Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Franciszek postanowił, że podczas nabożeństwa wielkopiątkowej drogi krzyżowej w Rzymie nieść będą krzyż i prowadzić rozważania wybrane rodziny – borykające się z rozmaitymi kłopotami, które mogą jakoś być odniesione do treści poszczególnych stacji. Papieski pomysł wzbudził wiele sporów i kontrowersji – lecz tylko z powodu jednej stacji, trzynastej, mówiącej o śmierci Jezusa na krzyżu. Franciszek zaprosił bowiem do przygotowania medytacji oraz wspólnego niesienia krzyża dwie rodziny: ukraińską i rosyjską.
Zaproszone rodziny, zaprzyjaźnione zresztą od kilku lat, rozważania przygotowały. Medytacja wyraża w przejmujący sposób grozę utraty normalnego życia i zagrożenia śmiercią. Z kontekstu możemy się domyślać, że jest to opis aktualnej sytuacji w Ukrainie. Ale w tekście ani razu nie pada słowo: „wojna”, nie pojawia się w nim także wyraz doświadczenia cierpienia powodowanego nie przez zapanowanie abstrakcyjnej „ciemności”, ale przeżywanego jako krzywda doznana od konkretnych ludzi. Na to, że w ogóle chodzi o wojnę, najwyraźniej wskazują ostatnie zdania: „Panie, gdzie jesteś? Przemów w ciszy śmierci i podziału i naucz nas wprowadzać pokój, być braćmi i siostrami, odbudować to, co bomby chciały zniszczyć”.
FRANCISZEK I ZBRODNIA W BUCZY. NIE, NIE WSZYSCY JESTEŚMY WINNI. KOMENTARZ PIOTRA SIKORY >>>
Nie powinno dziwić, że słychać wiele ukraińskich głosów (m.in. ambasadora Ukrainy w Watykanie, zwierzchnika ukraińskich grekokatolików – arcybiskupa Światosława Szewczuka – a także teologów i zwykłych ludzi), które wyraźnie sprzeciwiają się pomysłowi papieża.
XIII stacja
Zapewne Franciszek miał dobre intencje. Tak – pojednanie jest z ewangelicznego punktu widzenia niezwykle ważne. Tak – Jezus na krzyżu przebaczał swoim oprawcom. Tak – można więc zrozumieć pragnienie papieża, by we wszelki dostępny mu sposób – a więc i poprzez organizację symbolicznych, modlitewnych wydarzeń – przyczyniać się do przebaczenia, pojednania, pokoju między ludźmi. Ale (niestety znowu) papieskie działania w sprawie wojny, którą Rosja rozpętała w Ukrainie, są dwuznaczne i mogą przynieść efekty odwrotne do zamierzonych.
„Rzeczywistość jest ważniejsza od idei” – przypominał Franciszek w swojej programowej adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”. Tym razem jednak – można odnieść wrażenie – zapomniał o tej zasadzie. Jeśli bowiem rzeczywistość jest ważniejsza od idei, to przebaczenie i pojednanie musi być oparte na rozpoznaniu rzeczywistości. Tak było w przypadku Jezusa. Jeśli modlił się z krzyża do Ojca: „przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, to tym samym jasnym się stawało, kto dokonuje ukrzyżowania (i komu potrzebne jest przebaczenie), a kto – niewinnie! – jest krzyżowany.
Tej jasności nie ma w samej medytacji XIII stacji tegorocznej wielkopiątkowej drogi krzyżowej w Rzymie, nie wnosi jej również symboliczny akt wspólnego niesienia krzyża przez rodziny ukraińską i rosyjską. Można zrozumieć, dlaczego zaprzyjaźnione autorki medytacji nie użyły pewnych słów (swoją drogą: zostały wplątane w bardzo trudną sytuację, z której każde wyjście przyniesie im jakieś cierpienie). Ale przecież to nie bomby chcą zniszczyć pokój między bratnimi narodami Ukrainy i Rosji. To rosyjscy żołnierze je zrzucają na szkoły w Charkowie czy szpital w Mariupolu.
WOJNA W UKRAINIE: GESTY I SŁOWA PAPIEŻA FRANCISZKA. KOMENTARZ EDWARDA AUGUSTYNA>>>
Tak – ci żołnierze i inni Rosjanie są również dotknięci i niszczeni przez zło wojny. Ale zupełnie inaczej i w innym stopniu niż ukraińskie kobiety, dzieci, wojsko czy strażacy gaszący pożary pod rosyjskim ostrzałem. Nie może dojść do przebaczenia i pojednania, jeśli nie będzie jasne, kto, komu i co miałby przebaczyć. W tym kontekście zrozumiałe są słowa teologa Mirosława Marynowicza, który sprzeciwiając się papieskiemu pomysłowi, napisał: „krzyż Alba i krzyż Kaina, to różne krzyże”. Choć oba jakoś wiążą się z krzyżem Chrystusa, to jednak nie w ten sam sposób.
Przymus przebaczenia
Po drugie zaś – i równie ważne: osób krzywdzonych, zwłaszcza tych, które i którzy właśnie doznają krzywdy, nie wolno w żaden sposób przymuszać do przebaczenia i pojednania. Trzeba im dać czas. Tyle czasu, ile każda i każdy potrzebuje. Bez wkładania na barki kolejnego ciężaru: „Przebacz! Pojednaj się!”. Taki ciężar powiększa krzywdę. Znów, wydaje się, papież zapomniał o swoich słowach: o czasie, który jest ważniejszy niż przestrzeń i o cierpliwym czekaniu.
I zapomniał Franciszek chyba jeszcze o jednym, co często podkreśla: że nie wolno zaniedbać słuchania innych, zwłaszcza jeśli posiada się władzę, a innymi są cierpiący i słabi. Jak pokazuje się z bardzo licznych ukraińskich głosów – w procesie tworzenia idei feralnej XIII stacji Franciszek nie wsłuchiwał się w głosy ukraińskich ofiar tej wojny. Gdyby to zrobił, nie musiałyby one protestować, gdy rzecz jest już właściwie gotowa.
Bardzo bym chciał, by papież posłuchał choć teraz. Zmienił tę stację. By na przykład odbyła się cała w milczeniu. By nikt nie niósł krzyża. To zapewne też nie byłoby rozwiązanie idealne. Takiego teraz nie ma. Ale jeśli droga krzyżowa odbędzie się w zaplanowanej formie, może okazać się zaprzeczeniem samej siebie: nie opowieścią o bezbronnej miłości, lecz aktem symbolicznej przemocy.