachowania, jak odpowiadają na pytania, które padają przy obiedzie albo przed zasypianiem (...). Rola rodziców i tego, czego uczą swoje dzieci poprzez relacje z nimi, jest nie do zastąpienia poprzez formalną edukację. ©

Fragmenty książki Agnieszki Stein „Nowe wychowanie seksualne”, Mamania, Warszawa 2018.

CO CZYTAĆ Z DZIECKIEM

GDY TRZYLATEK PYTA, jak znalazł się w brzuchu mamy, wystarczy odpowiedzieć, że najpierw były wtulone w siebie ciała rodziców spragnionych bliskości. Rzecz jasna, to dopiero początek – pytania dziecka i odpowiedzi dorosłych będą dojrzewać (czytaj: uszczegóławiać się) z biegiem lat, ale zawsze należy powtarzać jedno: emocja jest trampoliną do odkrywania świata seksu. Pierwszorzędnie pokazuje to książka „Uczucia, co to takiego?”, gdzie miłość idzie łeb w łeb z zazdrością, konfliktem, nieśmiałością. Autorzy nie są oderwanymi od życia idealistami: nie skupiają się wyłącznie na „motylach w brzuchu” i „odrobinie szaleństwa”, piszą też o smutku – konsekwencji odrzucenia. „Ale choć miłość czasami nas przerasta, pozwala nam też odkryć, kim tak naprawdę jesteśmy” – pada w tej książce zdanie i jest uczciwym drogowskazem na każdy kolejny rok życia.

Oscar Brenifier, Serge Bloch UCZUCIA, CO TO TAKIEGO?, Zakamarki, Poznań 2012

 

PRZYPOWIEŚĆ O ZAGUBIONEJ DZIEWCZYNIE przeistaczającej się w świadomą kobietę. ­Zawstydzonej ciałem zmieniającym proporcje i rządzącym się dotąd nieznanymi prawami. Przerażonej sygnałami pożądania
– czymś, co zawsze zostaje poza ­kontrolą. Pomalutku, krok po kroku, luzującej gorset powściągliwości
– ­dającej sobie prawo do ­odczuwania rozkoszy i celebracji własnego piękna. Oswajającej ­dorosłość w kontakcie z mężczyzną – przestającą traktować go jak ­rywala i uznającej w nim partnera, z ­którym można zaznać spełnienia.
W „Królestwie dziewczynki” oniryczne ilustracje są równie ważne jak tekst – oszczędny i metaforyczny, lecz dotykający istoty kobiecej seksualności o wiele przenikliwiej niż niejedna książka wyposażona w fachowe pojęcia, opisy i przekroje ­poprzeczne.

Iwona Chmielewska KRÓLESTWO DZIEWCZYNKI, Entliczek, Warszawa 2014

 

NAJPIERW DZIECI ZE SZKÓŁ PODSTAWOWYCH na karteczkach pisały pytania. Dalej odpowiedzi pisała Katharina von der Gathen. Potem Anke Kuhl wykonała ilustracje – w ten sposób zrodziło się coś na kształt przewodnika po świecie ciała i seksu. „Odpowiedz mi” jest adresowane do obu płci, nie ma podziału „one” i „oni”, dlatego dziewczyny dowiedzą się, czym jest wytrysk, chłopcy – co to miesiączka. Autorkom z taktem, humorem i bez cienia pruderii udało się opowiedzieć o sprawach najintymniejszych. Świat seksu jest pokazany pluralistycznie, z miejscem na różnorodność i odmienność. Jest też miejsce na brak zainteresowania seksem czy na seks jako wyraz stanu ducha – smutku lub radości. Uczciwie wyjaśniona jest kwestia aborcji w różnych kręgach kulturowych oraz to, co zawsze budzi przerażenie – gwałt. Ta książka – ponadideologiczna i ponadreligijna – powinna trafić do biblioteki każdego młodego człowieka.

Katharina von der Gathen, Anke Kuhl ODPOWIEDZ MI! DZIECI PYTAJĄ O INTYMNE SPRAWY, Dwie Siostry, Warszawa 2018 ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2019

W druku ukazał się pod tytułem: Porozmawiajcie z nimi